"Duże zwierzę": JERZY STUHR O SCENARIUSZU KRZYSZTOFA KIEŚLOWSKIEGO
Ekscytuje mnie to, że będę walczył z formą, która nie ma ustalonych wzorów. Ów odnaleziony scenariusz bardziej przypomina nowelę, dlatego został przeze mnie opracowany na nowo. Krzysztof napisał ten tekst w roku 1973. Dlatego musiałem oczyścić go z elementów dziś już prawie nieczytelnych. Należała do nich przede wszystkim opowieści. Tytuł: „Duże zwierzę” pozostał niezmieniony. Sama opowieść ma mieć charakter uniwersalny, ahistoryczny. Osobiście odbieram to wszystko jako niezwykłe zdarzenie, które mnie zadziwia i wzrusza. Krzysztof i jego życie, które w przedziwny sposób splotło się z moim. I zawsze, jak przyjaciel, jest gdzieś obok mnie. Kiedy pisał „Duże zwierzę” nie znaliśmy się jeszcze. Spotkaliśmy się dwa lata później. W tekście odnalezionego scenariusza jest rola, którą ja dzisiaj mogę i powinienem zagrać: pięćdziesięcioletniego bohatera tego opowiadania, pana Sawickiego. Poza tym jest to materiał zawierający myśl i przesłanie dla mnie osobiście ważne. Jest nim bardzo bolesny element naszego życia: tolerancja. Od lat marzyłem o zrobieniu filmu na ten temat. Często w jakichś kabaretowych formach, z którymi miałem do czynienia, zdarzały się skecze lub monologi o tolerancji. Nigdy jednak na scenie czy w filmie nie mogłem się wypowiedzieć w tej sprawie w sposób pełny. To strasznie trudny i niewdzięczny temat! Wydaje mi się, że w scenariuszu Krzysztofa jest potencjał, który pozwoli się z tym problemem zmierzyć. Myślę, że forma żartobliwej poetyckiej metafory umożliwi dialog z widzem. Bez dialogu cała moja praca straciłaby sens. Z końcem tego dialogu – skończyłoby się wszystko.
(KINO, nr 12/1999)