Reklama

"Dziewczyna na urodziny": PRODUKCJA

"Gdzie jest napisane, że wielką miłość musisz spotkać w supermarkecie?"

Odnalezienie prawdziwego uczucia nigdy nie jest proste, lecz w przypadku DZIEWCZYNY NA URODZINY ten proces przybiera wyjątkową, szokującą i niebezpieczną formę. Znajdziemy tu Internet, rosyjskich oszustów, napad na bank, "kociaki," perypetie seksualne, kłopoty z samochodem oraz odwieczny ironiczny angielski humor, który towarzyszy przejściu filmu w gorzki thriller komediowy. Historia, która opowiada o głodnym miłości mieszkańcu przedmieścia i jego niefortunnym pomyśle, by zamówić pannę młodą przez Internet, przeradza się w opowieść o szarym człowieku, który uległ pasji i przestępstwu. Według braci Butterworth - reżysera Jeza Butterworth, współautora scenariusza Toma Butterworth i producenta Stephena Butterworth - to thriller romantyczny. Przyprawili ten gatunek lekkim i przewrotnym humorem. Bracia Butterworths, którzy zadebiutowali uznanym przez krytyków "Mojo"- filmem gangsterskim osadzonym w brytyjskich realiach, tym razem na warsztat wzięli inny gatunek. DZIEWCZYNA NA URODZINY to klasyczny romans, lecz naznaczony ich niepowtarzalnym stylem. Urozmaicają go elementami przestępstwa i napięcia, niezwykłymi, burzącymi stereotypy postaciami, nagłymi zmianami akcji, złośliwymi, lecz zabawnymi dialogami oraz urokiem uwalnianym w najbardziej nieprzyjemnych sytuacjach.

Reklama

Wybór odtwórców głównych postaci był zaskakujący. Twórcy zdecydowali się na niezwykle wyrazistych aktorów. Jest między nimi Nicole Kidman, która po pochwałach zebranych za udział w musicalu "Moulin Rouge" i wyrafinowanym klasycznym thrillerze "Inni" zdecydowała się na wystąpienie w komedii, oraz Ben Chaplin, który powraca do rodzinnej Anglii po odniesieniu sukcesu w Hollywood. Duet Kidman w roli rosyjskiej oszustki z Chapliem w roli łagodnego brytyjskiego urzędasa daje piorunujący efekt wynikający z różnicy kultur. Według braci Butterworths DZIEWCZYNA NA URODZINY opowiada o braku komunikacji, która cechuje wiele współczesnych związków. Zastanawiali się, do czego zdolny jest mężczyzna, który złożył zamówienie na żonę i nagle staje twarzą w twarz z olśniewającą kobietą, która jednak nie zna jego języka, kultury i w ogóle nic nie rozumie... poza tym, co się dzieje w sypialni. Taka sytuacja obfituje w nieuniknione niezręczności, pomyłki oraz prowokuje do złośliwości. Jest jednocześnie zabawna i pełna napięcia. W czasie przygotowań do scenariusza DZIEWCZYNY NA URODZINY braci Butterworths zaskoczyła ogromna ilość witryn Internetowych oferujących szukającym miłości Amerykanom i Brytyjczykom rosyjskie żony. Zafascynowały ich strony Internetowe, na których piękne i tajemnicze Rosjanki na pobieżnych filmikach wideo przedstawiały swoje życie. Dzięki nim stworzyli postać Nadii. Ta nałogowa palaczka potrafi jedyne kiwać głową, ponieważ wbrew informacji w Internecie nie zna ani słowa po angielsku.

Pierwsza część DZIEWCZYNY NA URODZINY widziana jest oczami Bena Chaplina. Pokazuje jednostronnie jego zagubienie wobec granej przez Kidman narzeczonej w typie Garbo. Gdy aktorzy po raz pierwszy przeglądali scenariusz, zdawało im się, że pochodzi z innej epoki, tak mało jest tam dialogów. Z drugiej strony jest tam wiele współczesnych sytuacji o podtekście seksualnym. "Zdaliśmy sobie sprawę, że ponieważ mamy do czynienia z dwojgiem ludzi, którzy nie potrafią komunikować się zwyczajowymi sposobami, musimy postawić na ich zachowanie, tylko w ten sposób mogą coś przekazywać. Nie ukrywam, że była przy tym kupa śmiechu" wyjaśnia Jez Butterworth. "To było zabawne - robić coś na kształt niemego kina w bardzo współczesnej scenerii." Jak tylko wątek nabiera rozpędu, klimat filmu zmienia się. Nieme tango między Nadią i Johnem nagle ustępuje miejsca naszpikowanemu uczyszczypliwościami dialogowi i intensywnej akcji, zwłaszcza gdy na scenę wchodzą rosyjscy kuzyni Nadii... i zaczynają odkrywać jej tajne plany wobec brytyjskiego męża.

"Nie gadaj… w Rosji naprawdę jest tak zimno, że musicie jeździć bzykać się do Anglii, żeby się rozgrzać?"

Po zakończeniu pracy nad scenariuszem, bracia Butterworths zaczęli rozglądać się za obsadą. Rezultat zaskoczył ich samych. Pomimo faktu, że trzy główne postacie są Rosjanami, nie zatrudniono żadnego rosyjskiego aktora. W końcu role Rosjan zagrali znana gwiazda kina amerykańskiego, uznany europejski twórca filmowy oraz uwielbiany aktor francuski. Stephen Butterworth tłumaczy: "Pojechaliśmy do Moskwy, żeby zobaczyć, czy jakiś prawdziwy Rosjanin nie nada się do roli. Jez spotkał się z każdym, który wchodził w rachubę. Przedstawiono mu wspaniałych aktorów. Niestety, żaden z nich nie znał angielskiego, choć byliśmy zapewniani, że biegle się porozumiewają w tym języku." To wydarzenie zostało później wykorzystane jako pierwszy żart w filmie - Nadia nie zna ani słowa po angielsku, wbrew temu co obiecuje katalog. W trakcie tej podróży autorzy poczynili wiele cennych obserwacji.

Najważniejszą postacią jest oczywiście Nadia, niebezpieczna piękność. John Buckingham niemal natychmiast żałuje, że sprowadził ją do swojego domu. Nie udało się znaleźć rosyjskiej odtwórczyni tej roli, która łączyłaby w sobie chytrość, spryt, chłodną zmysłowość oraz znajomość podstaw angielskiego. Butterworth zaczął więc szukać poza Rosją. Nie brał jednak pod uwagę Amerykanki, dopóki Nicole Kidman sama nie wyraziła zainteresowania rolą. "Cóż, nie jest Rosjanką," przyznaje Butterworth, "lecz po rozmowie z nią zdałem sobie sprawę, że Nicole całkowicie rozumie postać. Wspaniale się z nią pracowało, ponieważ jest obdarzona niesamowitym instynktem, ma chyba najbardziej wyczulony instynkt spośród aktorów, z którymi pracowałem. Jako Nadia była cudowna i wyjątkowo zabawna." Kidman pociągało to wyzwanie. Rola była zabawna w mroczny i krzykliwy sposób. "Zawsze mnie pociągał czarny humor," twierdzi aktorka, która ma już na swoim koncie rolę w filmie tego gatunku - w "Za wszelką cenę" Gusa Van Santa, za którą otrzymała Złoty Glob. "Chciałam zagrać Rosjankę, bo dla mnie coś zupełnie odległego i pozwoliło mi ją stworzyć od podstaw."

Fakt, że reżyserem jest Jez Butterworth, młody twórca, który stoi poza głównym nurtem i pielęgnuje własną wizję artystyczną, również stanowił atut dla Kidman. "Świetnie jest pracować z reżyserem i autorem scenariusza w jednej osobie, bo naprawdę zna postać i potrafi ci ją przybliżyć w każdej chwili. Jez ma dobry gust i ufałam mu całkowicie. A poza tym ma niezwykłe poczucie humoru, które mi bardzo odpowiada."

"Bycie bankowcem wymaga silnej osobowości.

To jest tak: 'Patrz ile tu kasy… Łapy precz!'"

Kolejną osobą, której odpowiada poczucie humoru braci Butterworth jest Ben Chaplin. Gra Johna Buckinghama, którego nudne życie na londyńskich przedmieściach wraz z przybyciem Nadii w jednej chwili wywraca się do góry nogami. Kobieta sprowadza go na drogę przestępstwa oraz funduje mu atrakcje, o jakich nie śnił w najdziwniejszych snach. Chaplin od razu poczuł, że postać Johna jest mu bliska, mimo, że w pogoni za miłością ucieka się do niezwykłych sposobów, takich jak sprowadzanie sobie żony za pośrednictwem Internetu. Zdecydował, że z postaci będzie emanować nieśmiałość oraz całkowita nieświadomość własnego uroku i atrakcyjności. "Nie osądzam źle Johna, za to, że kupił sobie żonę," mówi Chaplin. "Myślę, że jest wielu atrakcyjnych, lecz beznadziejnie samotnych mężczyzn takich jaki on. Każdy zna kogoś takiego."

Ostatnimi czasy Chaplin grywał w amerykańskich filmach, więc możliwość zagrania Anglika w rodzinnej Anglii bardzo mu odpowiadała. "Od dawna nie miałem okazji zagrać angielskiej postaci, aż mi tego powoli zaczęło brakować. Postać Johna jest mi bliska, bo pochodzi z podobnej rodziny i z tej samej części Anglii co ja. Wydaje mi się, że go rozumiem, choć mam nadzieję, że nie jestem dokładnie taki sam jak on!" Na planie okazało się, że w Chaplinie Nicole Kidman znalazła idealnego partnera. "Zawsze chciałam pracować z Benem i nie rozczarowałam się" mówi Kidman. "Czułam się przy nim bardzo bezpiecznie, zwłaszcza, gdy musiałam naśladować rosyjski akcent, bo on zawsze sprawiał, że czułam, że wszystko idzie tak, jak powinno. Ale przede wszystkim jest wspaniałym aktorem komediowym, co dla mnie stanowiło niewyczerpane źródło inspiracji."

"A wy co za jedni?"

"My? Jesteśmy Rosjanami!"

Komedia DZIEWCZYNA NA URODZINY przybiera mroczny ton, gdy rosyjscy "kuzyni" Nadii przyjeżdżają na jej urodziny. Okazuje się, że są bezwzględnymi oszustami - potrafią jednak docenić walory panienek rodem z pisemka "Cats". I tym razem wybór reżysera był zaskakujący. W "kuzynów" wcielili się uznany reżyser i aktor Mathieu Kassovitz (Złota Palma w Cannes za "Nienawiść" oraz Nino w przeboju kinowym "Amelia") oraz równie doceniany aktor Vincent Cassel. Obaj przeszli intensywny kurs rosyjskiego przed przystąpieniem do filmowania. Producentka Diana Phillips wyjaśnia: "Vincent Cassel i Mathieu Kassovitz dzielnie uczyli się swoich ról, choć mieli na to mało czasu. Większość pracy nad dialogiem miała miejsce w samolocie, w czasie dwudziestodwugodzinnego lotu z Francji do Sydney. Trener od dialogów uczył ich rosyjskich kwestii. Był też specjalista od wymowy, który instruował aktorów jak mówić po angielsku z silnym rosyjskim akcentem. To był naprawdę szybki kurs."

Fakt, że Cassel i Kassovitz już wcześniej mieli okazję współpracować nad kilkoma projektami sprawił, że stworzyli nieustraszone duo, co było konieczne, by wiarygodnie zagrać postaci nieokiełznanych "kuzynków". "Trudno byłoby zbudować przekonywającą więź między Jurim i Alexiejem w tak krótkim czasie. Na szczęście znaliśmy się wcześniej, i to dobrze" mówi Cassel. Dopiero po obsadzeniu Vincenta i Mathieu Jez Butterworth dowiedział się, że są kolegami: "Każdy nadawał się idealnie do swojej roli, a fakt, że się znają dał ich postaciom dodatkowej głębi. Widziałem Mathieu w 'A Self Made Hero' i był świetny. Gra tam kłamcę, tak jak w naszym filmie, i jest bardzo przekonywający. Vincent to też jeden z lepszych aktorów."

Mathieu Kassovitzowi bardzo podobała się rola mądrali o ciętym języku. Juri sprawia inne wrażenie, niż w rzeczywistości jest: "Scenariusz jest tak dobrze napisany, że każda postać jest wielowymiarowa. Na początku Juri i Alexei grają przesadzonych Rosyjskich typków po to, żeby oszukać Johna, lecz po zakończeniu intrygi zachowują się normalnie. Widzowie mogą zobaczyć, że nie są zepsutymi gangsterami, musieli po prostu znaleźć jakich sposób na przeżycie." Vincent Cassel uważa, że pomiędzy grą po rosyjsku i po angielsku jest duża różnica w zachowaniu: "Czasami robiliśmy próby po angielsku, żeby lepiej rozumieć kwestie innych, ale to wszystko zmieniało. Patrzyłem jak Nicole mówi najpierw po angielsku, a później to samo po rosyjsku. Jej mowa ciała zmieniała się diametralnie. Zdaliśmy sobie sprawę, że język zmienia aktora na równi z kostiumem czy makijażem."

Pomimo dużego doświadczenia w kinie europejskim Cassel uważa, że nauczył się wiele dzięki pracy z Kidman. "Ciekawym było obserwować ją w pracy, jest taka swobodna," zauważa. "Zwłaszcza, gdy pracowała po rosyjsku. Jeśli nie znasz dobrze języka, masz tendencję do szybszego mówienia. Ale Nicole była bardzo spokojna i pomagała utrzymywać prawidłowe tempo." Dla Nicole Kidman praca z dwoma francuskimi aktorami była równie ciekawa. "Byłam zachwycona, kiedy dowiedziałam się, że Mathieu i Vincent będą grać w filmie. To był bardzo niezwykły wybór, lecz z drugiej strony na swój sposób doskonały" zauważa. "Wszyscy baliśmy się grać Rosjan, co miało swoje dobre strony, bo zmuszało nas do cięższej pracy. Obaj Francuzi kierują się instynktem i dużo wnieśli do filmu i do swoich postaci."

"Nikt nie może mnie już bardziej skrzywdzić."

"Nadia, jeśli tobie jest wszystko jedno, to może powinniśmy dać sobie szansę."

Akcja DZIEWCZYNY NA URODZINY dzieje się w St. Albans, sennej sypialni Londynu. Miejscowość przedstawia typowe życie pracującego człowieka, jakim jest John Buckingham - do momentu przyjazdu Nadii. St. Albans to stare rzymskie miasto z średniowiecznym zegarem na wieży i pubem o wdzięcznej nazwie "Ye Olde Fighting Cocks," (stare walczące koguty). Ta malownicza miejscowość jest także terytorium braci Butterworth - tu się wychowali. Stephen Butterworth nie ukrywa, że jemu i jego braciom zdarzyło się parę razy wylecieć z pubu. Mimo, iż bracia Butterworths bardzo chcieli oddać klimat St. Albans, większość wnętrz została sfilmowana w Australii. Diana Phillips wyjaśnia: "Pojechaliśmy do Australii, ponieważ każdemu to pasowało. Wspaniale było pracować w rodzinnym mieście Nicole. Rodzina Bena mieszka w Sydney, więc był szczęśliwy, że będzie mógł spędzić z nią trochę czasu. Większość kwestii Nicole ma miejsce w pomieszczeniach, więc miało to ręce i nogi, by tak to rozegrać."

Jeśli zaś idzie o ujęcia na zewnątrz, bracia Butterworths z wielką radością wrócili na stare śmieci, żeby uchwycić urocze wsie pod Londynem, które w filmie jednak widać dość rzadko. Jez Butterworth tłumaczy: "Hertfordshire i St. Albans mają w sobie piękno, które jednak trzeba umieć odnaleźć, podoba mi się to. To urocze wsie, przepołowione autostradą. Ten motyw odzwierciedla także postacie filmu. To w głębi szlachetni ludzie, lecz zostali stłamszeni, wyalienowani. Na powierzchni widać co innego niż to, co się dzieje pod spodem."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dziewczyna na urodziny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy