"Dzień, w którym zatrzymała się ziemia": REALIZACJA
Scott Derrickson wzorował się na oryginale nakręconym przez Roberta Wise'a. "Zawsze szanowałem w nim to, że nie miał jednego stylu pracy. Niczego nie narzucał, sprawiał że dana historia zaczynała żyć własnym życiem. Chciałem osiągnąć to samo - współpracowałem z pozostałymi członkami ekipy, a film jest dziełem nas wszystkich" - mówi Derrickson.
Szczególnie blisko współpracował ze scenografem Davidem Brisbinem, operatorem zdjęć Davidem Tattersallem i ich ekipami. Inspirowali się współczesną technologią. "Zależało nam na efektownej formie, kolorystyce i oświetleniu, ale przede wszystkim film miał być wiarygodny. Nie chcieliśmy, żeby przypominał komiks" - mówi reżyser.
Kolorystyka była tym, od czego zaczął Derrickson. "To dla niego ważna sprawa" - mówi Brisbin, który pracował już z Derrickson przy "Egzorcyzmach Emily Rose". "Wybór odpowiedniej palety barw to podstawa. Gdyby Scott odrzucił czerwienie, a w którejś ze scen wypatrzył pomidora, kazałby się go pozbyć" - tłumaczy.
"Kino operuje kolorami. Kocham filmy za kolorystykę, która każdemu z nich nadaje innego wyrazu. "Chłopcy z ferajny" kojarzą mi się z ciemną zielenią i bordowym, "Taksówkarz" z żółcią taksówki. Barwy są jedną z głównych rzeczy, którą zapamiętujemy po obejrzeniu danego filmu" - opowiada Derrickson.
Wybierał kolory razem z Brisbinem i Tattersallem. Wzorowali się na różnych fotografiach. "Nie chciałem, by film był zbyt barwny, ale jednocześnie zależało mi na tym, aby nie był monochromatyczny. Dyskutowaliśmy o poszczególnych scenach i szukaliśmy rozwiązania. Pragnąłem, by widzowie zapamiętali to, jak film wyglądał, z jakich kolorów się składał" - mówi reżyser.
Przez film przewijają się głównie niebieskości, zielenie i pomarańcze. "Dobrym przykładem wybranej kolorystyki jest komora, w której wojsko umieszcza Klaatu i Gorta. Pojawia się tam lawa o ostro pomarańczowej barwie. Z rozgrywających się tam scen najlepiej zapamięta się szarości i pomarańcz" - mówi Brisbin.
"Trzymanie się konkretnej palety barw nie jest takie proste. Sprostanie żądaniom Scotta nie zawsze było łatwe, ale współpraca z nim to czysta przyjemność; wszystkie pomysły konsultuje ze scenografem i innymi artystami" - dodaje.
"Korzystaliśmy z techniki, dzięki której barwy są nieco subtelniejsze, prawie pastelowe" - mówi Tattersall. Często dyskutował z Derricksonem na temat poszczególnych scen - film nie był kręcony w jednym stylu. "Niektóre sceny wymagały dynamizmu; jedne szerokiego obiektywu, a drugie długoogniskowego. Zrobiliśmy wszystko, aby przejścia były płynne" - mówi Derrickson.
"Korzystaliśmy zarówno z klasycznych, jak i nowych technik" - podsumowuje Tattersall.
"David Tattersall jest świetny. To mistrz oświetlenia, nikt nie potrafi ożywić planu tak, jak on" - mówi o koledze Brisbin.
Wiedza Tattersalla i jego talent były dla filmu bardzo istotne. Zdjęcia powstawały między innymi w Vancouver, w środku zimy. Nieprzewidywalność pogody, a także scenariusz obfitujący w sceny rozgrywające się nocą (podczas deszczu, śniegu, czy mgły) sprawiły, że wiele scen nakręcono w studiu. Specjalista od oświetlenia był nieoceniony.
Brisbin i jego ekipa zbudowali niesamowitą scenografię - między innymi las, bagno i ośnieżony górski grzbiet. "Mam cudownych współpracowników, jestem zadowolony z tego, co udało nam się osiągnąć. Jednak to, że scenografia wypadła wiarygodnie jest w dużej mierze zasługą operatora zdjęć. To prawdziwy geniusz" - mówi Brisbin.(Podobnie jak Tattersall ma już na koncie scenografię przedstawiającą nocny krajobraz; odpowiada za scenę przy ognisku z "Mojego własnego Idaho" z Keanu Reevesem i Riverem Phoenixem.)
Zmiany pogodowe były w filmie istotne (niektóre powstały dzięki efektom specjalnym i technologii CGI). "Z pracy przy tym filmie najbardziej zapamiętam śmierdzącą mgłę. To było okropne" - mówi Jaden Smith.
News Corporation, do której należy 20th Century Fox angażuje się w ochronę środowiska i zaangażowało się w film o ekologicznym przesłaniu. "Po raz pierwszy współpracowałem ze studiem, które podeszło do produkcji filmu w sposób ekologiczny i dbało o to, by na przykład nie marnować papieru" - mówi Brisbin. Mimo, że ekipa korzystała z dużej ilości zdjęć, drukowano ich jak najmniej, większość oglądano na komputerach. Używano też produktów biodegradalnych i podlegających recyklingowi.
Tish Monaghan i jej ekipa kostiumologów również pracowała ekologicznie - nie marnowali papieru, używali przyjaznych środowisku środków. Po zakończeniu zdjęć stroje zostały zachowane do innych produkcji, a także przekazane organizacjom charytatywnym (często praktyką jest po prostu wyrzucanie ich).
Twórcy dbali także o nie marnowanie prądu i paliwa. "Wszyscy podeszli do sprawy bardzo poważnie. Praca nad tym filmem była niesamowita - kręciliśmy obraz o ekologicznym przesłaniu i sami dbaliśmy o ochronę środowiska" - mówi Okun.