"Dobry rok": OD POMYSŁU DO FILMU
Peter Mayle jest rodowitym Brytyjczykiem, który porzucił owocną karierę w reklamie, by zamienić się w pisarza i autora bestsellerów. Od ponad 15 lat pisze o urokach życia na południu Francji. Krytycy chwalą jego książki, zarówno powieści, jak i literaturę faktu, nazywając pisarza „największym eskapistą światowej literatury”, choćby dlatego, że osiedlił się w okolicy tak barwnej, że jeden z magazynów określił ją jako „najbardziej kuszące miejsce po tej stronie raju”. Pierwsza książka Mayle’a, pamiętnik zatytułowany „Rok w Prowansji”, została przetłumaczona na 28 języków i od 1992 roku sprzedana w 5 mln egzemplarzy.
Nad butelką prowansalskiego wina pisarz (który mieszka w okolicy Luberon w Prowansji) i Ridley Scott (który ma tam winnicę i letni domek od 15 lat) wymyślili fabułę powieści „Dobry rok”, wydanej w 2004 roku. „Obaj pracowaliśmy w reklamie w Londynie – Mayle wspomina początki swej znajomości z filmowcem, ich przyjaźń sięga jeszcze początku lat 70. XX wieku. – Należał do najlepszych w branży, toteż często zlecaliśmy jego agencji nasze reklamówki. Razem pracowaliśmy w Londynie, a potem on odszedł z reklamy, by kręcić filmy, ja zaś porzuciłem reklamę, aby pisać książki”.
Prawie trzy dekady później Scott i Mayle spotkali się na pamiętnym obiedzie. „Ridley przyjechał z gazetą, gdzie zaznaczył reportaż o nowych winach z Bordeaux – „winach z garażu” – które osiągają wysokie ceny, choć nie stają za nimi ani sławne winnice, ani słynne szczepy. Mimo to ludzie płacą za nie fortunę”.
„Zobaczyłem w dziale gospodarczym „Timesa” artykuł o winnicach we Francji, gdzie sprzedaje się wina z garażu za ponad 30 tys. funtów za skrzynkę – Scott nadal trzyma wycinek z 1996 roku z swoim londyńskim archiwum. – Szukałem pretekstu do nakręcenia filmu we Francji i ta historia wydała mi się nadzwyczajną okazją. Podzieliłem się tym pomysłem z Peterem, a on powiedział, że to świetny materiał na powieść. A ja na to, by napisał książkę, a ja wykupię prawa do ekranizacji. I on napisał tę wspaniałą powieść”.
Mayle spędził nad swym laptopem dziewięć miesięcy w 2003 roku, badając zjawisko zarówno w swej ukochanej Prowansji, jak i w innym sławnym z win regionie – Bordeaux. Na przykład, najlepszy merlot świata – w co trudno uwierzyć – powstaje w malutkiej winnicy Le Pin, mieszczącej się w Pomerol, na skraju Bordeaux.
W tym czasie Scott podróżował po Maroku i Hiszpanii, kręcąc swoje „Królestwo niebieskie”. W miesić po złożeniu maszynopisu w wydawnictwie podpisano umowę na ekranizację. Znów Scott i Mayle zaczęli pracować razem.
To Scott zaproponował tytuł książki i filmu. „Właściciel winnicy na trudne życie. Ale kiedy wszystko pójdzie po jego myśli, ma dobry rok. – mówi reżyser. – Wtedy francuski producent wina mówi: to był dobry rok”.
Scott powierzył adaptację książki Marcowi Kleinowi („Igraszki losu”) z Nowego Jorku. Kiedy Klein przyjmował ofertę, o prowansalskich winach nie wiedział nic. Scott poradził mu wyjazd do Francji dla udokumentowania miejsca akcji. Scenarzysta pojechał do Prowansji w 2004 roku, spotkał się z Peterem Mayle’em i spędził w sumie rok badając region i jego wina.
Adaptowanie powieści Mayle’a postawiłomprzed Kleinem kilka interesujących wyzwań. „Powieści Petera są jak przewodniki – wyznaje scenarzysta. – Wiele mówi się w nich o atmosferze miejsca – to taka lektura na wakacje, kiedy chce się uciec od rzeczywistości. Musieliśmy dodać nieco akcji, nie zapominając jednak, że część widzów zechce jeszcze raz przeżyć w kinie to samo co podczas lektury książki”.
„Książka Petera jest radosną igraszką – dodaje Scott. – To autentyczny przewodnik po stylu bycia, obowiązującym w Prowansji. Na potrzeby filmu trzeba było to nieco zmienić, położyć nacisk na postać Maksa, któremu należała się prawdziwa lekcja od życia. Filozofia życia, którą chciał zaszczepić w małym Maksie wuj Henry, nie trafiła na podatny grunt”.
Kluczową zmianą było wprowadzenie w filmie postaci wuja – w powieści jedynie wspominanego. Początkowo Scott i Klein myśleli o wprowadzeniu postaci ducha wuja, ale ostatecznie zdecydowali się na cykl retrospekcji, co – jak mówi Scott – „pozwoliło nam zobaczyć proces formowania się osobowości Maksa, co procentuje w miarę rozwoju opowieści”.
Zdaniem Russella Crowe, owe retrospekcje kładą nacisk na jeden z zasadniczych tematów filmu: „Dopóki masz kogoś w sercu, ta osoba nie umrze”.
„Sądzę, że to wspaniała metafora – kontynuuje Crowe. – Kiedy pracowałem z Ridleyem nad „Gladiatorem”, metaforą była śmierć. Ale w trakcie realizacji DOBREGO ROKU rozmawialiśmy on reinkarnacji – niekoniecznie o zmartwychwstaniu, ale o przywróceniu do życia ludzi takich jak Max dzięki doświadczeniom zdobytym w Prowansji. Każda z postaci w tym filmie ma sytuację, w której może zmienić swoje życie na lepsze”.
Mówi legendarny aktor Albert Finney, grający Henry’ego: „Max pamięta swego wuja z czasów, kiedy spędzał tu wakacje jako dziecko. Jego wspomnienia sugerują, że spędził z Henrym wspaniały czas. Mały Max uwielbiał jego towarzystwo. Filozofia, jaką Henry dzielił się z chłopcem, dotyczy w zasadzie wina, ale w gruncie rzeczy traktuje o czerpaniu radości z życia. Myślę, że miał dobry wpływ na bratanka”.
Nie tylko Max przechodzi transformację. Mówi Crowe: „Każda postać w tej historii wznosi się, zmienia się bądź wraca do życia. To samo przytrafiło się mnie i w życiu, gdy ożeniłem się i urodziło się mi się dziecko. A więc jest możliwe porzucenie rutyny i zmienić coś wokół siebie. Tytuł filmu do tego właśnie się odnosi – do życia Maksa. Przyjeżdża do Prowansji, wraca pamięcią do swego wuja, do tego, czego go zmarły nauczył, a co otwiera jego serce. No i zmienia się całe życie”.
„Myślę, że po obejrzeniu tego filmu widzowie zechcą wrócić pamięcią do swego dzieciństwa – mówi 14-letni Freddie Highmore, który gra Maksa jako chłopca. – Bo ten film zachęca do spojrzenia wstecz na swoje własne życie. Mały Max nie zdawał sobie sprawy, jak ważnych rzeczy dowiedział się od wuja. Ale kiedy dorósł i wrócił w to samo miejsce, zrozumiał, ile wiele mu zawdzięcza”.