Reklama

"Duża mała Ania": STRESZCZENIE

Jako nastolatka Ania wygrała najbardziej prestiżowy konkurs piosenki w Walii. Jest obdarzona niezwykle pięknym głosem. Jej matka była chora, więc dziewczynie nie pozwolno skorzystać ze stypendium w Mediolanie. Nigdy nie udało jej się wyjechać z Ogw. Piętnaście lat później nadal mieszka ze swym owdowiałym ojcem, surowym i despotycznym. Nikt już nie pamięta, jak pięknym głosem obdarzył ją Bóg, za to miejscowe panie wychwalają pod niebiosa jej ojca-podrywacza, miejscowego piekarza i znanego tenora noszącego przydomek „głosu dolin.” Mimo iż ojciec traktuje ją jak dziecko, bunt Ani nie przybrał formy poważniejszej niż ukradkowe popalanie papierosów i gra na wyścigach konnych. Czasami marzy o Colinie, jedynym według niej atrakcyjnym mężczyźnie poniżej sześćdziesiątki w dolinie. Colin nie zamierza jednak poświęcać jej czasu. Ania proponuje mu seks, za który gotowa jest zapłacić, w ratach oczywiście, ale Colin nie wydaje się być tym zainteresowany. Zrozpaczona Ania dzieli się swymi fantazjami ze swoją najlepszą i jedyną przyjaciółką, szesnastoletnią Bethan Bevan, którą śmiertelna choroba przykuła do łóżka.

Reklama

Gdy ojciec Ani dostaje wylewu, przez króciutką cudowną chwilę Ania wyobraża sobie, że jej życie ulegnie zmianie. Sprzeda piekarnię i wpłaci pieniądze na swój wymarzony domek. Jej ojciec wraca do domu na fotelu inwalidzkim, jeszcze bardziej zrzędliwy i wymagający niż kiedykolwiek. Rezygnuje też z renty inwalidzkiej. Ania musi więc zarobić i na niego, i na siebie.

Wszystkie swoje oszczędności wydaje na opłacenie rachunków, o swoim domku przestaje nawet marzyć. Zabiera się ostro do pracy w piekarni, usiłując nadaremnie, lecz w przezabawny sposób, upiec chleb, z którego słynie jej ojciec. Ten z kolei obserwuje jak Ania myli zamówenia i jak wyciąga nieudane i przypalone bochenki z pieców. Jej chleb nadaje się jedynie na kaski rowerowe dla dzieci. Tymczasem miasteczko entuzjazmuje się nowym projektem: burmistrz Ogw postanowił zebrać pieniądze dla chorej przyjaciółki Ani, Bethan Bevan, by zafundować jej wycieczkę do Disneylandu. Ania decyduje się dołączyć do amatorskiego zespołu kobiet z miasteczka, które jadą na konkurs do Cardiff z nadzieją wygrania pieniędzy dla Bethan. Cała sprawa rozpoczyna się beznadziejnie – na miejscu okazuje się, że muszą zrezygnować z zaśpiewania przeboju „YMCA”, do czego były przygotowane. Ania szybko wpada na nowy pomysł: będą „trzema tenorami.” Są tak zabawne wtej roli, że wygrywają główną nagrodę - 1000 funtów. Oszołomiona zwycięstwem i przez chwilę wolna od tyranii ojca Ania funduje sobie ubaw życia, w czasie którego udaje jej się przegrać całą wygraną sumę w wyścigach konnych.

Powrót do Ogw jest straszny. Od skacowanej i zżeranej przez wyrzuty sumienia Ani odwracają się wszyscy mieszkańcy wsi. Nawet jej wierni przyjaciele, Hob i Nob, urocza para homoseksualistów, która prowadzi miejscowy sklepik, nie odzywa się do niej. W domu zaś Ania odkrywa, że kochanka ojca pozmieniała wszystko w piekarni i zajęła jej miejsce w jego życiu. Najgorsze jednak jest to, że musi stanąć twarzą w twarz z Bethan, której zmarnowała jedyną szansę na szczęście. Ale Bethan Bevan ma pieniądze w nosie – nikt jej nie pytał, czy chce jechać do Disneylandu, a ona wcale nie ma na to ochoty. Wszystko czego Bethan pragnie, to usłyszeć śpiew Ani. To najtrudniejsza rzecz, o jaką poproszono Anię. I Ania śpiewa. Dla chorej Betty. Śpiewa arię dla przyjaciółki, stojąc na dachu furgonetki do rozwożenia pieczywa. W dolinie rozbrzmiewa wtedy smutny i piękny dźwięk wolności. Ania odzyskuje głos, a wraz z nim klucz do szczęścia, do jej wymarzonego domu i niespodziewanej miłości.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Duża mała Ania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy