Reklama

"Dead Fish": O PRODUKCJI

„Dead Fish” to realizacja marzenia Charleya Stadlera, który chciał skończyć z reżyserowaniem reklamówek i zająć się filmami fabularnymi. Przez wiele lat szukał odpowiedniego scenariusza, ale najczęściej, jak sam mówi, „reżyserom filmów reklamowych proponuje się historie atrakcyjne wizualnie, ale pozbawione interesującej fabuły”. Przez jakiś czas Stadlerowi już się wydawało, że „Americaville” Adama Kreutnera i Davida Mitchella to scenariusz, na podstawie którego mógłby zrobić film. Kiedy jednak ten projekt nie doszedł do skutku, reżyser stwierdził, że sam musi wymyślić jakąś historię i tak narodził się pomysł filmu „Dead Fish”.

Reklama

Mówi niemiecki reżyser: „Jeden z moich najlepszych przyjaciół, Thomas Geiger, jest copywriterem pracującym dla agencji reklamowych; to razem z nim wymyśliliśmy całą historię. Miejsce akcji: San Diego, miasto nieobce bohaterom filmu. Założenia scenariusza: zadłużony na 50 tysięcy dolarów ślusarz omyłkowo zamienia się na telefony komórkowe z płatnym zabójcą, a następnie zabiera potrzebną mu kwotę ze schowka przestępcy.” Kreatywny duet zabrał się do pisania scenariusza opartego na tym pomyśle i kiedy wydawało im się, że wykonali już swoje zadanie, okazało się, że 50 stron to trochę za mało do zrealizowania filmu fabularnego. Przyjaciele wybrali się więc do Austrii pojeździć na snowboardzie. Chcieli się przekonać, czy urlopowa atmosfera pomoże im wpaść na jakieś nowe pomysły.

To właśnie na stoku stworzyli oni postać Virgila, rolę, którą dostał w końcu Billy Zane. Aktor tak opisuje Virgila: „Jest trochę biurokratą, gryzipiórkiem wplątanym w grę płatnego zabójcy. Sprząta zanim jeszcze zostało nabrudzone. Jestem takim road managerem w dziwacznych okularach.”

Jednak nawet po dodaniu postaci Virgila scenariusz nie nadawał się jeszcze na materiał do nakręcenia filmu. Twórczy duet postanowił więc ponownie poszukać inspiracji w innym klimacie, tym razem w Tarifie, w pobliżu Gibraltaru. Łagodna pogoda i miejscowa kultura pomogły im stworzyć postać Sala. Praca nad scenariuszem nie została jednak jeszcze zakończona. Stadler, pamiętając jak bardzo podobała mu się historia napisana do filmu „Americaville”, zdecydował się na zatrudnienie Adama Kreutnera i Davida Mitchella. Mieli oni poprawić scenariusz do „Dead Fish”. Mitchell i Kreutner to niezwykły duet scenarzystów: pierwszy mieszka w Anglii, drugi w Los Angeles, nie widują się więc zbyt często. Mitchell tak opisuje ich współpracę: „Poznaliśmy się jakieś 5 lat temu. Adam miał wtedy gotowy scenariusz do pewnego filmu, zaczęliśmy więc nad nim pracować porozumiewając się za pomocą Internetu. Tym razem jednak zdecydował się on przyjechać na kilka miesięcy do Los Angeles.”

Ekipa scenarzystów zajęła się zatem gruntowną przeróbką scenariusza, a Stadler rozpoczął poszukiwania producentów. W maju 2003 roku, na imprezie z okazji rocznicy powstania firmy reklamowej Stadlera, reżyser spotkał Philipa Schulza-Deyle’a. „Dostałem wtedy od niego scenariusz – mówi Schulz-Deyle – i pokazałem go mojemu wspólnikowi Danowi Maagowi. Uznaliśmy, że jest bardzo dobry, ale chcieliśmy zmienić w nim kilka istotnych dla nas rzeczy, na przykład przenieść akcję filmu do Europy”. Stadler zaproponował Amsterdam: „To miasto jest bardzo barwne, ma ciekawy charakter i mieszkają w nim wspaniali ludzie. Jest trochę klaustrofobiczne, pasuje więc do kameralnego nastroju filmu. W takim mieście z pewnością jest miejsce dla wszystkich, nieco tajemniczych bohaterów filmu, a w szczególności dla Sala.”

Sal jest miejscowym wielbicielem trawki, najlepszym przyjacielem i powiernikiem Abe’a. Początkowo rola ta była przeznaczona dla zakręconego, ciemnoskórego faceta z dreadami. W końcu Stadler zaproponował ją Jimiemu Mistry, który bardzo spodobał mu się w filmie „The Guru”. Mistry tak opisuje postać Sala i jego podejście do narkotyków: „Bardzo interesują mnie role „odjechanych” facetów. Przez ostatnie 10 lat obracałem się w środowisku hippisów i różnych fajnych gości. Sal uwielbia trawkę, poczytałem więc trochę o jego filozofii codziennego życia i mantrze, jaką powtarza, dzięki którym siedzenie i palenie przez cały dzień może mieć jakiś sens”

Producent Dan Maag uważał jednak, że wielokulturowość filmu – Amerykanin zakochany w Hiszpance, którego najlepszy kumpel ma hinduskie korzenie - oznacza, że „jedynym miejscem, w którym można go nakręcić, jest Londyn”. Stadler wraz z producentami zwrócili się więc do scenarzystów Adama Kreutnera i Davida Mitchella z prośbą o przeniesienie akcji filmu do Londynu. „To już była zupełnie inna bajka - mówi Mitchell. – „Musieliśmy go trochę udziwnić, tak aby lepiej pasował do brytyjskich klimatów, ale dzięki temu scenariusz stał się bardziej zabawny.” Kiedy scenarzyści zaczęli pracować nad postacią Lyncha, neurotycznego, płatnego zabójcy, który gubi swój telefon komórkowy, poszło im łatwiej od momentu, gdy, jak mówi Kreutner, zaczęli wyobrażać sobie w tej roli Gary’ego Oldmana.

Gary Oldman stał się więc pierwszym kandydatem do roli Lyncha. Reżyser Charley Stadler wysłał szpulę swoich filmów reklamowych i kopię scenariusza do Douglasa Urbanskiego, menedżera brytyjskiego aktora. Urbanski został później producentem wykonawczym filmu, a ponieważ scenariusz bardzo mu się spodobał, natychmiast posłał go Oldmanowi. Aktor, pod dużym wrażeniem tej filmowej historii, zaprosił Stadlera na spotkanie w Los Angeles. Filmowcy poznali się w kawiarni Starbucks. Gary Oldman tak opowiada o tym wydarzeniu: „Od razu polubiłem Charleya. Miałem przeczucie, że potrafi nakręcić dobry film”.

Stadler także był zadowolony ze spotkania i od razu zadzwonił do producentów. Oldman chciał dostać tę rolę, ale załatwianie wszystkich formalności trwało aż osiem miesięcy i, jak mówi reżyser: „Kiedy Gary w końcu podpisał uzgodnione z prawnikami umowy rozpłakałem się ze szczęścia”.

Philip i Dan mieli już zagwarantowane, z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF), 60% pieniędzy potrzebnych do nakręcenia filmu. Wkrótce udało się zdobyć resztę funduszy i projekt mógł wejść w fazę przedprodukcyjną.

Tempo, w jakim pracowali producenci, utwierdziło reżysera w przekonaniu, że słusznie im zaufał. Wiele osób w Stanach było jednak nastawionych do tej współpracy bardzo sceptycznie. „Pytano mnie, dlaczego zaufałem Philipowi, który ma tak niewielkie doświadczenie – mówi Stadler. – Zdałem się jednak na moją intuicję, która rzadko mnie zawodzi. Filmy takie jak nasz niełatwo jest zacząć, szczególnie, jeśli mają taką obsadę.”

Ekipa realizująca „Dead Fish” zobaczyła w telewizji Roberta Carlyle’a mówiącego o tym, jak bardzo chciałby zagrać w filmie z Garym Oldmanem. Już następnego dnia scenariusz w tajemniczy sposób trafił w ręce szkockiego aktora. Mówi Carlyle: „Dostałem go od Boba Howa, jednego z producentów odpowiedzialnych za powstanie filmu. Współpracowałem z nim od dawna, jeszcze przed filmem „Goło i wesoło”. Na przesyłce było nazwisko Gary’ego, scenariusz mi się spodobał i uznałem, ze warto się w ten projekt zaangażować.”

Był jednak pewien problem: Carlyle nie widział dla siebie roli w tym filmie. Spytał więc reżysera czy może trochę zmodyfikować jakąś postać ze scenariusza. „To ja wymyśliłem Danny’ego i jestem za niego całkowicie odpowiedzialny. Początkowo nazywał się on Harvey Schneider, ważył ponad 150 kilo i pochodził z Chicago, ale trudno byłoby mi kogoś takiego zagrać. Jestem z Glasgow i wydawało mi się, że mój akcent będzie świetnie pasował do postaci Danny’ego, który cały czas wrzeszczał.”

Terence Stamp nie wahał się przed przyjęciem roli Fisha: „Scenariusz spodobał mi się od razu, ponieważ był bardzo zabawny”.

Obsadzenie ról Mimi i Abe’a, pary młodych kochanków, wokół której obraca się cała akcja filmu, to dwie oddzielne historie. Elena Anaya od dawna wiedziała o projekcie realizacji filmu: „Dwa lata wcześniej fotograf powiedział mi podczas sesji zdjęciowej, że zna reżysera, który poszukuje hiszpańskiej aktorki. To był właśnie Charley Stadler. Scenariusz przeczytałam w samolocie z Los Angeles do Hiszpanii, bardzo mi się spodobał. Po dwóch latach znalazłam się w Londynie i zagrałam swoją rolę. Rzadko zdarza się, żeby wszystko tak świetnie się układało.”

Andrew Lee Potts był ostatnim aktorem, który znalazł się w obsadzie filmu. „Mieli już wtedy naprawdę niewiele czasu - wyjaśnia Potts. - Nie zdążyłem nawet zrobić prawa jazdy, potrzebnego do zagrania w scenach z furgonetką. Myślałem, że czeka mnie jeszcze druga runda castingu, ale kiedy wszedłem do pokoju, Charley podszedł do mnie, uściskał mnie i powiedział, że dostałem tę rolę.”

Mówi Stadler, który spędził kilka miesięcy na szukaniu właściwego aktora do roli Abe’a: „Kiedy Andrew wszedł, od razu wiedziałem, że nareszcie go znalazłem. Abe miał przypominać mnie samego z moich młodzieńczych lat”.

Film „Dead Fish” kręcono w Londynie przez osiem tygodni w końcu 2003 roku, w pełni wykorzystując architekturę miasta i jego unikalne, charakterystyczne budynki.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dead Fish
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy