Reklama

"Dziewczyny i chłopaki": O PRODUKCJI

Jennifer i Ryan byli dziećmi, kiedy na pokładzie samolotu spotkali się po raz pierwszy. Już wtedy ustalił się pomiędzy nimi rodzaj relacji, który będzie obowiązywał w przyszłości - walka i flirt, w tym samym natężeniu. Przez dziesięć następnych lat spotkają się jeszcze pary razy i za każdym razem wzajemna niechęć i pogarda będzie się pogłębiać. Aż do chwili, kiedy oboje rozpoczną studia na tym samym uniwersytecie - Stanowym Uniwersytecie Kalifornii w Berkeley. Wtedy antagonizm zacznie przeradzać się w przyjaźń. Przyjaźń niezwykłą - brutalnie szczerą, z zasadą mówienia sobie prawdy w żywe oczy, taką, w której wszystkie chwyty dozwolone. I tylko jedno może ją zniszczyć - seks.

Reklama

"Dziewczyny i chłopaki" jest filmem o typowych przeciwieństwach, które istnieją w każdym związku - niechęć kontra zainteresowanie, przyjaźń kontra miłość, mężczyzna kontra kobieta - pokazanych z humorem przez pryzmat uniwersyteckiego życia. Związek ten zaczyna się w takim wieku, kiedy chłopcy i dziewczęta w sposób typowy i naturalny siebie nie lubią. Rozwija się on jednak, przechodzi różne fazy, aż do chwili, kiedy Jennifer i Ryan, już dojrzali, stają oko w oko z uczuciami, które wykraczają poza przyjaźń.

Ich uniwersytecka edukacja to także edukacja w dziedzinie relacji między ludźmi. Wszyscy przyjaciele Jennifer i Ryana mają swoje własne zdanie na temat, jak powinna ona wyglądać. Hunter, kolega Ryana, wypróbował już każdy schemat zawarty w książkach, aby poderwać dziewczynę. Amy, koleżanka Jennifer, flirtuje z każdym chłopakiem, ale nie bardzo wie, czego chce - i dla siebie, i dla innych. Oni wszyscy wkrótce odkryją, czego naprawdę pragnie kobieta, a czego chce mężczyzna, i co się dzieje, kiedy idą w tych poszukiwaniach za daleko.

Pomysł na "Dziewczyny i chłopaki" zrodził się w głowach dwóch młodych pisarzy, duecie młodych aktorów nowicjuszy - Andrew Lowery'ego i Andrew Millera, którzy odkryli, że dzielą coś więcej niż to samo imię - zamiłowanie do pisania realistycznych komedii i żywe wspomnienia dotyczące okresu, kiedy sprawy pomiędzy chłopakami i dziewczynami stały się po raz pierwszy skomplikowane. I napisali razem historię o tym, co wydarza się, kiedy dziewczyna i chłopak, którzy najbardziej na świecie lubili to, że się nie lubili, odkrywają, że są tak naprawdę dla siebie przeznaczeni.

The Drews dodali wiele nowego do klasycznej hollywoodzkiej historii - odświeżające poczucie humoru, współczesne słownictwo, czyli to, na co żywo reaguje młoda widownia, dla której przeznaczony jest film. Pokazali Jennifer i Ryana w okresie pierwszych randek, pierwszych wzruszeń, pierwszych fascynacji.

Wspaniały scenariusz pary The Drews natychmiast zwrócił uwagę producenta Jay’a Cohena z Dustin Hoffman's Punch Productuions. Cohen pokazał go reżyserowi Robertowi Iscove, który nakręcił niezwykle popularny wśród młodzieży film "Cała ona" (1999), komedię z udziałem Freddiego Prinze'a Jr. Iscove był zachwycony pomysłem komedii romantycznej o odmiennej niż dotychczas fabule. Filmu, który w pełni pokazuje istotę rodzącego się związku pomiędzy dwudziestolatkami, z ich zabawnymi dialogami i niekonwencjonalnym sposobem myślenia.

Reżysera ujął też sposób opisu współczesnych dziewcząt i chłopców, zupełnie pozbawionych uroku i niewinności Kupidyna, którzy za wszelką cenę próbują być razem.

"Przyzwyczailiśmy się rysować dzisiaj granicę pomiędzy przyjaźnią a miłością, ale być może partner na całe życie powinien być właśnie najlepszym przyjacielem" - wyjaśnia Iscove.

Reżyser zamierzał co prawda nakręcić inny gatunkowo film niż "Cała ona", ale pomysł pokazania na ekranie dziwactw i nieporozumień uniwersyteckich miłości tak mu się spodobał, że podjął decyzję realizacji "Dziewczyn i chłopaków".

"Czułem, że tematyka filmu była znacznie szersza niż ta, którą zawarłem w obrazie ‘Cała ona’ - mówi Iscove. - Ten film pokazuje dojrzewanie ludzi, od wieku 12 lat do 20 lat. Interesuje mnie kondycja człowieka, to co go napędza i to bardzo zabawne móc to obserwować poprzez te burzliwe lata."

Role niedopasowanych do siebie bohaterów grają dwie najbardziej charyzmatyczne młode gwiazdy kina - Freddie Prinze Jr., jako zasadniczy i poszukujący prawdziwej miłości student inżynierii, oraz Clair Forlani, jako wyzwolona, uciekająca od zobowiązań Jennifer.

W rzeczywistości Freddie Prinze Jr. w niczym nie przypomina filmowego bohatera, który drobiazgowo planuje każdy krok w swoim życiu, impulsywnie poprawia błędy gramatyczne w wypowiedziach innych osób, jest ciągle spięty i w żaden sposób nie potrafi się wyluzować. Ale to właśnie najbardziej podobało się aktorowi. "Ryan to dla mnie ekscytująca szansa zagrania kogoś, kto dosłownie jest moim przeciwieństwem - śmieje się Prinze. - Zawsze chciałem to zrobić."

"Ryan to facet, który musi logicznie przemyśleć wszystko, co robi, podczas gdy ja jestem osobą, która siedzi z boku i przygląda się sprawom z dystansu. Ale problemem Ryana jest to, że nie potrafi on wziąć pod uwagę uczuć innych osób, bo te prędzej czy później i tak zrujnują jego misterny plan" - dodaje.

Freddie Prinze Jr. czuł się wyróżniony rolą Ryana, ponieważ Robert Iscove początkowo odrzucił możliwość, aby w jego nowym filmie główną rolę zagrał aktor z filmu poprzedniego. "Przyjrzałem się jednak 25 młodym utalentowanym aktorom, kandydatom do tej roli, i nie mogłem się opędzić od myśli, że Freddie jest do niej jak wymarzony. Jest bardzo ciepły i otwarty, więc to dla niego wyzwanie zagrać taką zasadniczą i trochę wytłumioną osobę. Kojarzył mi się z Carym Grantem grającym rolę w romansie, rolę zaskakująco złożoną" - wyjaśnia Iscove.

Prinze Jr. był zadowolony z ponownej współpracy z Iscovem. "Skoczyłbym za nim z mostu, tak mu ufam jako reżyserowi" - wyznaje.

Claire Forlani jako Jennifer, niezwykle wyzwolona dusza, która studiuje łacinę, ten starożytny język miłości, choć nie jest do tego do końca przekonana. Ta brytyjska aktorka była zauroczona możliwością odtworzenia na ekranie doświadczeń z amerykańskiego college'u, których zawsze była niezwykle ciekawa. "Chodziłam do brytyjskiej szkoły artystycznej, która jest dokładnym przeciwieństwem amerykańskiej - mówi. - Zdjęcia kręcone w Berkeley były dla mnie i zabawą, i szansą na realizację tego marzenia. Byłam tak bardzo poza tym środowiskiem, że wielu rzeczy zupełnie nie rozumiałam i musiałam o nie pytać" - mówi aktorka.

Robert Iscove wspomina, że kiedy zebrał już aktorów, pomyślał: "Zawsze masz nadzieję i trzymasz kciuki, żeby między aktorami pojawiło się to 'coś', chemia. Bo jeśli 'to' się pojawia, masz romantyczną komedię, a jeśli nie, to jesteś zgubiony. Pomiędzy Claire i Freddiem zaiskrzyło od początku. Claire jest tak śliczna, urocza i żywa, że od razu stanowiła przeciwieństwo dla nieco sztywnego i mało komunikatywnego Freddiego. Oboje natychmiast wypracowali sobie poza planem relację pełną różnych gier, co pomogło im bardzo zbudować właściwą relację na planie."

Role drugoplanowe odegrali: Jason Biggs ("American Pie") - współlokator Ryana, ciągle niepewny siebie, ale optymistyczny Hunter; Amanda Detmer (debiut) - Amy, współlokatorka Jennifer, zagubiona w swoich miłościach; Heather Donahue ("The Blair Witch Project") - Megan, dziewczyna Ryana, zasadnicza jak i on sam; Alyson Hannigan ("Buffy the Vampire Slayer") - pierwsza dziewczyna Ryana na uniwersytecie. W filmie pojawia się też Monica, piosenkarka popowa, najmłodsza artystka w historii muzyki, która ma dwa utwory #1 na liście przebojów Billboard R&B.

Do tych ról Iscove szukał młodych aktorów, którzy byliby w stanie pokazać na ekranie niebanalne i zabawne charaktery. Dotyczy to szczególnie Huntera, który jest zdolny do zmiany koloru włosów, zainteresowań i rozkładu zajęć, a nawet imienia, żeby tylko umówić się z dziewczyną. "Jason Biggs był doskonały do tej roli - mówi Iscove. - Myślę o nim jako o młodym Tomie Hanksie, wschodzącej gwieździe komedii swojego pokolenia. Nadaje on swojej roli nowy komediowy ton i naprawdę potrafi go wykorzystać."

"Hunter to zdesperowany chłopak - mówi Biggs. - Myślę, że większość młodych ludzi, nawet ci nieco zwariowani, rozpozna w tej postaci swoją potrzebę, żeby znaleźć dziewczynę i być akceptowanym. Hunter i Ryan mają bardzo ciekawą relację - w dobrej wierze udzielają sobie ciągle niedobrych rad."

Iscove szukał też aktorki, będącej żeńskim odpowiednikiem Huntera, która zagrałaby rolę równie oryginalnej postaci - Amy. Amy ma swojego psychoanalityka, od sesji z nim jest wręcz uzależniona, i to ona właśnie staje się powierniczką zwierzeń Jennifer. Reżyser znalazł ją w osobie Amandy Detmer, debiutującej aktorki, która pojawiła się ostatnio w "Final Destination".

Detmer zagrała drugą stronę Jennifer w relacji bardzo bliskiej i pełnej niebezpieczeństw - najbliższej przyjaciółki i współlokatorki. "Myślę, że Jennifer jest tak słodka i urocza, że błazeński styl bycia Amy naprawdę dopełnia jej postać - mówi Detmer. - Grane przez nas postacie mają taką stronę charakteru, którą nawzajem u siebie podziwiają. Moja postać podziwia u Jennifer to, że zawsze osiąga ona, czego pragnie. Jennifer natomiast podziwia, że Amy jest taka światowa i nieobliczalna, ponieważ to właśnie sprawia, że jest interesująca."

Heather Donahue gra rolę Megan, inteligentnej i postępującej zawsze wedle właściwych zasad studentki, która zostaje pierwszą poważną dziewczyną Ryana. W jej przypadku reżyser ponownie wykorzystał różnicę pomiędzy dwiema rolami tej aktorki, która wcześniej wystąpiła w filmie "The Blair Witch Project". "Pokochałam możliwość bycia piękną i dowcipną, co jest bardzo różne od mojej roli w 'Blair Witch' - zauważa Dinahue. - To był dla mnie przełomowy moment. Ponadto Megan jest zupełnie inna niż ja. Ja studiowałam teatrologię, ona studiuje inżynierię, a to dwa odmienne światy. Nigdy w życiu nie odrobiłabym jej pracy domowej!".

Donahue była tez zafascynowana rolą, jaką odgrywa Megan w grze pomiędzy Ryanem a Jennifer. "Ona jest typem dziewczyny, która jest potrzebna wtedy, kiedy nie ma innej - mówi Donahue. - Ale tak nie jest od początku, takie wrażenie pojawia się wtedy, kiedy Ryan próbuje jakoś wyplątać się ze związku z nią, bo zauważa, jak głębokie uczucia żywi w stosunku do - jak mu się wydaje, tylko przyjaciółki - Jennifer."

"Dziewczyny i chłopaki" przenoszą akcję komedii romantycznej na teren szkoły - jednego z największych amerykańskich uniwersytetów, gdzie linia pomiędzy miłością i przyjaźnią najczęściej zanika z powodu szalonego życia w kampusie. To jednak dało reżyserowi szansę nie tylko na nowe spojrzenie na gatunek komedii romantycznej, ale i na zrealizowanie komedii o różnych neurozach studenckiego życia.

Zdjęcia do filmu kręcono w San Francisco i w Berkeley, na terenie Stanowego Uniwersytetu Kalifornijskiego, jednego z najlepszych w USA. Rozległe miasteczko uniwersyteckie, pełne najlepszych i najzdolniejszych uczniów, nie raz było popularnym miejscem filmowej akcji, do czego najbardziej przyczynił się film "Absolwent". Dzięki niemu stało się ono symbolem przestrzeni, w jakiej młodzi ludzie wchodzący w dorosłość po raz pierwszy na własnej skórze doświadczają tego, co znaczy być wolnym,

Uniwersytet miał jeszcze jedną zaletę - setki studentów gotowych w każdej chwili na statystowanie. "Wielu przechodzących obok nas studentów chciało być częścią filmu - docenia to producent Jay Cohen. - Jedną z dziewcząt pocałował Jason Biggs, a ona przysięgła, że już nigdy nie umyje twarzy. Inne przerwały nam kręcenie sceny przed biblioteką - pięćdziesiąt z nich weszło na pobliską dzwonnicę i zaczęło wykrzykiwać imię Freddiego Prinza Jr."

Wiele scen kręcono też poza uniwersytetem - jazda na wrotkach po jednym z legendarnych w San Francisco wzgórz (aktorzy byli chronieni przed upadkiem w dół przez niewidoczne żyłki), wycieczka trolejbusem wzdłuż Hyde Street, the Golden Gate Bridge, Chinatown, Vicotrian Park i bajkowa, kręta uliczka o nazwie Lombard Street.

Zespół wyjeżdżał też na południe od Los Angeles, gdzie nakręcono dwie najbardziej ambitne sceny filmu: doroczne zjazdy absolwentów w liceum i rozgrywany wtedy tradycyjny mecz futbolowy, podczas którego Jennifer otrzymuje koronę królowej jednej drużyny, a Ryan zostaje maskotką drużyny przeciwnej. Druga ważna scena ma miejsce w nocnym klubie, gdzie - to też element obyczaju - idą absolwenci.

Kierownik artystyczny filmu, Marcia Hinds, objechała okoliczne licea, gdzie odbywają się zjazdy absolwentów, żeby odkryć najnowsze trendy i obyczaje panujące podczas nich. "To co dostrzegliśmy w nich najlepszego, podnieśliśmy do takiego poziomu, aby pasowało to do komicznego stylu filmu" - wyjaśnia Hinds. Zostało zatrudnionych ponad 500 statystów, którzy utworzyli tłum zgromadzony na meczu, a w dwóch drużynach futbolowych zagrali trenerzy lokalnych drużyn.

Robert Iscove, który jest także doświadczonym scenarzystą, wpadł na pomysł, żeby miejscem nocnego spotkania w klubie Jennifer i Ryana był klub - myjnia samochodowa.

"Zależalo mi na tym, żeby Jennifer doprowadziła w końcu do tego, że Ryan trochę się wyluzuje. Stąd pomysł na klub-myjnię - wyjaśnia Iscove. - Zamiast odgrywać zwyczajny numer z tańcem, pomyśleliśmy, że byłoby zabawnie wykorzystać stary przebój z lat 70. - 'Car Wash', razem z prawdziwą wodą i pianą. Czy nie bawiłbyś się świetnie, gdybyś tańczył, cały mokry od mydła i wody, ślizgając się i padając?"

"Zaprojektowaliśmy instalację hydrauliczną w istniejącym klubie w Los Angeles, żeby wyglądało to jak miejsce przeznaczone do tańców, podczas gdy samochody przejeżdżały przez prawdziwą myjnię - opowiada Marcia Hinds. - Był straszny bałagan, ale wszyscy bawiliśmy się świetnie."

"To chyba jedna z najśmieszniejszych scen, w jakich wystąpiłem - przyznaje Freddie Prinze Jr. - Mieliśmy niezłą zabawę kręcąc zdjęcia i ślizgając się po całym tym miejscu."

Ślizganie się jest przecież dla filmu "Dziewczyny i chłopaki" bardzo istotne - bohaterzy filmu prześlizgują się z kłótni w przyjaźń, a z przyjaźni w romantyczną miłość.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dziewczyny i chłopaki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy