Reklama

"Dom woskowych ciał": ŚMIERĆ ZA MŁODU: 411 POSTACI Z WOSKU

Kluczem do sukcesu, do stworzenia odpowiednio przerażającej wizji miasteczka Ambrose, było zasiedlenie go grupą woskowych „obywateli”. Kierownikiem 35-osobowego zespołu artystów zajmujących się wyłącznie projektowaniem i tworzeniem woskowych figur był Jason Baird, specjalista od efektów specjalnych i wizualnych. Wcześniej pracował na planie filmów Matrix: Reaktywacja i Matrix: Rewolucje, a także Gwiezdne wojny: Epizod II.

Kierowani przez niego ludzie pracowali codziennie po dwanaście godzin, przez siedem miesięcy tworząc wszystkie widoczne w filmie postaci z wosku. Ich dziełem są figury z Domu Wosku, organista i ksiądz w kościele, biorący udział w pogrzebie, widzowie zgromadzeni na niezmiennym pokazie w miejscowym kinie, gdzie bez przerwy wyświetlany jest nakręcony w 1962 roku thriller What Ever Happened to Baby Jane?. (Dobór filmu nie jest przypadkowy, to aluzja do rywalizacji pomiędzy bliźniaczym rodzeństwem, odgrywającym tak znaczną rolę w Domu woskowych ciał.)

Reklama

Figury przedstawiające ofiary Bo i Vincenta, zamordowane i pokryte woskiem, a następnie wystawione w różnych miejscach miasteczka, były znane ekipie jako “martwi ludzie z wosku.” Wykonano je figurek włókna szklanego i przeźroczystego silikonu. Zrobiono także kilka postaci wykorzystanych w scenach akcji, w których są one palone lub łamane. Po dokładnej analizie książek poświęconych anatomii, pracownicy ekipy Barda odlali sztuczne kości, umieszczone pod silikonową skórą – dzięki temu udało się pokazać ciała rozkładające się pod woskową powłoką.

Powstały także cztery postacie wykonane całkowicie z wosku, które pokazywały geniusz mieszkańca Ambrose, Trudy’ego Sinclaira, który do ich powstania wykorzystał jedynie techniki tradycyjne (to znaczy, że nikogo przy tym nie zabił). Postaci te umieszczono w Domu Woskowych Ciał. Wiecznymi gośćmi Trudy’ego są dwie kobiety, ubrane w stroje z epoki, siedzący gentleman palący cygaro, a także pokojówka czyszcząca kuchnię. Figury te wymagały nadzwyczajnej opieki, ponieważ były wrażliwe na zmiany temperatury, a materiał z którego je zrobiono był podatny na wysychanie i pękanie.

Wszystkie figury pokazane w filmie przedstawiają prawdziwe, żywe osoby. Baird wraz z reżyserem Jaumem ColletemSerrą wziął udział w kilku specjalnych castingach, wybrał wtedy statystów, których odtworzono w postaci figur. Wykonano odlewy ich głów, rąk i ciał, z których powstały formy. W formach tych odlano potem silikonowe powłoki figur. Osoby, których odlewy przedstawiały „martwych ludzi z wosku”, siedzących w kościele i w kinie, odlano kiedy siedziały na tych samych fotelach i krzesłach, na których posadzono potem ich woskowe figury. Zrobiono tak, by zapewnić możliwie najlepsze dopasowanie woskowych postaci.

Kiedy nowoodlane figury zostały oczyszczone i poprawione, pracę nad nimi rozpoczynali malarze i perukarze. Ich metodyczna praca polegała na stworzeniu możliwie najdoskonalszej iluzji. W tym celu odlewy były poddawane procesowi makijażu, nakładano na nie peruki, przyklejano zarost. Od odlania postaci do nałożenia na nią ubrania, proces przygotowania gotowej figury trwał około trzech do czterech tygodni.

- To był ogrom pracy – mówi Baird. – Jestem bardzo dumny z osiągniętych wyników, z tego, że tak szybko się z tym uwinęliśmy. Trudno jest mi wybrać moją ulubioną postać, ale ostatnio najbardziej podoba mi się chyba staruszka w kościele, ta w kapeluszu i z różańcem w ręku. Wygląda niezwykle realistycznie! (W jednej z kluczowych scen filmu Carly urywa jej rękę).

- Byłem pod wrażeniem pracy, jaką wykonał Jason i jego ludzie – mówi Silver. – Za każdym razem, gdy pokazywali mi nowe postaci, prosiłem, żeby zrobili jeszcze więcej.

Dodatkowych „ludzi z wosku”, użytych w scenach zbiorowych, takich jak ta w kościele czy kinie, stworzono wykorzystując statystów. Ludzie Bairda nałożyli im silikonowe maski, peruki, a także specyficzne, silikonowe rękawice - posadzono ich potem pomiędzy figurami z wosku.

Ludzie Bairda wyrzeźbili także postaci głównych bohaterów, którzy zginęli z rąk bliźniaków. Po śmierci ich ciała skończyły w woskowej skorupie. Los taki spotkał chłopaka Carly, Wade’a, który padł ofiarą krwawego rytuału Vincenta.

- Poprzez śmierć Wade’a pokazujemy widzom w jaki sposób Vincent chwyta swoje ofiary i jak pokrywa je – żywcem – woskiem – mówi Jaume, który chciał szczegółowo pokazać cały proces. – Chciałem pokazać, jak naprawdę można kogoś pokryć woskiem. Okazało się, że najbardziej skuteczna metoda polega na napylaniu wosku. Urządzenie służące do tego celu zaprojektował Grace Walter. Był to jeden z najtrudniejszych projektów. Chciałem, by maszyna budziła przerażenie, a jednocześnie była realna i wyglądała na zrobioną domowymi środkami.

Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu, Jared Padalecki wziął udział w sesji, podczas której zeskanowano jego ciało – otrzymane dane pozwoliły na stworzenie realistycznej figury, wykorzystanej potem w filmie. Wykonano ją w firmie KNB FX w Los Angeles, której pracownicy wyrzeźbili z pianki dokładną replikę ciała aktora, wykorzystaną przy produkcji serii form. W scenach, w których grana przez Padaleckiego postać jest wciąż żywa i porusza się pokryta woskiem, aktor nosił silikonowy kostium, podobny do tych, o jakich pisaliśmy przy okazji omawiania aktorów grających „martwych ludzi z wosku”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dom woskowych ciał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy