"Dziennik zakrapiany rumem": KOSTIUMY
Projektantka kostiumów, Colleen Atwood współpracowała już wcześniej z Johnnym Deppem oraz Patrickiem McCormick i Peterem Kohnem. Jej udział w tym projekcie był dla wszystkich sprawą oczywistą. "Zrobiliśmy z Colleen kilka filmów razem, więc wiem, że jest wielką pasjonatką tego, co robi" - mówi McCormick. - "A szczególnie takich filmów, jak "Dziennik zakrapiany rumem". Stylizując aktorów w naszym filmie, nie koncentrowała się wyłącznie na głównej obsadzie, dbała o odpowiedni wygląd każdej, nawet najmniej istotnej postaci. Ubrania oraz wszystkie dodatki każdego aktora były starannie dobierane. Gdy się ogląda szersze ujęcia w filmie, można zobaczyć jak dopracowany jest każdy detal stroju absolutnie każdej postaci".
"Z Johnnym znamy się od czasów "Edwarda Nożycorękiego" - mówi Atwood. - "Można powiedzieć, że dorastaliśmy razem. Bardzo podziwiem Johnny'ego i jego siostrę, Christi Dembrowski, która była producentka "Edwarda". Johnny sprawia, że pracując z nim czujesz się jak członek wielkiej, dziwnej rodziny. To facet, który zawsze robi wszystko po swojemu i w dodatku w bardzo oryginalny sposób. I za to go kocham".
"Tym, co w Colleen cenię najbardziej, jest jej umejętność bezbłędnego zdefiniowania każdej postaci filmu, jeszcze zanim ja sam zdążę to sobie poustawiać w głowie" - mówi Depp. - "Ma doskonałe wyczucie".
"Operowaliśmy bardzo ograniczonym zestawem ubrań dla głównego bohatera" - mówi Atwood. - "Kemp, postać, którą zagrał Johnny, przyjeżdża na wyspę z jedną walizką, więc jego garderoba jest raczej skromna. Po przyjeździe, kupił sobie na miejscu kilka t-shirtów, ale poza tym chodzi cały czas w tych, co zmieściło się w walizce".
"Dużo większe pole do popisu miałam stylizując Aarona Eckharta" - kontynuuje Atwood. - "Sanderson ubiera się bardzo efektownie i konsekwentnie. W zasadzie cały czas wygląda podobnie, ale jest ubrany w inne rzeczy. Jego styl to elegancja na co dzień kogoś, dla kogo pieniądze nie są przeszkodą".
"Chenault jest maskotką Sandersona, a jednocześnie jego wizytówką. Sanderson kupuje jej wspaniałą biżuterię i ubrania najlepszego gatunku, zgodne z najnowszymi trendami europejskimi" - dodaje Depp. - "Colleen zabudowała za pomocją strojów nie tylko wygląd Chenault, ale także nastrój i emocje".
"Kolejną postacią z otoczenia Kempa jest Sala" - mówi Atwood. - "To fajny człowiek, którego opuściło szczęście. Nosi koszulę a la Che Guevara, która na Karaibach jest czymś w rodzaju obowiązującego uniformu. Nie przejmuje się specjalnie praniem jej, czy prasowaniem. To facet, który mieszka z kurczakami, więc można powiedzieć, żę ma swój własny świat. Jego strój "dojrzewa" wraz z upływem czasu. Pojawiają się na nim kolejne plamy potu - prawdziwe i dodane przez nas. Im bardziej jego koszula jest znoszona, tym lepiej i wiarygodniej wygląda".
"Moberg, którego gra Giovanni Ribisi, to człowiek z zupełnie innej bajki. Przekroczył cienką czerwoną linię i znalazl się po jej drugiej stronie" - śmieje się Atwood. - "Czystość, porządek to zdecydowanie bardzo odległe pozycje na liście jego priorytetów. Jego ciuchy są raczej artystycznym kostiumem, niż praktycznym ubraniem. Ubiera się w dodatku tak, jakby nie bardzo kojarzył, czy jest właśnie w pomieszczeniu, czy na zewnątrz".
"Na kostium Giovanniego wynalazłam stare, rozpadające się ciuchy" - mówi Atwood. - "Nosił je w zasadzie przez cały czas. Nie praliśmy ich w ogóle. Myślę, że pod koniec zdjęć chyba powstało w nich życie".
Jedną z najbardziej pracochlonnych scen był dla Atwood karnawał. "Mieliśmy do przygotowania około ośmiuset kostiumów" - wspomina Atwood. - "Scena karnawału nie była kręcona w Portoryko, tylko w St. Thomas, więc staraliśmy się, aby stroje oddawały bardziej etniczny charakter tej wyspy. Mieliśmy na planie sporą różnorodność typów ludzkich: białych turystów, mieszkańców Karaibów pochodzenia hiszpańskiego, a także afrykańskiego".
"Karaibskie stroje są mieszanką wielu różnych stylów" - kontynuuje Atwood. - "Opieraliśmy się przede wszystkim na tym, co udało nam się znaleźć na temat prawdziwego karnawału na Karaibach, ale chcieliśmy, żeby ta scena była bardziej widowiskowa niż w rzeczywistości. Dodaliśmy więcej charkterystycznych, wybijajacych się z tłumu postaci, więcej wymyślonych przez nas karnawałowych masek. Bruce prosił o dodatkowe, barwne postaci, jak na przykład szczudlarze, więc spełniliśmy jego życzenie. Było przy tym, rzecz jasna, trochę nerwów. Nie jest to do końca w moim stylu, ale chcieliśmy, żeby te stroje wyglądały na samodzielnie zrobione - i myślę, że to się udało".