Reklama

"Dobry rok": PRZEBIEG REALIZACJI

Opisując uroki Prowansji Peter Mayle zauważa, że w tym rejonie przez 300 dni w roku świeci słońce, krajobraz pozostał nienaruszony i pełen powabu, którego przydaje niezwykłe światło. „Takiego światła nie ma w żadnym innym miejscu na ziemi. Dlatego zamieszkałem tutaj. Światło dyktuje ci rytm życia – czuję się tu jak w domu”.

„Uwielbiam budzić się w Prowansji – dodaje Russell Crowe, który spędził tam dwa miesiące podczas realizacji filmu. – jest w tym miejscu coś niezwykłego, myślę o Luberon. Sądzę, że ma to jakiś związek z żyznością tej ziemi. A światło przypomina mi Australię – te błękity, róże i pomarańczowe blaski na niebie. Świetnie się tam czułem”.

Reklama

„Uwielbiam kręcić filmy w Prowansji, jest tu cudownie! – dodaje Ridley Scott, który wprawdzie od 15 lat ma tam letni dom i winnicę, ale nie kręcił we Francji od czasu swego debiutu, „Pojedynku”, sprzed niemal 30 lat. – Te zdjęcia uważam za jedno z moich najmilszych doświadczeń”.

Historia Prowansji datuje się od roku 600 p.n.e., kiedy na wybrzeżu Morza Śródziemnego, w okolicach Massalii, dzisiejszej Marsylii, osiedlili się Grecy. To oni, 2600 lat temu, założyli tu pierwsze winnice. Te starożytne uprawy były później rozwijane przez Ryzmian, a w okresie średniowiecza przez wspólnoty klasztorne.

W obejmującej około 700 wiosek Prowansji uprawia się kilka właściwych dla regionu szczepów winogron (na powierzchni około 27 tys. hektarów) pod kontrolą państwowego systemu AOC, ustanowionego jeszcze w latach 30. XX wieku dla ochrony francuskich technologii i jakości produkcji wina. Region oferuje niezwykłe warunki uprawy winorośli, czyli tzw. terroir, jak Francuzi określają połączenie położenia winnicy z atmosferą towarzyszącą produkcji wina, które daje ten trudny do podrobienia bukiet każdego z licznych wytwarzanych tu gatunków wina.

Śródziemnomorski klimat (nasłonecznienie, wiatr zwany mistralem oraz umiarkowane opady) w połączeniu z żyzną glebą sprzyja hodowli czerwonych winogron szczepów Grenache, Syrah, Carignan, Cinsault czy Mourvèdre, z których tłoczy się będące specjalnością regionu wino różowe – w ilości 140 mln butelek rocznie. Hoduje się tu również szczepy białych winogron – jak Grenache Blanc, Clairette, Ugni Blanc i Rolle.

Scott zdecydował się umiejscowić bazę produkcyjną w rejonie zwanym Cotes du Luberon (niedaleko od własnej winnicy), w centralnej Prowansji, gdzie dominują uprawy winogron czerwonych. Większość tutejszych winnic (w tym należąca do Scotta) hoduje owoce i odsprzedaje je do produkcji lokalnych win stołowych. Jednakże Scott odkrył wśród sąsiadów kilka niezależnych tłoczni win, które sprzedają własne wyroby.

„Zanim wybraliśmy La Canorgue, obejrzeliśmy kilkanaście winnic między Roussillon i Bonnieux, by ostatecznie wrócić do tej, którą widzieliśmy jako pierwszą” – opowiada Ridley Scott o wyborze miejsca, gdzie jego licząca 125 osób ekipa spędziła dziewięć tygodni zdjęciowych w okresie, kiedy w winnicach następuje czas zbiorów winogron na przyszłoroczną produkcję.

Scott wybrał La Canorgue ze względu na wspaniałą – westernową – panoramę całego Luberon, jaka się stąd rozciąga, oraz ze względu na połyskujące światło, w jakim kąpie się główny budynek późnym popołudniem. Ekipa filmowa pod czujnym okiem kierownika planu Marco Giacalone (pracował ze Scottem nad „Królestwem niebieskim”) i jego francuskiego odpowiednika, Thierry Zemmoura, zamieniła winnicę i zamek w południową Francję na okres dziewięciu tygodni zdjęciowych.

Zdaniem Nathalie Margan, która wraz z ojcem prowadzi La Canorgue, rodzina nie była zadowolona z obecności filmowców, ponieważ zdjęcia zbiegły się terminem zbiorów. „Ale – mówi Nathalie – potraktowaliśmy to jak wielką przygodę”.

To było jednak szalone przeżycie: Marganowie przeżyli najazd ogromnych ciężarówek, wwożących na teren ich posiadłości tony sprzętu oraz obecność 125-osobowej ekipy. „Początkowo było to dziwne, nawet przerażające. Potem się oswoiliśmy. Było sympatycznie, gdy pytano nas o zachowanie pracowników winnicy czy techniczne terminy potrzebne do dialogu. W rezultacie oni kręcili swój film a my robiliśmy swoje wino nie wchodząc sobie wzajemnie w drogę”.

„La Canorgue było interesujące – mówi scenografka Sonia Klaus, przypominając, że jej ekipa sporo się napracowała, przystosowując zamek na potrzeby filmu. – Musieliśmy zmienić otoczenie, przywrócić dawne funkcje pomieszczeniom i jeszcze ozdobić ściany. Chodziło o to, by wnętrze było przytulne, wygodne, eleganckie i... wyglądało na zamieszkałe. Chcieliśmy, by wyglądało tak jak wspomina się ukochany dom ukochanego wujostwa”.

Poza domem, wśród winorośli, na Klaus czekało kilka trudnych zadań, w tym takie, jakiego się nie spodziewała. „Kiedy zapytałam, co mam tu zrobić, Ridley odpowiedział, że niewiele – scenografka opowiada ze śmiechem. – To ma wyglądać jak typowe południe Francji, wystarczy rozrzucić kilka fantów. Zabrzmiało przyjemnie, potem jednak Scott dodał, że przydałby się kort tennisowy, i że pewnie trzeba będzie przebudować basen albo nawet wykopać nowy basen...”.

„Na tyłach budynku było miejsce, świetnie nadające się na kort tenisowy – mówi Klaus. – Sęk w tym, że nie można było tam wybudować pełnowymiarowego kortu, więc postanowiliśmy troszkę pooszukiwać: kort jest mniejszy, ale na ekranie tego nie widać”.

Innym istotnym planem filmowym był pusty basen, gdzie Crowe miał okazję popisywać się swymi talentami komicznymi i fizycznymi. „Mamy powracający gag, polegający na tym, że Max wskakuje do basenu i nagle orientuje się, że nie w nim wody i aby się wydostać, musi pokonać czterometrową ścianę”.

Po tygodniach spędzonych w La Canorgue, Scott i jego operator, Francuz Philippe Le Sourd uwiecznili królewską urodę krajobrazu w serii filmowych pocztówek ze najpiękniejszych zakątków wzgórz i dolin Luberon. Wyprawa obejmowała Gordes (gdzie mieści się Cafe Renaissance, udająca w filmie lokal Fanny’s Café), Cucuron, Lacoste, Avignon i Menerbes (gdzie kiedyś mieszkał Peter Mayle, którego tamtejszy dom stał się atrakcją turystyczną). Kolejne trzy dni ekipa spędziła w miejscowej winnicy, Chateau Les Eydins, która udawała mieszkanie Duflotów.

Po dwóch miesiącach w Prowansji ekipa przeniosła się do Londynu na osiem ostatnich dni zdjęciowych, gdzie zarejestrowano miejsca tak dobrze rozpoznawalne jak Piccadilly Circus, budynek Lloyds of London, ulice City oraz modny rejon Knightsbridge.

Podobnie jak książka Mayle’a film zaczyna się od obrazu londyńskiego City, bowiem Scottowi spodobało się przeciwstawienie a zarazem przyrównanie Londynu i Prowansji. „Oba miejsca są równie fascynujące. Londyn jest wspaniały i Prowansja jest wspaniała. Gdzie się lepiej czuję? Kiedy jestem w Londynie, tęsknię za Prowansją, kiedy jestem w Prowansji, tęsknię za Londynem. Potrzebuję ich obu”.

A Peter Mayle dodaje: „Znając wrażliwość Ridleya na piękno krajobrazu, jestem przekonany, że sfilmuje Luberon tak piękne, jak jest w rzeczywistości. Nie mogę wręcz doczekać się tego filmu”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dobry rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy