Reklama

"E.T.": NARODZINY LEGENDY

“Boi się. Jest zupełnie sam. Znajduje się 3,000,000 lat świetlnych od domu.”

Tak brzmi oryginalne hasło reklamowe E.T. the Extra-Terrestrial, obiecujące wyprawę w świat przygody, emocji i tajemnicy. To co widzowie ostatecznie zobaczyli na ekranie całkowicie spełnia promocyjne obietnice. Ale jak to zwykle bywa w przypadku legend, E.T. nie wyskoczył po prostu z głowy swego twórcy w pełni uformowany. Jego żywot rozpoczął się jako zupełnie inna historia, która w następnych etapach przekształciła się w opowieść, którą wszyscy znamy. Początkowo, Steven Spielberg został zaintrygowany historią jaką odkrył prowadząc prace nad swoim filmem opowiadającym o spotkaniu ludzi z istotami z innej planety Bliskie spotkania trzeciego stopnia (Close Encounters of the Third Kind). “Była to historia farmerskiej rodziny, która pewnego wieczoru została sterroryzowana przez podobne do gremlinów istoty z kosmosu za wszelką cenę starające się wedrzeć do domu, ujeżdżające krowy i doprowadzające ludzi do obłędu,” wspomina Spielberg. Po przeczytaniu pierwszego szkicu scenariusza zatytułowanego Night Skies, “nie czułem, że to jest film, który chciałbym wyreżyserować. Zaprzeczał temu, w co wierzyłem”. Już jako mały chłopiec, Spielberg skłaniał się raczej ku twierdzeniu, że przybysze z kosmosu gdyby odwiedzili naszą planetę zachowaliby się przyjacielsko. “Po raz pierwszy zobaczyłem deszcz meteorytów, kiedy miałem cztery, pięć lat,” wspomina reżyser. “Tata zabrał mnie gdzieś w okolice New Jersey, leżeliśmy na kocu i patrzyliśmy w niebo. Zobaczyłem wtedy mknące przez niebo pasma światła. Nigdy nie myślałem, że to coś przerażającego. Ojciec czytał sporo science-fiction i zwykle były to opowieści o przerażających obcych, którzy pragną zapanować nad światem. Ale ojciec zawsze mówił mi, ze gdyby obcy mieli techniczna możliwość podróżowania na dystansie milionów lat świetlnych na pewno nie przebyliby takiej odległości, aby przejąć władzę nad światem. Zrobiliby to z ciekawości, ponieważ chcieliby podzielić się z nami wiedzą na temat innych systemów planetarnych i innych być może mniej zaawansowanych w rozwoju form życia. Ojciec zawsze starał mi się uświadomić, że jeśli w kosmosie jest jeszcze coś poza nami to jest to raczej dobre niż złe.”

Reklama

Ale jeden szczegół w scenariuszu Night Skies spodobał się Spielbergowi: na samym końcu, jeden z obcych jest pozostawiony na Ziemi. Chociaż Spielberg odłożył projekt na bok, przez cały czas chodziła mu po głowie myśl o zrobieniu filmu opowiadającemu o spotkaniu różnych światów. Film okazał się być jednym z najbardziej osobistych dzieł reżysera. “Zawsze chciałem opowiedzieć historię dziecka, które widzi jak związek rodziców rozpada się, a on ma tylko 10 lat,” stwierdza Spielberg. „Być może E.T. jest czymś w rodzaju terapii, która miała sprawić, abym czuł się w życiu mniej samotny. To było jak dziecięcy sen o specjalnym przyjacielu, który ratuje chłopca przed smutkiem wynikającym z rozwodu.” Myśli o filmie zaczęły przybierać realny kształt podczas pobytu Spielberga nad morzem, tysiące mil od domu. "Kręciłem właśnie Poszukiwaczy zaginionej arki (Raiders of the Lost Ark). Samotny reżyser siedzący pośrodku pustyni w Tunezji i pracujący nad przygodowym filmem. Czułem się trochę odseparowany od samego siebie, co zdarza się dosyć często, kiedy kręcisz film. I nagle... BANG... ten pomysł poraził mnie. Nagle, historia E.T. zaprzątnęła mój umysł i przez następne dni zaczęła mieć swój początek, środek i koniec.” Spielberg wspomina, że bardzo podobał mu się The Black Stallion, historia przyjaźni chłopca i dzikiego konia ocalałego z morskiej katastrofy. Film ten był bardzo elegancko wyreżyserowany przez Carroll Ballard. Autorką scenariusza była młoda pisarka Melissa Mathison, która była na planie Poszukiwaczy zaginionej arki w Tunezji ze swoim (byłym) mężem Harrisonem Fordem. “Usiłowałam napisać scenariusz na podstawie książki, do której wykupiłam opcję. Byłam bardzo nieszczęśliwa w związku z tym i czułam się naprawdę źle,” wspomina Mathison. “Pewnego dnia Steven i ja chodziliśmy po skałkach szukając skorpionów, kiedy zapytał mnie czy napisałabym scenariusz do jego filmu. Stwierdziłam, że nigdy już niczego nie napiszę, miałam bowiem przed oczami poczucie klęski związane ze scenariuszem, nad którym właśnie usiłowałam pracować. Ale wtedy Steven opowiedział mi o swoim pomyśle… co może się stać, kiedy mały przybysz z kosmosu pojawi się na Ziemi i zostanie przygarnięty przez dzieci?

“Pomyślałem, że Melissa świetnie poradzi sobie z E.T.,” wspomina Spielberg. “Miała wspaniały stosunek do dzieci i opowieści dla dzieci, bajek. Była także cudownie związana z naturą.” Mathison była bardzo zaintrygowana projektem. “Pomysł filmu dla dzieci o przybyszu z kosmosu wydawał się tak intrygujący i unikalny, że bardzo chciałam to zrobić,” powiedziała. Spielberg i jego długoletnia współpracowniczka Kathleen Kennedy przekonali Mathison, aby przynajmniej przygotowała pierwszy szkic scenariusza po powrocie do Los Angeles. “Pamiętam, że pisałam przez cztery czy pięć dni w swoim małym biurze w Hollywood, a potem pojechałam do Marina del Rey, gdzie Steven montował w małym apartamencie na plaży,” mówi Mathison. “Przyniosłam mu szkic i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co powinno być napisane. Przygotowanie pierwszej wersji scenariusza zajęło nam osiem tygodni.” “Melissa przyjechała do mnie, kiedy montowałem Poszukiwaczy zaginionej arki (Raiders of the Lost Ark) z magnetofonem i zaczęliśmy pracę. Miałem już opracowane podstawy narracji, ale wszystkie te smaczki, ulotne chwile – jak na przykład psychiczny związek E.T. i Elliotta – były dziełem Melissy, ona także napisała dialogi. Wzbogaciła moją historię o słowa i był to genialny scenariusz.”

Zanim Mathison zaczęła pisać, miała już wstępny szkic tego jak powinien wyglądać E.T. Podczas pierwszych dyskusji ze Spielbergiem, zdecydowali, że mały kosmita powinien być brzydki, ale nie w sposób przerażający. Powinien przypominać żółwia bez muszli. “Miłość, którą mu okazano nie była oparta na jego miłym wyglądzie,” wyjaśnia autorka.

Kiedy Mathison dostarczyła pierwszą wersję scenariusza (107 stron) Spielbergowi, przeczytał go w godzinę. “Jak na mnie było to dosyć niezwykłe, gdyż czytam raczej wolno,” wspomina reżyser. „Powalił mnie z nóg. Był bardzo szczery i naprawdę dotarł do mojego serca. Byłem gotowy zacząć zdjęcia w dniu, kiedy przeczytałem scenariusz.”

Po przeczytaniu scenariusza Spielberg znalazł w studio Kathleen Kennedy i powiedział jej “Nie zamawiaj deseru... scenariusz Melissy jest jak deser!” Spielberg natychmiast zaniósł scenariusz Mathison swojemu przyjacielowi i mentorowi Sidneyowi Sheinberg, szefowi Universal Pictures. Do scenariusza dołączył glinianą głowę E.T. i kilka ilustracji przygotowanych przez Eda Verreaux. Następnego dnia Sheinberg zadzwonił do młodego reżysera i zlecił mu rozpoczęcie realizacji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: E.T.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy