Reklama

"Duża mała Ania": O PRODUKCJI

“To prosta historia – ludzie w niej są bardzo otwarci. Kolorytu dodają jej postacie, które wybrałam, by opowiedzieć tę historię” - tak autorka scenariusza i reżyser Sara Sugarman opisuje swój film.

Mimo że Sara Sugarman pochodzi z Rhyl w północnej Walii, doskonale zna doliny południowej Walii z wycieczek z czasów dzieciństwa. Pewnego dnia zawędrowała do Pontycymer, wsi położonej na końcu głębokiej doliny Garw. Miejscowe koplanie węgla, niegdyś stanowiące główne źródło dochodu w tym regionie, dziś są pozamykane. Paradoksalnie drzewa i trawa posadzone w celu ukrycia pozostałości kopalni, uczyniły ten piękny region jeszcze bardziej atrakcyjnym.

Reklama

Sugarman przypomniała sobie, że Pontycymer jest rodzinnym miastem jej koleżanki Molly Parkin, pisarki i dziennikarki. Zadzwoniła do Molly, która poradziła jej, by zapukała do drzwi z numerem 47 i przedstawiła się Wendy Philips, mieszkance regionu, która oprócz sprzątania szkoły przez dwadzieścia sześć lat była także wybitną działaczką podczas historycznych strajków górników przeciw zamykaniu kopalni. Ta przypadkowa wizyta sprawiła, że Sara napisała scernariusz do dwóch krótkich filmów, które zrealizowała w Pontycymer, z Wendy Phillips w roli głównej.

Pomysł na film zrodził się w chwili, gdy Sara podsłyszała uwagę poczynioną przez kogoś z doliny. Reżyserka wyjaśnia - „Ktoś mi powiedział ‘Wiesz, on mógł wyjechać do Mediolanu robić karierę śpiewaka’. Smutek, jaki tkwi w tego typu utraconych możliwościach, wbił mi się głęboko w pamięć i to, co stało się miejscowym mitem, zainspirowało mnie.” Sugarman ukończyła szkołę filmową w 1995, po czym zaczęła pisać pierwszy scenariusz, który później miał przybrać postać filmu DUŻA MAŁA ANIA. „Wiele myślałam nad tą historią. Dobre sześć miesięcy siedziałam nad samym szkicem opowieści, skracając ją cały czas, aż w końcu rozpoczęłam pisanie scenariusza. I znowu, w trakcie montażu, ją skracałam. U mnie proces pisania zaczyna sie od jedej kwestii, która urasta do rozmiarów wszechświata, a potem resztę czasu spędzam na skracaniu scenariusza do 100 minut filmu.”

Sugarman poznała producentów Grahama Broadbenta i Damiana Jonesa juz po ukończeniu pierwszej wersji scenariusza. Sugraman opowiada - “Scenariusz już był po pierwszym czytaniu, więc miał już konkretny kształt. Graham przeczytał go w Londynie, a Damiana spotkałam w Los Angeles. Obydwóm się spodobało i zgodzili się być producentami filmu, więc zaczęliśmy pracę nad produkcją.” Broadbent - “Widziałem film dyplomowy Sary ‘Up the Valley’, i pomyślałem sobie, że ona ma ogromy talent. W obydwu filmach krótkometrażowych udało jej się stworzyć odrębny świat, który nazwałem Sugarmanland, który zabiera widza w miejsce współczesna, ale widziane przez niezwykły pryzmat.” “Sara przedstawia swoje postacie, żyjące we własnej rzeczywistości, z miłością i serdecznością; ma wyjątkowy zmysł obserwacji i humoru. Zaufała swojej historii i postaciom przez siebie stworzonym, potrafi dzieki nim przenieść widza z A do Z drogą, której nikt by nie wybrał, ale która okazuje się być zaskakująco ciekawa” - twierdzi Broadbent.

Już w czasie pracy nad filmem Sugraman zgłosiła scenariusz do Robert Redford’s Sundance Institute Script Competition. “Wysłałam scenariusz, po czym zupełnie o tym zapomniałam. Można to porównać do jakiegoś konkursu promocyjnego – wypełniasz formularz i nawet się nie łudzisz, że właśnie ty możesz wygrać. Kiedy kilka miesięcy później z Sundance nadszedł faks informujacy, że mój scenariusz jest wśród wytypowanych dwudziestu pięciu, byłam mile zaskoczona, ale nie sądziłam, że uda mu się zajść dalej. Później przyszedł następny, z informacją, że scenariusz jest wśród finałowej dziesiątki, a gdy dostałam informację, że jest w pierwszej trójce, już bardzo chciałam wygrać.” Producent Graham Broadbent początkowo był zaniepokojony, a później bardzo zadowolony, z faktu że sceanriusz dostał pierwsza nagrodę. Zdziwił się jeszcze raz, gdy się dowiedział, że scenariusz był jednym z trzech zdobywców Orange Pathe Script Prize. Sugarman śmieje się - „Ciągle mnie pytał, czy jest jeszcze coś o czym mu nie powiedziałam.” Przyznaje się, że scenariusz był finalistą innego konkursu, ale nie mógł wygrać, ponieważ zaintersował się nim już producent. Broadbent i Sugarman zgodnie twierdzą, że zdobycie tych nagród pomogło zebrać fundusze na film. Pozwoliło to wzbudzić większe zainteresowanie publiczności, co z kolei przykuło uwagę potencjalnych sponsorów.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Duża mała Ania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy