"Dom latających sztyletów": SŁOWO OD REŻYSERA
„Dom Latających Sztyletów” jest historią wielkiej pasji i miłości. Może być to film sztuk walki, ale również ponadczasowa, romantyczna historia miłosna. Film opisuje emocjonalną podróż przez miłość i namiętność. Zobaczycie cierpienie trójki ludzi
z powodu miłości. Miłość rani nas do łez, ale jesteśmy gotowi poświęcić dla niej wszystko.
Kiedy kobieta rozdarta jest między dwoma mężczyznami, wiadomo, że musi się to skończyć tragedią. Intrygująca jest dynamika związku trójki tak różnych ludzi, którzy mają za sobą różne doświadczenia i pochodzą z różnych środowiska. Łączy ich tylko jedno. Żadne z nich nie jest tym, za kogo się podaje. Oszukują się nawzajem.
W Chinach mówimy, że miłość, nienawiść, namiętność i zemsta są najbardziej niestabilnymi emocjami. I nimi właśnie owładnięta jest trójka naszych bohaterów.
Sceny w lesie bambusowym są nierozerwalnie związane z filmem sztuk walki. Ang Lee do „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka” również kręcił sceny w lesie bambusowych. Zresztą przez ostatnie 50 lat wszyscy je kręcili. Zanim będziesz uważany za prawdziwego wojownika, musisz walczyć w lesie bambusowym. Było jasne, że jeśli zamierzam zrobić film akcji, to zgodnie z tradycją muszę nakręcić scenę w lesie. Uparłem się jednak, żeby tę scenę zrobić po swojemu. W moim lesie bambusowym walka odbywa się jednocześnie na ziemi i wysoko wśród bambusów. Dwoje kochanków walczy na ziemi, podczas gdy wrogowie atakują ich z góry.
Śnieg na Ukrainie, gdzie akurat kręciliśmy, spadł w tym roku bardzo wcześnie,
w październiku. Kręciliśmy spokojnie jedną ze scen, aż tu nagle zaczęła się śnieżyca. W ekipie zapanowała konsternacja. Wiedzieliśmy, że jeśli śnieg jeszcze trochę popada, spadną wszystkie liście z drzew i nie będziemy mogli dokończyć zaczętej już sceny. Musiałem szybko podjąć jakąś decyzję. Zdecydowałem, że będziemy kręcili
w scenerii zimowej. Musieliśmy zmienić scenariusz, przyspieszyć i przeorganizować naszą pracę. Kiedy patrzę dziś w jakim kierunku dzięki tej decyzji poszły zmiany, czuję się ogromnie szczęśliwy. Śnieg stworzył fantastyczny nastrój. Jestem pewien, że ktoś tam na górze, zadecydował, że właśnie wtedy, właśnie na Ukrainie powinien spaść śnieg.
Kiedy oglądasz „Dom Latających Sztyletów” zdajesz sobie sprawę, że sceny walki, efekty specjalne, to wszystko zajmuje drugie miejsce na korzyść podróży emocjonalnej – przeznaczenia – trójki głównych bohaterów. W końcu niezależnie od gatunku filmy są o ludziach.
Dla mnie to nie jest zwykły film sztuk walki. To historia miłosna opakowana w film akcji. Jin i Mei spędzają razem zaledwie trzy dni, jednak przez ten czas kochają całymi sobą. Nie ma sposobu na to, by wytłumaczyć tę miłość. Jeśli taki sposób się znajduje, to nie jest już miłość. Na przykład by znaleźć prawdziwą miłość potrzeba nam zaledwie trzech sekund, a 30 przeżytych wspólnie lat nie gwarantuje głębszego związku. Wielu reżyserów opowiedziało podobne historie, ja jednak jestem ciekawy jak ludzie się zakochują, i co jesteśmy gotowi poświęcić dla miłości.
Dla mnie miłość jest triumfem ludzkiego ducha.