Reklama

"Diana": TESTAMENT DIANY

Opowiadana w filmie historia wydarzyła się stosunkowo niedawno i stanowi integralną część zbiorowej świadomości, w szczególności w kontekście społeczeństwa brytyjskiego. Co więcej, większość bohaterów, którzy przewijają się przez "Dianę", ciągle żyje. Watts nadmienia, że czuje wielką odpowiedzialność przed synami Diany. "Bardzo się przejmuję tym, jak odbiorą nasz film. To już dorośli mężczyźni, którzy rozumieją, że ich matka była jedną z najbardziej znanych kobiet naszych czasów, więc zainteresowanie jej osobą nigdy nie osłabnie". Aktorka dodaje również, że tę historię i tak ktoś musiał opowiedzieć, więc jeśli udało im się osiągnąć to, co sobie założyli, będzie z tego filmu dumna. "Wydaje mi się, że wszyscy wspominają ją dość dobrze ze względu na jej tragiczną śmierć - pamiętam, ile smutku i żalu ona wywołała na całym świecie, ile kwiatów złożono pod pałacem Kensington. Była wielką matką, silną i inteligentną kobietą, która zacieśniła więzi pomiędzy rodziną królewską a społeczeństwem. Mam nadzieję, że nasza historia miłosna dołoży się do panującego o niej dobrego wrażenia".

Reklama

"Czujemy, że stworzyliśmy coś naprawdę niezwykłego, co będzie przez wiele lat silnie oddziaływało na ludzi. Mamy nadzieję, że wprowadzimy naszym filmem coś nowego do dyskusji o Dianie, ponieważ to będzie pierwszy obraz wyłącznie o niej", dodają Bernstein i Rae. "Dobrze opowiedziana historia miłosna zawsze pozostawia po sobie pytania, w tym to najważniejsze - co tak naprawdę oznacza miłość? Co oznacza dla mnie ukochana osoba? Co chcę robić w swoim życiu? Często odpowiedzi wywołują smutek, ale potrafią nas również uczyć wierzyć w lepszą przyszłość. Mam nadzieję, że tak będzie z Dianą", kończy Oliver Hirschbiegel.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Diana [film]
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy