"Dzień świra": EKSPLIKACJA
To mój najbardziej zakręcony projekt - tak, jak zakręcony jest jego bohater. Mimo to, a może właśnie dlatego - ufam, że niejeden z Widzów będzie się z nim identyfikował.
Adaś Miauczyński, 44, to sfrustrowany inteligent - nauczyciel -polonista, rozwiedziony, kochający dorastającego syna, a film jest o piekle najbliższych pięciu minut. Nasz bohater przeżywa i cierpi za kraj, za miliony, a zabija go chwila obecna, nieznośna powtarzalność codziennych czynności i nienawistny mu kontakt z pojedynczym bliźnim. W sferze uczuć patriotycznych jest wielki, w sferze uczuć i zachowań codziennych jest małym agresywnym gnojem. Całe fragmenty dnia Adasia mają charakter nienaruszalnego, choć uciążliwego rytuału, a Adaś jest w nich sam ze sobą tylko. Z samotności wynika nawyk mówienia w myślach, z rytuału - zasada, że Adaś równocześnie robi to co myśli, a myśli co robi. Prowadzi ów monolog wewnętrzny, zapuszczając się w najistotniejszych i najboleśniejszych dlań sprawach w prozę rytmiczną, czy wręcz w monologi trzynastozgłoskowcem, na wzór romantycznych, uwspółcześnione rapowo. Film ma się zaczynać i kończyć lotem pośród blokowiska. Szczegóły natrętnie powtarzanych, codziennych czynności będą obrazowane jako swoisty mikrokosmos - w detalach, w zwolnionym ruchu, akcentowane dźwiękiem. Zainscenizujemy pieniacką debatę sejmową, politycy-pieniacze rozszarpią - każdy dla siebie po kawałku narodowy sztandar na Placu Zamkowym. Obraz i łoskot ścinanych drzew będzie towarzyszył wyrzucanym gazetom, a obraz cierpiących z pragnienia dzieci cieknącemu kranowi. Zainscenizowane będą wszystkie telewizyjne reklamy, osaczające bohatera. Końcowa modlitwa - z prośbą o nieszczęście dla sąsiada - będzie odmawiana przez bohatera i mieszkańców blokowiska - klęczących na balkonach i podświetlonych przez telewizyjne kineskopy. Filmowi grać będzie muzyka Szopena - w brzmieniu oryginalnym i w jej parafrazach.
Marek Koterski