Reklama

"Dom snów": O PRODUKCJI

Początki "Domu snów"

Początki "Domu snów"

W 2009 roku producenci Daniel Bobker i Ehren Kruger przynieśli scenariusz "Domu snów" szefowi Morgan Creek - Jamesowi G. Robinsonowi i wiceprezesowi Davidowi Robinsonowi. Bobker i Kruger, którzy wcześniej współpracowali przy produkcji thrillera "Klucz do koszmaru" oraz filmu przygodowego "Nieustraszeni bracia Grimm" zainteresowali się pomysłem na film, który scenarzysta David Loučka rozwinął w scenariusz thrillera psychologicznego. Obaj producenci postanowili zaprosić do współpracy dom produkcyjny Morgan Creek.

Reklama

Loučka napisał fascynującą opowieść o Willu Atentonie, odnoszącym sukcesy wydawcy, który rzuca absorbującą pracę w Nowym Jorku, aby móc poświęcić swój czas najbliższym - żonie i dwóm córkom. Przenoszą się do domu w Nowej Anglii i Will próbuje odnaleźć się w nowej roli - zostaje pisarzem. W krótkim czasie od zamieszkania w nowym miejscu, rodzina zaczyna być nękana przez szereg niepokojących zdarzeń w ich domu. Will powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że nic nie jest takie, jakie się wydaje.

James G. Robinson wyjaśnia swoją decyzję dotyczącą pomysłu na rozwój scenariusza: "W przypadku wileu thrillerów, staje się boleśnie oczywiste już na samym początku, co jest główną zagadką, a reżyser spędza większość czasu, starając się zmylić tropy. To, co odróżnia "Dom snów" od innych tego typu filmów, to fakt, że ten film powoli odsłania tajemnicę w miarę rozwoju akcji i przedstawia to z perspektywy jednej osoby. Kiedy Will próbuje dowiedzieć się, kto zabił poprzednich mieszkańców jego nowego domu, albo czy faktycznie takie wydarzenia miały miejsce, traci pewność co do swoich zdrowych zmysłów. Spodobał nam się przewrotny charakter tej historii, to jak wywodzi ona widza w pole. W miarę rozwoju akcji widzowie będą powątpiewać we własne przypuszczenia, które przyszły im do głowy na początku filmu."

Aby zrealizować tą wielowarstwową historię, producenci zatrudnili nominowanego do Oscara reżysera Jima Sheridana. Irlandczyk o imponującym dorobku filmowym, który obejmuje tak wspaniałe obrazy, jak "Moja lewa stopa", "W imię ojca" i "Bokser", w których główne role wykreował utalentowany aktor Daniel Day-Lewis oraz bardzo osobisty film "Nasza Ameryka" i dramat wojenny "Bracia", nigdy nie spodziewał się, że jego następnym filmem będzie thriller psychologiczny. Przyznaje, że scenariusz pochłonął go bez reszty i był pod wielkim wrażeniem talentu autora, który zgrabnie przekracza granice gatunków i zaskakuje odbiorcę.

Sheridan przyznaje, że z przyjemnością skorzystał z możliwości kierowania projektem "Dom snów". Powiedział: "Przeczytałem scenariusz i niezwykle interesujący wydał mi się pomysł bohatera, który żyje w dwóch równoległych rzeczywistościach jednocześnie. To thriller psychologiczny, w którym widz w żadnym momencie akcji nie ma pewności, gdzie właściwie jest i co jest prawdą, a co imaginacją. Kto popełnił morderstwo i czy morderstwo w ogóle zostało popełnione."

Reżyser zauważa, że historia Loučka zmusza ludzi do zidentyfikowania się z bohaterem - wchodząc głęboko w świadomoć Willa wyciągamy na światło dzienne nasze najgłębsze obawy o utratę rodziny. I dodaje: "Myślę, że do dosyć powszechne, że ludzie reagują na tragedię ucieczką w wymyślony, nierealny świat. Przypuszczam, że teatr wyobraźni to rodzaj systemu bezpieczeństwa wygenerowanego przez nasz mózg, aby uchronić nas przed przytłaczającą rzeczywistością śmierci kogoś bliskiego."

Zastanawiając się, jakie powinien zastosować podejście do tematu filmu, Sheridan wyjaśnia: "Starasz się uchwycić emocje. Starasz się uchwycić świat, którego raczej nie widać, ale który wyczuwasz. Nie byłem zainteresowany wizualną zmianą bohatera. Chciałem pokazać u Willa najgłębsze, ukryte zmiany emocjonalne. Zmiany, które pochodzą z wewnątrz, a nie przychodzą z zewnątrz."

Na początku przygotowań do filmu, Sheridan zaczął kompletować najwyższej klasy zespół twórców. Jak również, aktorów budujących postaci zaludniające świat Willa. A do roli głównej szukał człowieka znanego zarówno z filmów akcji i thrillerów, jak i ról dramatycznych, najlepiej z Oscarem na koncie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dom snów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy