Reklama

"Dziewczyna z lilią": ROMAIN DURIS JAKO COLIN

Co przyciągnęło Cię do tego projektu?

Po pierwsze wszechświat, jaki tworzy Michel Gondry i jego magiczna wyobraźnia. Należymy do tego samego pokolenia, widziałem wcześniej jego teledyski i poprzednie filmy. Można z całą pewnością powiedzieć, że jest wyjątkowym twórcą na skalę kina francuskiego, a może nawet kina światowego. Studiowałem w szkole artystycznej i bardzo mnie interesuje zaplecze warsztatowe projektów, które przekształcają się w niezwykłe idee. Możliwość wejścia do tego świata i poznania Michela to dla mnie bardzo ważne doświadczenie.

Reklama

Ale dla Michela Gondry'ego, wizualna strona filmu jest często dużo ważniejsza niż aktorzy..

To prawda, ale to jest dużo przyjemniejsze dla aktora niż granie w filmie, który składa się niemal wyłącznie z efektów specjalnych. Przyznaję, że Michel czasami przykłada większą wagę do efektów wizualnych, ale zawsze pamięta o tym, by wytłumaczyć dlaczego. Wtedy nabiera to sensu, można sobie wszystko doskonale wyobrazić. Bywało, że zwoływał wszystkie osoby obecne na planie, żeby wytłumaczyć jakąś swoją koncepcję. Ale nigdy nie rozmawialiśmy o efektach, które miały powstać dopiero w postprodukcji. To było miłe i sprawiało, że czuliśmy się częścią tego projektu. Niemniej jednak, trzeba umieć znaleźć równowagę w stosowaniu efektów, bo istnieje niebezpieczeństwo, że mogą zawładnąć całą przestrzenią filmową. Uważam, że zadaniem nas aktorów jest wniesienie odpowiedniej dawki emocji i humanizmu do filmu. A już od Michela zależy, co zrobi z tym dalej, podczas montażu.

Scenografia jest niemalże surrealistyczna...

Tak, ale to surrealizm niemalże matematyczny, ponieważ wszystko ma tu swoją logikę. Zawsze rozumiesz, co się dzieje na planie. Na przykład, gdy w filmie nasze twarze pojawiają się na ekranie przy chodniku, ta projekcja naprawdę ma miejsce na planie, na żywo. Twarze na ekranie rozdymają się, przez co mysz biegnąca chodnikiem wydaje się dużo mniejsza niż w rzeczywistości.

Czy mysz jest prawdziwym bohaterem filmu?

Mysz czasami była animowana przy użyciu specjalnych technik, a czasami grał ją Sacha Bourdo. Dla mnie ta mysz to przyjaciel Colina, z którym dzieli mieszkanie, a także jednocześnie uosobienie ducha wolności.

Czy podczas prób podejmowaliście starania, żeby zaznajomić się z tym światem?

Nie. Próby nie pomagały nam w wejściu w ten świat, ale bardzo pomagały wszystkim aktorom poznać się nawzajem i wypracować koncepcję na to, jak ze sobą najlepiej współpracować. Było to tym bardziej ważne, że mieliśmy wkroczyć do świata, w którym królowała fantazja. Spotkaliśmy się i zrobiliśmy próby do kilku scen, żeby zrozumieć relacje, jakie powinny łączyć poszczególnych bohaterów. To było bardzo pomocne.

Kim jest Colin, postać, którą grasz?

Colin jest przede wszystkim wynalazcą, nieustannie poszukującym nowych pomysłów, co daje mu szczególną pozycję w świecie Michela Gondry'ego. Jednym z przykładowych wynalazków Colina może być pianokoktajl - pianino, które przygotowuje koktajle, gdy się na nim gra. Na początku filmu Colin mówi, że bycie singlem nie jest normalne, zwłaszcza gdy wszyscy jego przyjaciele mają dziewczyny. Potem poznaje Chloé i zakochuje się w niej do szaleństwa. Colin jest bardzo wrażliwą i uczuciową osobą, więc poddaje się miłości całkowicie. Ale jest też dosyć oderwany od materialnej strony życia i niewinny. Kiedy Chloé zapada na ciężką chorobę, Colin jest całkowicie przytłoczony. Na drodze jego życia pojawia się mroczna przeszkoda, której nie potrafi pokonać. Ogarnia go wielki smutek. Mimo to, mam nadzieję, że ta postać niesie w sobie iskierkę nadziei.

Nastrój filmu waha się między smutkiem, delikatnością i humorem...

Myślę, że jest to cudowny obraz, pełen skrajnych emocji - od optymizmu, po rozpacz. Można powiedzieć, że "Dziewczyna z lilią" opowiada o tym, co się traci, ale równie dobrze można powiedzieć, że opowiada o tym, co się zyskuje. Na początku filmu Colin jest promienną postacią, z głową wiecznie w chmurach, a w dalszej części zderza się z brutalną rzeczywistością życia. To sprawia, że traci swoje beztroskie usposobienia, ale zyskuje w zamian wiedzę na temat reguł, które rządzą światem.

Co złego przytrafia się Chloe?

Nie jestem pewien, co dokładnie Boris Vian miał na myśli, ale jej choroba najbardziej przypomina raka. Chloé ma w prawym płucu lilię wodną, która rośnie i z czasem obejmuje również lewe płuco. Według mnie jest to podobne do rozrastającej się narośli rakowej. Colin musi przynosić jej kwiaty, które mają przestraszyć lilię wodną i sprawić, że zwiędnie i straci swój agresywny charakter.

Colin i Nicolas są prawie jak bacia...

Tak, i bardzo mi się to podoba. Cieszę się, że film nie koncentruje się na burżuazyjnym pochodzeniu mojego bohatera. Inaczej niż w książce - czytając, można sobie pomyśleć, że ten facet ma wszystko: ogromne mieszkanie, pieniądze i lokaja, który dba o niego. Masz niemalże ochotę dać mu klapsa i powiedzieć, że to nie jest sposób na życie. Ale jego relacja z Nicolasem, kucharzem, jest dużo głębsza, niż można by na pierwszy rzut oka pomyśleć. Michelowi w scenach ze mną i Omarem udało się uchwycić wyjątkowość tego związku, który nie sprowadza się wyłącznie do relacji pana i sługi. Moim zdaniem, Nicolas jest przewodnikiem i mentorem dla Colina. To człowiek z wizją, który kieruje Colinem tak, by wszedł na drogę sukcesu.

Jak Ci się spodobało mieszkanie Colina?

Byłem zaszokowany jak gustownie jest urządzone, zarówno pod względem doboru kolorów, jak i materiałów. Co więcej, jest to miejsce, które nie wpisuje się w żaden konkretny przedział czasu - nie są to lata pięćdziesiąte, ani sześćdziesiąte i nie jest to też współczesność. Michel był przekonany, że film nie powinien być uwięziony w realiach czasów, w których została napisana książka. A mnie zachwyca to, że mieszkanie jest pełne rozmaitych udogodnień i wynalazków, jak peryskop połączony z terminalem Minitel, czyli czymś w rodzaju historycznej wersji Google Maps!

Związek Colina i Chloe jest po prostu wspaniały...

Cudownie było móc pracować z aktorką, która wkłada tak wiele w swoją rolę. Jestem bardzo wrażliwy na relacje międzyludzkie, naprawdę bardzo, więc jeśli nie dogaduję się dobrze z moją filmową partnerką, bardzo wiele mnie kosztuje sprawienie, żeby na ekranie ta relacja wyglądała wiarygodnie. Ale jeśli zdarza ci się pracować z kimś, kto jest pomocny i całkowicie otwarty na ciebie, można pójść naprawdę daleko w budowaniu emocji. Audrey Tautou taka właśnie jest. Jest bardzo hojna, dużo daje od siebie i chętnie korzysta z pomocy. Myślę, że moglibyśmy zagrać razem każdy rodzaj relacji: kochanków, wrogów, rodzeństwo.

Co sprawia, że Michel Gondry jest tak wyjątkowym reżyserem?

Ma swoją własną koncepcję tworzenia filmów. Jeśli zajrzałbyś do jego planu pracy na dany tydzień, z całą pewnością pomyślałbyś, że zrealizowanie tego wszystkiego jest niemożliwe. Michel nie dosyć, że sobie z tym radzi, to jeszcze codziennie znajduje nowe zadania do zrobienia! Rzadko się dzisiaj spotyka reżysera, który pozwala sobie na taką swobodę twórczą - tworzy to, na co ma ochotę, dopóki jest to na tyle spójne z książką Borisa Viana, na ile być powinno i kierunkiem, który sam sobie wyznaczył. Masz uczucie, że jego umysł ciągle poszukuje nowych pomysłów, a scenariusz i harmonogram produkcji nie są dla niego żadnym ograniczeniem. Każdy pomysł, który przychodzi mu do głowy stara się wprowadzić w życie - i zwykle mu się udaje! To czysta magia.

Czy można powiedzieć, że "Dziewczyna z Lilią" to historia o miłości?

Jak najbardziej, jednak to nie wyczerpuje tematu. Występuje tu wiele powiązanych ze sobą wątków: miłość, pieniądze, naukowa pasja ograniczona przez uzależnienie, co dotyczy postaci granej przez Gada Elmaleha, policja uosabiająca władzę i wreszcie śmierć. Film przedstawia szeroki przekrój społeczeństwa i różnorodność świata ludzi pracujących. Boris Vian był oburzony faktem, że społeczeństwo zabija indywidualność, więc głównym przesłaniem jego książki i naszego filmu jest duch rebelii i anarchii, który nie zgadza się na niewolnicze podporządkowanie pracy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dziewczyna z lilią
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy