Reklama

"Dark Water - Fatum": JAPONIA - WYLĘGARNIA GROZY

„Horror jest gatunkiem filmu, który na tle fantastycznych wydarzeń rozwija motyw strachu jako emocjonalną podstawę poetyckiego obrazu” – pisał Branko Muntić. Rzecz w tym, że w ostatnich latach, może nawet dziesięcioleciach, sposoby wywoływania strachu w amerykańskim i europejskim horrorze stały się coraz bardziej mechaniczne, a o poezję było coraz trudniej. Zastąpił ją skonwencjonalizowany szok i parodystyczne efekty, nieobce nawet niewątpliwemu odnowicielowi gatunku, takiemu jak Wes Craven, autor słynnej trylogii „Krzyk”.

Reklama

Tymczasem w Japonii tradycje horroru były cały czas bardzo silne. I to horroru w tradycyjnym wydaniu, operującego niedomówieniem, a także powolnym, lecz nieubłaganie narastającym rytmem narracji. Horroru odwołującego się do religijnych wierzeń (zwłaszcza szintoizmu), ciągle obecnych – pomimo gwałtownej modernizacji – w świadomości Japończyków. Już w 1965 roku w Cannes nagrodzono Srebrną Palmą „Kwaidan, czyli opowieści niesamowite” (1964) Masaki Kobayashiego. W tym nowelowym filmie, według prozy półkrwi Anglika, Lafcadio Hearna, świat nadprzyrodzony istnieje na równi z realnym – co więcej, potrafi zagrozić znanej nam rzeczywistości. Każda próba połączenia tych dwóch światów, sforsowania ich granic, przynosi nieuchronną katastrofę. „Kwaidan”, podobnie jak znane z europejskich ekranów filmy Kaneto Shindo: „Kobieta – diabeł” (1964) i „Kobieta – kot” (1968), należały do szczytowych osiągnięć gatunku, lecz potężna, mniej wybitna produkcja istniała przez lata.

W miesiącach O-Ban, czyli święta zmarłych (lipiec i sierpień) wytwórnie tradycyjnie kierowały do kin wielką liczbę opowieści o duchach, często o na poły komediowym charakterze. W ostatnich latach nastąpiło ożywienie tej dziedziny i wzbogacenie jej o wpływy mangi. Niewątpliwie pomocne okazały się amerykańskie remaki, w tym oszałamiający triumf Hideo Nakaty i cyklu „Ring”. Kilka motywów pozostało zresztą niezmiennych: zemsta kobiety za doznane krzywdy, rozbicie i próby ponownego scalenia rodziny, a wreszcie styl – unikający dosłowności, czasem wręcz ascetyczny. Część krytyki widzi w Azji szansę odrodzenia gatunku także na Zachodzie, i powrotu do poetyckiej siły wyrazu. Inni, bardziej sceptyczni, dostrzegają tylko chwilową modę, skazaną na szybkie wygaśnięcie, gdy żarłoczność Hollywood ustanie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dark Water - Fatum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy