Reklama

"Dwa tygodnie na miłość": O PRODUKCJI

Dwie międzynarodowe gwiazdy filmowe pierwszej wielkości, Sandra Bullock i Hugh Grant po raz pierwszy wystąpią wspólnie na ekranie w filmie Dwa tygodnie na miłość. Two Weeks Notice, będący trzecim już wspólnym przedsięwzięciem aktorki i producentki Bullock i scenarzysty Marca Lawrence’a, znanego ze stworzenia scenariuszy do przebojowych filmów Miss Agent i Podróż przedślubna. – Zagranie w komediowej love story jest trudne – ujawnia Bullock. – Trudne dlatego, że rola musi być zabawna, prawdziwy problem polega jednak na tym, że trudno jest o partnerów takich, by pomiędzy aktorami na planie czuć było pewną chemię. Uważam, że mam wielkie szczęście, mogąc wziąć udział w produkcji tego filmu, w którym na planie towarzyszyli mi Marc i Hugh, dwóch mężczyzn, których naprawdę podziwiam.

Reklama

Film jest także uwieńczeniem długotrwałych starań Bullock i Granta, wspólnie poszukujących idealnego projektu do wspólnej realizacji. – Od zawsze chciałem pracować razem z Sandy, ponieważ, według mnie, nikt nie robi tego rodzaju komedii lepiej od niej – mówi Grant, gwiazda znana z międzynarodowych przebojów, takich jak Był sobie chłopiec, Dziennik Bridget Jones i Notting Hill. – Potrafi być jednocześnie atrakcyjna, sexy, wiarygodna, zabawna i romantyczna. Spotkaliśmy się nawet kilka lat temu, by przedyskutować możliwość nakręcenia jakiegoś wspólnego filmu. Opowiedziałem jej historię pokoju hotelowego, sąsiadującego z tym, w którym się zatrzymała. Przypuszczam, że zraziło ją to do mnie na następne trzy lata.

Bullock mówi jednak coś odmiennego: - Hugh to nie tylko utalentowany aktor komediowy, to doskonały filmowiec, aktor sprawdzający się w wielu rozmaitych rolach. Nikt nie potrafi zagrać wielu rzeczy tak jak on.

W trakcie postprodukcji filmu Miss Agent, Marc Lawrence zaczął pracować nad scenariuszem, w którym od początku przewidział role dla Bullock i Granta. – Odpowiadał mi pomysł napisania scenariusza o dwójce ludzi, bliskich współpracownikach, czujących coś do siebie, jednak nie potrafiących sobie tego uświadomić – przypomina sobie Lawrence.

Bullock nieświadomie przyłożyła się do opracowania scenariusza, leżącego u podstaw filmu, w którym ostatecznie wystąpiła i który wyprodukowała należąca do niej firma producencka, Fortis Films. – Bez przerwy zaglądałam Marcowi przez ramię, czytałam to, co widać było na ekranie laptopa i dodawałam parę linijek. Nie zdawałam sobie sprawy, że poprawiam to, co Lawrence pisze dla mnie – śmieje się Bullock.

- Uwielbiam to całe zamieszanie wokół Lucy Kelson i George Wade, jakie stworzył Marc – kontynuuje aktorka. – Doprowadzają się do szału, ale widzowie chcą, żeby byli ze sobą, nawet jeśli wydaje się to niemożliwe. W końcu oboje muszą się zapytać – Czy jest już za późno, żeby powiedzieć o mojej miłości? W jaki sposób poradzić sobie z ryzykiem odrzucenia, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie jest się pewnym uczucia drugiej osoby?

Scenariusz do Dwa tygodnie na miłość. Two Weeks Notice autorstwa Lawrence’a spodobał się także Grantowi, ostatnio bardzo zajętemu przygotowaniami do kolejnych filmów. – Posłałem scenariusz do swoich najbliższych przyjaciół w Londynie i zapytałem ich – Jestem pijany, czy naćpany, czy może rzeczywiście ten scenariusz jest tak zabawny, jak mi się zdaje? Odesłali go z krótką notatką – Jest zabawny – wspomina Grant. - Marc łączy bardzo celne spostrzeżenia obyczajowe i dowcip z niezwykle ludzkim przesłaniem. Zawsze chciałem zagrać w jednym z filmów, do których napisał scenariusze, przemawia do mnie zwłaszcza pomysł opowiedzenia historii dwojga ludzi, których łączy intensywne, choć nieuświadomione uczucie. Nieuświadomione do tego niemal stopnia, że jest prawie za późno, by coś z nim zrobić.

Bullock i Grant nie tylko zdecydowali się wystąpić w filmie według scenariusza autorstwa Lawrence’a, powierzyli mu także reżyserię filmu. – Trudno jest przekonać niektórych aktorów do wystąpienia w pierwszym filmie początkującego reżysera, ale osobiście z radością się na to zgodziłem – mówi Grant. – Spotkaliśmy się w Londynie, żeby omówić całe przedsięwzięcie i muszę powiedzieć, że wszystko, co mówił na temat reżyserii było trafne i właściwe.

- Marc doskonale pracuje z aktorami – zgadza się Bullock. – Nie boi się powiedzieć mi, że coś nie wychodzi do końca tak, jak powinno. W przeciwieństwie do wielu innych scenarzystów, którzy wzięli się za reżyserię, nie ma żadnych oporów przed zmianą scenariusza na planie.

Mówi Lawrence – scenopisarstwo to dość samotne zajęcie, jednak kiedy jest się reżyserem, zawsze ktoś czegoś od ciebie chce. Kiedy schodzisz z planu, żeby iść do łazienki, i tak słyszysz wszystko, co członkowie ekipy mówią przez swoje radia. Osobiście zawsze odpowiadała mi bliskość ludzi, poczucie wspólnej pracy, więź jaka tworzy się pomiędzy wszystkimi, od aktorów, poprzez członków ekipy filmowej, do rzemieślników pracujących przy budowie dekoracji.

Podobnie jak Lawrence, producentka Bullock cieszyła się z możliwości, jakie niesie ze sobą podwójna funkcja. – Podobało mi się to, że jako producent mogłam wykorzystać w pełni swoje talenty. Czasami nawet wolę zajmować się produkcją niż aktorstwem, ponieważ wymaga to znacznie większej współpracy z wieloma innymi osobami.

Zagranie przywiązującej olbrzymią wagę do szczegółów prawniczki Lucy Kelson dało Bullock okazję do pokazania na ekranie postaci, jakiej wcześniej nie grała. - Lucy to pewna swoich racji i przekonań osóbka, nadzwyczaj inteligentna, lecz jednocześnie taka, która potrafi naprawdę ciosać kołki na głowie, nigdy wcześniej nie grałam kogoś takiego – mówi Bullock. – Mówiąc krótko - Lucy jest naprawdę narwana, co bardzo mi odpowiadało.

Iskry zaczynają się sypać wtedy, gdy demokratyczne ideały Lucy zderzają się z niezobowiązującym stylem życia jej szefa, George’a Wade’a. – Rodzice Lucy to także prawnicy, aktywnie działający na rzecz ruchów społecznych, dlatego pracując dla George’a Lucy ma wrażenie, że zdradza siebie i swoją rodzinę – mówi Lawrence. – Przekonuje sama siebie, że z jej wiedzą i jego pieniędzmi i środkami, może zdziałać wiele dobrego. Tak naprawdę walczy sama ze sobą, nie wie co ma o tym myśleć – oprócz reprezentowania interesów Wade Corporation w sądzie, wymaga się od niej wybierania krawatów dla George’a, doradzania mu w sprawie umeblowania mieszkania i w sprawach sercowych.

- Cały świat Lucy obraca się wokół zaspokajania potrzeb George’a – mówi Bullock. – Pozwoliła na to, by jego życie stało się ważniejsze od jej potrzeb. George zdaje sobie z tego sprawę i wykorzystuje całą sytuację. Kiedy Lucy w końcu przejrzy na oczy, zobaczy w jaki sposób wielokrotnie ją wykorzystywano, musi zadać sobie pytanie – Dlaczego mu na to pozwalam?

- Według mnie Lucy zakochała się w George’u już podczas ich pierwszego spotkania – snuje przypuszczenia Lawrence. – Sądzę, że natychmiast się jej spodobał, właśnie to leży u podstaw rozdzierającego ją wewnętrznego konfliktu. Zadaje sobie pytanie – Jak mogę czuć coś do faceta, którego nie szanuję?

Sprzeczne uczucia, jakie miotają Lucy, zmuszają ją w końcu do powzięcia życiowej decyzji. - Lucy stwierdza, że nie może nadal marnować swojego życia służąc jakiemuś nadętemu bufonowi, czyli mnie, dlatego rezygnuje – mówi Grant. – Dlatego George robi wszystko, co w jego mocy, by ją powstrzymać, przyzwyczaił się polegać na jej opinii w praktycznie każdej dziedzinie życia.

Niezależnie od tego, czy George przyzna się do tego przed samym sobą, czy też nie, istnieje jeszcze jedna przyczyna, dla której tak niechętnie pozwala Lucy opuścić firmę. Wyjaśnia autor scenariusza - George żyje w świecie, w którym wszyscy mówią mu to, co on chce słyszeć. Lucy to jedyna osoba, która mówi mu prawdę, dlatego nie może pozwolić, żeby odeszła. Choć uwielbia pochlebstwa i otoczenie pięknych kobiet, jakaś część jego osobowości, ta najlepsza cząstka jestestwa, wie, że w jego życiu konieczny jest ktoś taki jak ona, by mówił mu, co jest dobre, jak wygląda prawda i jakim naprawdę jest durniem.

Lucy odmawia jednak dalszej pracy w charakterze doradczyni i powierniczki, składa dwutygodniowe wymówienie. Obiecuje mu też, że znajdzie „kogoś nawet lepszego”, kto obejmie jej stanowisko doradcy prawnego. I tu pojawia się June Carter, młoda pani prawnik o niewielkim doświadczeniu, wątpliwych referencjach, za to niewątpliwie podobająca się George’owi.

- Bardzo chciałam zagrać June. Taka „trzecia postać” w komedii romantycznej jest zazwyczaj albo niesamowitą suką, albo księżniczką z lodu, albo po prostu nie da się jej lubić – mówi aktorka Alicia Witt, znana z roli kobiety pracującej w przemyśle filmowym w doskonałym serialu Rodzina Soprano, a także z filmów Playing Mona Lisa i Cecil B. DeMented. – Tymczasem w scenariuszu Marca, June jest całkowicie inna.

- June naprawdę wierzy, że pieniądze to nic złego, a ludzie, którzy sądzą inaczej, są po prostu hipokrytami – mówi Lawrence. – Podczas gdy Lucy sprawia, że George czuje się winny bycia tak obrzydliwie bogatym i nie pomagania ludziom w potrzebie, June mówi mu – Jesteś wspaniały. Zasługujesz na to. Powinieneś się z tego cieszyć. Dla George’a sytuacja, w której piękna, inteligentna kobieta mówi mu, że jest ideałem, jest niesamowicie kusząca.

Mówiąc prawdę, kuszenie dotyczy obu stron układu. – Nie chodzi tylko o to, że George jest sexy, bogaty i wyrafinowany – o swojej postaci mówi Witt. – Wydaje mi się, że June jest naiwna. Naprawdę wierzy, że taki układ może wypalić. Wydaje mi się, że także Georgowi prościej jest poddać się po prostu urokowi kobiety, o której niemal nic nie wie, niż rozpamiętywać swoje uczucia względem Lucy.

Choć Lucy cieszy się z tego, że uwolniła się od George’a i Wade Corporation, nie potrafi uciec przed uczuciami. Opowiada o tym Lawrence – Zanim w całej historii zjawiła się June, Lucy nigdy nie czuła się zagrożona przez jakąś inną kobietę w życiu George’a. Ale oto pojawił się ktoś, kto nie jest głupiutką osiemnastolatką, czy czyjąś żoną spragnioną romansu na boku. Ktoś, kto jest sprytny, atrakcyjny i dobrze wykształcony. Kiedy więc Lucy zauważa, że George zaczyna poddawać się urokowi June, ich związek wydaje się jej znacznie poważniejszy od wszystkich dotychczasowych romansów jej byłego szefa.

Strata jedynej szczerej wobec niego osoby doprowadza George’a do tego, że musi stawić czoła prawdzie. – Gdzieś w głębi swojej duszy – o wewnętrznym konflikcie swojego bohatera mówi Grant - George kocha Lucy, choć nie ma o tym pojęcia aż do momentu, w którym ona odchodzi.

- Miłość jego życia pracowała w pokoju na tym samym korytarzu, była od miesięcy przy jego boku, ale George nie zdawał sobie z tego sprawy dopóty, dopóki nie było już za późno – mówi Lawrence. – Może jednak wciąż nie wszystko jest stracone? Georgie musi raz na zawsze zadecydować, czy jest na tyle odważny, by niezależnie od konsekwencji posłuchać głosu swojego serca.

Podobnie jak jej były szef, Lucy także musi zastanowić się nad swymi myślami i skutkami podjętych decyzji. Mówi Bullock – Kiedy Lucy w końcu poznaje swoje prawdziwe uczucia do George’a, nie może przestać zadawać sobie pytań – Czy gdybym została w Wade, czy gdybym mu coś powiedziała, czy coś by to zmieniło?

Opowiedzenie historii tych postaci było dla początkującego reżysera przyjemnym doświadczeniem – Obserwowanie Hugh Granta przy pracy jest niczym patrzenie na grę w baseball Williego Maysa – przyznaje Lawrence. – Ma idealne wyczucie czasu, jego gra jest pełna drobnych niuansów, ma olbrzymi talent komiczny, nie popada przy tym w przesadę. Potrafi też myśleć jak scenarzysta, co w przypadku współpracy takiej jak ta, ma olbrzymie znaczenie.

- Podziwiam zadziwiającą etykę pracy Hugha, niesamowity perfekcjonizm - mówi Bullock. – Bez przerwy myśli o tym, co można poprawić w danej scenie, pomaga i wspiera wszystkich, z którymi pracuje. Dostrzega także całość sytuacji, potrafi spojrzeć na scenę z perspektywy całego filmu, potrzeb całego obrazu, a nie jedynie swojej postaci. Jest też niesamowicie zabawny.

- Praca z Hugh i z Sandy to coś fantastycznego – dodaje Witt. – Realizacja tego filmu była jednym z najmniej stresujących, najbardziej twórczych przedsięwzięć filmowych, w jakich brałam udział.

Według Granta to Bullock stworzyła na planie atmosferę tak ciepłą, że niemal zbyt komfortową. – Sandy działa na mnie tak, jak to czasami ma miejsce w przypadku starych przyjaciół – nie możesz patrzeć im w oczy, bo natychmiast wybuchasz śmiechem - mówi Grant. – Podczas pracy nad filmem mieliśmy bardzo, bardzo poważne kłopoty związane z powstrzymywaniem chichotów. Przypuszczam, że doprowadzaliśmy resztę ekipy do prawdziwej rozpaczy.

- Sandy dała nam wszystkim – mi, ekipie, innym aktorom – mnóstwo energii – mówi Lawrence. – Ludzie mogą spojrzeć na to, co robi i pomyśleć sobie, że to proste. W rzeczywistości to bardzo trudne. Sandy sprawia, że scena jest śmieszna i rzeczywista, taka, jaka rzeczywiście mogłaby się wydarzyć w codziennym życiu. Praca z nią, zarówno z pozycji scenarzysty, jak i reżysera, to niesamowite doświadczenie.

W doskonałej obsadzie filmu Dwa tygodnie na miłość. Two Weeks Notice, znaleźli się także Dana Ivey i Robert Klein, grający lewicowych aktywistów, rodziców Lucy, Ruth i Larry’ego Kelsonów; David Haig występujący jako brat George’a Wade’a, Howard; Heather Burns w roli najlepszej przyjaciółki Lucy, Meryl; a także Dorian Missick w roli Tony’ego, sprytnego szofera George’a.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dwa tygodnie na miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy