Reklama

"Dziewiąte wrota": O REALIZACJI

"Upostaciowione zło może na pierwszy rzut oka wydać się ohydne. Im bardziej jednak zagłębiamy się w studiach nad diabłem, tym większej fascynacji nim ulegamy. Diabeł jest buntownikiem kosmosu, jedynym niezależnym w imperium tyrana. Jest uosobieniem indywidualizmu, pragnienia oryginalności, które sprzeciwia się porządkowi narzuconemu przez Boga wymagającego od nas bezwzględnego posłuszeństwa. Diabeł niweczy monotonię, która przeniknęłaby wszystkie sfery, gdyby każdy atom w nieświadomej prawości i nabożnym posłuszeństwie niewolniczo podążał z góry wytyczoną drogą.

Reklama

Paul Carus, "Historia diabła i idei zła" (1900)

"Dziewiąte wrota" to pierwszy film Romana Polańskiego od czasu "Śmierci i dziewczyny" z roku 1994. Źródłem inspiracji była dla reżysera powieść Arturo Pereza-Reverte "Klub Dumas", opublikowana w roku 1993. Opowieść o pozbawionym skrupułów bibliofilu tropiącym demoniczną księgę zafascynowała Polańskiego, który mówi: "Książka Pereza-Reverte bardzo przypadła mi do gustu. Diabły, wampiry i tym podobne to wymarzeni bohaterowie."

Już podczas lektury Polański zdecydował, by główną rolę w filmie powierzyć Johnny'emu Deppowi: "Czytając książkę siłą rzeczy wyobrażamy sobie jej bohaterów. Szybko zdałem sobie sprawę, że bohater "Klubu Dumas" do złudzenia przypomina

Johnny'ego, ma jego uśmiech, urok osobisty i nieco szelmowską naturę."

Johnny Depp zyskał uznanie dzięki subtelnym kreacjom w filmach takich jak "Ed Wood", "Donnie Brasco" czy "Edward Nożycoręki". W "Dziewiątych wrotach" gra bibliofila, który dawno wyzbył się idealizmu. Aktor mówi: "Sądzę, że Corso kocha książki, jest przy tym jednak także bezwzględnym biznesmenem i wielkim cynikiem. Myślę, że jest nieudanym pisarzem i w pewnym sensie szczerze nienawidzi tego, co tak bardzo kocha."

Corso ma tylko potwierdzić autentyczność siedemnastowiecznego tekstu, szybko jednak natrafia na ślad satanicznego kultu. Początkowo interesują go tylko pieniądze i nie daje wiary zapewnieniom Borisa Balkana, eksperta w dziedzinie demonologii, który twierdzi, że księga nosząca tytuł "Dziewięć wrót Królestwa Cieni" emanuje diaboliczną mocą.

"Nie interesuje go nadnaturalny wymiar, który jego zleceniodawca przypisuje tajemniczej księdze i nie daje wiary jego zapewnieniom - mówi Roman Polański. - W toku akcji jednak stopniowo zmienia zdanie i ulega fascynacji popadając niemal w obsesję."

Kreacja Johnny'ego Deppa pozwala podkreślić przemianę, jaką przechodzi główny bohater, który z obojętnego cynika staje się pełnym pasji poszukiwaczem. Roman Polański z entuzjazmem mówi o aktorze: "Depp wzbogacił graną przez siebie postać. Wyobrażałem sobie Corso nieco inaczej, ale Johnny zawsze trafiał we właściwy ton. Ani przez moment nie wydaje się sztuczny, w jego kreacji nie ma ani jednej fałszywej nuty. Są aktorzy, którym trzeba wszystko wyjaśniać punkt po punkcie, jeśli chce się, by zagrali jak należy, ale z Johnnym jest inaczej. On kieruje się instynktem."

W trakcie swej podróży Corso spotyka barwne postacie. Są wśród nich bracia Ceniza z Toledo, bukiniści, którzy przekonują go, że autor księgi, Torchia, napisał ją do spółki z Szatanem. Jowialni, a zarazem irytujący bracia bliźniacy, z których jeden kończy zdanie rozpoczęte przez drugiego, przypominają satanistów z "Dziecka Rosemary". Chwalą Torchia za odwagę i przekonują Corso, że "nawet piekło ma swych bohaterów", a wiadomości wydają się czerpać z pierwszej ręki...

Na swej drodze Corso spotyka także Lianę Telfer, elegancką wdowę i poprzednią właścicielkę "Dziewięciu wrót"; bezimienną i ponętną blondynkę, która wydaje się nie odstępować go na krok oraz przykutą do wózka inwalidzkiego niemiecką arystokratkę, baronową Kessler, która twierdzi, że w wieku piętnastu lat widziała diabła i była to "miłość od pierwszego wejrzenia".

Współautor scenariusza John Brownjohn przyznaje, że on i Polański świetnie się bawili szkicując bohaterów filmu: "Rozmawialiśmy o duszeniu, wózku inwalidzkim baronowej i tym podobnych - mówi. - Roman nosił ich w sobie i mogę was zapewnić, że nie zatracił swego szczególnego poczucia humoru."

Polański umiejętnie gra na oczekiwaniach widza ukazując wysłanników i uczniów diabła inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Grana przez Emmanuelle Seigner szatańska kusicielka nosi przybrudzone tenisówki i workowaty skafanderek i wygląda na zwykłą studentkę w typie atrakcyjnej chłopczycy. Podobnie jak Corso nosi się na luzie i zaprzecza potocznym wyobrażeniom na temat wysłanników diabła. Taki był też zamiar Romana Polańskiego, który mówi: "Dziewczyna dostosowuje swój wizerunek do gustów każdego, kogo ściga. Gdyby interesował ją Balkan, wyglądałaby zupełnie inaczej." Fascynująca rozgrywka między powściągliwym Deppem i przebiegłą Seigner wnosi do filmu potrzebny element napięcia.

W miarę jak Corso prowadzi swoje śledztwo, badając kopie "Dziewięciu wrót" należące do Victora Fargasa z Portugalii i baronowej Kessler z Paryża, uświadamia sobie, że obiektem jego poszukiwań nie jest księga sama w sobie. Fargas i baronowa zostają zamordowani nie tyle z powodu samych ksiąg - które zostają spalone - ile ilustrujących je rycin.

Dziewięć rycin podpisanych inicjałami "LCF" podzielono równo między trzy egzemplarze "Dziewięciu wrót". Stanowią one zagadkę, a ten, kto ją rozwiąże, wywoła Diabła i otworzy wrota do jego królestwa. Roman Polański mówi: "Zaintrygował mnie pomysł zagadki, którą bohater rozwiązywać będzie w toku akcji filmu. Przypomniałem sobie scenę z "Dziecka Rosemary", w której bohaterka używa planszy do gry w krzyżówkę, by odczytać anagram i przed jej oczami pojawia się rozwiązanie. Pomyślałem, że mogę uzyskać podobny efekt zestawiając ze sobą nasze ryciny."

Znalezione w "Dziewięciu wrotach" ryciny przedstawiające niesamowicie wyraziste twarze kojarzą się z makabrycznymi ilustracjami średniowiecznymi ostrzegającymi przez diabłem i jego pokusami. Ryciny pełnią także rolę przepowiedni, niektóre z przedstawionych na nich postaci odpowiadają bowiem poszczególnym bohaterom, których Corso spotyka na swej drodze. Starzec dzierżący klucze do zakazanego zamku ma twarz nieszczęsnego Victora Fargasa. To właśnie jego egzemplarz "Dziewięciu wrót" budzi fascynację Corso, który decyduje się rozwiązać zagadkę za wszelką cenę. Przedstawiony na innej ilustracji dzierżący strzałę wysłannik diabła ma z kolei twarz braci Ceniza. Jedna z rycin przedstawia samego Corso pod postacią człowieka, który klęczy nieświadomy, że stoi za nim napastnik z maczugą. W chwili, gdy bada rycinę, otrzymuje cios w głowę. Inna ilustracja przedstawia kamienny zamek Balkana, a z jednej z jego wież emanuje niezwykłe światło. Do tej właśnie wieży, spowitej przedziwnym żółtym światłem, trafi w końcu Corso. Ostatnia z rycin przedstawia tajemniczą dziewczynę jako ujeżdżającą smoka zmysłową wysłanniczkę diabła - to ona była przez cały czas przewodniczką Corso. Corso ma teraz w ręku narzędzia, których potrzebuje, by otworzyć dziewiąte, ostatnie wrota i poznać prawdę. "Jeśli coś takiego w ogóle jest możliwe, on chce tego doświadczyć - mówi Roman Polański. - Podobny motyw faustowski pojawia się w wielu kulturach na przestrzeni historii. Marzeniem człowieka jest zaprzedać swą duszę w zamian za władzę absolutną."

Reżyser podkreśla jednak, że celem "Dziewiątych wrót" jest dostarczyć widzowi rozrywki, a nie kreować kolejny mit: "Chciałem opowiedzieć ciekawą historię, stworzyć pełną napięcia atmosferę, a nie filozofować."

Na planie "Dziewiątych wrót" spotkało się wielu znakomitych aktorów z różnych krajów, w tym nominowana do Oscara Lena Olin ("Nieznośna lekkość bytu", "Krwawy Romeo", "Hawana") i wyróżniony prestiżową nagrodą Tony wybitny aktor teatralny, telewizyjny i filmowy Frank Langella, którego Polański wybrał do roli złowieszczego, choć uprzedzająco grzecznego Borisa Balkana. Reżyser podziwiał kreację Langelli w roli Clare'a Quilty w "Lolicie" Adriana Lyne'a i zdecydował się powierzyć mu rolę podobną do tej, którą w "Sokole maltańskim" grał Sidney Greenstreet. Roman Polański mówi: "Frank Langella ma fenomenalny głos. Było to o tyle ważne, że grany przez niego bohater objawia się głównie jako głos w telefonie".

Frank Langella odkrył w Polańskim bratnią duszę: "To człowiek wielkiej pasji, którą emanował każdego dnia na planie - mówi. - Nie ma w nim za gorsz cynizmu. Wciąż jest dzieckiem, w najlepszym tego słowa znaczeniu."

Aktorowi spodobało się środowisko, w którym osadzono akcję filmu: "Pomyślałem, że to wspaniały pomysł osadzić akcję filmu w środowisku, które nieczęsto ogląda się na ekranie: wśród ludzi, którzy kolekcjonują bezcenne księgi i pierwodruki, ludzi, którzy wierzą, że kryją one w sobie wiedzę tajemną" - mówi.

Rolę jednej z kolekcjonerek, niemieckiej arystokratki, baronowej Kessler gra wybitna aktorka szekspirowska Barbara Jefford, którą znamy z filmu Federico Felliniego "A statek płynie". Jefford objęła rolę w ostatniej chwili. "Aktorka, którą pierwotnie obsadziliśmy w tej roli, nabawiła się zapalenia płuc i na gwałt szukaliśmy zastępstwa - mówi Roman Polański. - Zaangażowaliśmy sędziwą niemiecką aktorkę teatralną, ale ta miała problemy z nauczeniem się swoich kwestii. Sporo występowała w teatrze, ale grała zawsze po niemiecku i opanowanie dialogów w języku angielskim okazało się ponad jej siły. Znaleźliśmy się w pułapce. Za kilka miały się rozpocząć zdjęcia do tych scen, a my nie mogliśmy ich przełożyć. W panice skontaktowałem się z naszym angielskim agentem od castingu, a on zasugerował Barbarę Jefford. Zadzwoniłem do niej błagając, by zgodziła się przyjąć rolę. Nie była pewna, czy zdoła nauczyć się tak wiele tekstu przez weekend, ale pracowała intensywnie z lektorem niemieckiego i opanowała swoje kwestie dosłownie w trzy dni. Tylko brytyjska aktorka, z jej dyscypliną i doświadczeniem, mogła dokonać takiej sztuki."

Za swoje największe osiągnięcie obsadowe twórcy poczytują sobie pozyskanie Jose Lopeza Rodero, który wcielił się w podwójną rolę diabolicznych braci Ceniza. Rodero jest weteranem hiszpańskiego przemysłu filmowego, a karierę rozpoczynał jako asystent m.in. Stanleya Kubricka, Josepha Mankiewicza i Nicholasa Raya. Nigdy wcześniej nie wystąpił w filmie jako aktor i Polański musiał dać z siebie wszystko, żeby przekonać go, aby spróbował swoich sił: "Nie mogłem znaleźć hiszpańskiego aktora, który biegle władałby angielskim - mówi. - Przeglądałem masę nagrań z przesłuchań aktorskich i coraz częściej myślałem o Pepe (Jose Lopezie Rodero), naszym hiszpańskim organizatorze produkcji, który świetnie mówi po angielsku i ma wspaniałą twarz. Kiedy w końcu zdobyłem się na odwagę i powiedziałem mu, że chcę, by zagrał te rolę, uciekł z pokoju. Musiałem go łapać! Urabiałem go prawie dwa miesiące, aż w końcu skapitulował."

Stanęło na tym, że Rodero zagrał nie tylko obu braci Ceniza, ale i dwóch robotników remontujących sklep na końcu filmu. "To był jego debiut artystyczny! - mówi Roman Polański. - Pierwszego dnia był jak sparaliżowany, ale wszystko poszło jak z płatka. Świetny z niego facet."

Wielu aktorów z niekłamanym entuzjazmem przyjęło propozycję pracy pod kierunkiem Polańskiego. Grający rolę Borisa Balkana Frank Langella mówi: "Niewielu znaczących reżyserów jego pokolenia nadal robi filmy. Wypracował sobie niepowtarzalny styl, nie sądzę więc, bym mógł oprzeć się pokusie pracy z nim. Podobnie jak z Johnny Deppem."

Johnny Depp przyznaje, że od dawna jest fanem filmów Polańskiego: "Polańskiemu udaje się wywołać niepokój i niepewność u widza już w ciągu trzech pierwszym minut filmu. Jest w tym niekwestionowanym mistrzem" - mówi.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dziewiąte wrota
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy