Reklama

"Dino mama 3D": DINOZAUR DOBRY NA WSZYSTKO

Dlaczego dzieciaki uwielbiają dinozaury, a rynek zabawek od lat zbija na tym kokosy? Nad odpowiedzią na to pytanie głowiło się wielu krytyków filmowych, socjologów i badaczy kultury masowej. Zwykle, pisząc o filmowych dinozaurach, przypominano poczet filmowych potworów z klasycznymi monstrami King Kongiem i Godzillą na czele. Stwory te budziły ambiwalentne uczucia: lęk, czasem obrzydzenie, ale i fascynację, zwłaszcza młodocianej widowni. Może chodziło także i o swoistą identyfikację? Ale dlaczego...?

Otóż nieokiełznana siła tych bestii przypominać miała dziecięcą energię, lekceważącą wszelkie zakazy, nieświadomie niszczycielską, a czasem radośnie anarchiczną. Przecież punktem kulminacyjnym i największą atrakcją większości filmów o Godzilli i innych potworach były rozbudowane sceny imponującej destrukcji. Dinozaury miały dodatkową cechę - były symbolicznym wyrazem potężnych, odwiecznych sił natury. Budziły sympatię jako istoty jednak realne i - jak wiemy - nieodwołalnie skazane na zagładę, które jednak (jak się zwykle okazywało w filmach) cudem przetrwały. Poza tym były tajemnicze - ich sposób życia, a nawet wygląd przez lata były dyskusyjne. Dopiero z biegiem czasu dowiadywaliśmy się o nich coraz więcej. Były zatem głosem przeszłości - to istoty zawieszone pomiędzy realnością a rzeczywistością mitu: współczesny odpowiednik smoków z baśni, które mogą spełniać różne funkcje.

Reklama

Jednym z pierwszych i najsłynniejszych, wzorcowych filmów o dinozaurach był "The Lost World" (1925, reż. Harry O. Hoyt), adaptacja słynnej powieści Artura Conan Doyle'a, wielokrotnie później przenoszonej, z mniejszym lub większym powodzeniem, na ekran. Pomysł twórcy Sherlocka Holmesa, mówiący o tym, że w tajemniczym, izolowanym od świata miejscu, przetrwały istoty z dawnych czasów, okazał się wyśmienity. Powieść, opublikowana w roku 1912, opowiadała o przygodach grupy podróżników, którzy trafili na tajemniczy płaskowyż w Ameryce Południowej. Okazywało się, że istnieją tu dinozaury, a także ludzie pierwotni. Bohaterowie książki - profesor George Challenger, dziennikarz Edward Malone, profesor Summerlee oraz poszukiwacz przygód lord John Roxton, zmagają się z małpoludami i prehistorycznymi gadami. Pojmani przez plemię małpoludów, uciekają, po czym wspólnie ze szczepem żyjących na wyżynie ludzi pokonują napastników i ostatecznie wracają do Londynu z trofeami, między innymi z żywym pterodaktylem, będącym dobitnym dowodem na to, że całej ekspedycji nie zmyślili. Jak nietrudno zauważyć, schemat fabularny tej opowieści ma wiele wspólnego z mentalnością kolonialną. Cywilizowani Anglicy stają się w tym świecie - chcąc nie chcąc - zdobywcami i poskramiaczami sił natury i dzikości.

Przez lata taki schemat eksploatowano z różnymi skutkami, coraz częściej skłaniając się ku krzykliwej sensacyjności. Dinozaury pojawiały się nawet w kosmosie! A także na Dzikim Zachodzie, jak w filmie "The Beast of Hollow Mountain" (1956, reż. Edward Nassour, Ismail Rodriguez), gdzie dzielny kowboj odkrywa prehistorycznego drapieżcę masakrującego owce. Bardziej udany był oparty na podobnym koncepcie film "The Valley of Gwangi" (1969, reż. Jim O'Connolly) z doskonałymi, jak na owe czasy, efektami specjalnymi słynnego Raya Harryhausena oraz potworem - drapieżnym, ale i wzbudzającym litość Allosaurusem.

Pojawił się także swoisty i dość popularny podgatunek filmów, gdzie bestiom z przeszłości towarzyszyły wyglądające całkiem współcześnie seksowne piękności w ekscytująco skąpych kostiumach. Sztandarowym przykładem był "Milion lat przed naszą erą" ("One Millions Years B.C., 1966, reż. Don Chaffey) z Raquel Welch. Potem był chociażby "When Dinosaurs Rule the Earth" (1970, reż. Val Guest) - fantazja na temat czasów, gdy to rzekomo ludzie i dinozaury żyli wspólnie na ziemi. Fantazja skierowana raczej do dorosłych widzów, ze względu na udział starletki "Playboya", urodziwej Victorii Vectri.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dino mama 3D
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy