Reklama

"Dżungla": REALIZM I SZCZYPTA POEZJI

Przygotowanie „Dżungli” zajęło kilka lat. W studiach w Kanadzie i Teksasie pracowało 418 członków ekipy, w tym pięćdziesięciu animatorów. Premierę filmu wstrzymano jednak, gdyż na ekranach pojawił się film „Madagaskar”, oparty na zbliżonym pomyśle. Był to element zmagań dwóch potężnych wytwórni filmowych – a może raczej ich ambitnych szefów. Być może przyniosły one korzyść publiczności, bo zyskany czas poświęcono na doskonalenie efektów specjalnych, zwłaszcza wyglądu zwierzaków.

Jak powszechnie wiadomo, futra i włosy to największe utrapienie animatorów. Od czasu podwyższonych standardów narzuconych przez słynne studio „Pixar” (zwłaszcza przez film „Potwory i spółka”) punktem honoru kolejnych twórców animacji jest jeszcze bardziej naturalny wygląd tych jakże ważnych elementów. Lew Sebastian ma więc aż sześć milionów włosów, a i tak nie jest rekordzistą. Pewien agresywny nowojorski pudel, epizodyczna postać z „Dżungli”, dzierży w tej dziedzinie palmę pierwszeństwa. Wyposażono go bowiem w czternaście milionów oddzielnie animowanych włosów! Z myślą o ptakach stworzono za to dwa miliony animowanych piór.

Reklama

Producent Clint Goldman tak tłumaczył intencje zespołu realizującego film: Naszym zamiarem było, by „Dżungla” wyróżniała się spośród wielu powstających obecnie trójwymiarowych komputerowych animacji. Dążyliśmy do zachowania jak najbardziej realistycznego wyglądu zwierzaków oraz ich otoczenia, lecz równie istotny był dla nas element fantazji, a nawet swoistej poezji, przenikający tę opowieść. Nasze zwierzaki potrafią wyprawiać niesamowite rzeczy ze swoimi ciałami, umieją kierować łodzią i mają wiele innych niezwykłych przymiotów.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dżungla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy