"Dark Water - Fatum": EKIPA MARZEŃ
Do pozostałych ról pozyskano imponującą obsadę, złożoną z wybitnych aktorów charakterystycznych. John C. Reilly („Chicago”, „Daleko od nieba”) zagrał zarządcę, odpowiedzialnego za nowojorski Roosevelt Apartment, gdzie mieszkają Dahlia i jej córka. Najlepszym sprawdzianem dla scenariusza – mówił aktor – jest to, czy czytam go jednym tchem, czy też muszę robić przerwy. Ten tekst czytałem bez żadnych pauz. Jako ojca temat mnie zaniepokoił. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy chciałbym, aby moje dzieci oglądały ten film… W każdym razie jeszcze nie teraz. Jest naprawdę przerażający. Ale jako aktor absolutnie nie mogłem odmówić. To świetny materiał do gry! Reilly mówił też o tym, że lektura, a potem udział w filmie, niespodziewanie ożywiły jego osobiste wspomnienia. Ta atmosfera izolacji i niezwykle silnej presji przypomniały mi, jak się czułem, gdy po raz pierwszy przybyłem do Nowego Jorku. Masz wrażenie, że miasto cię pożre i złamie. Musisz codziennie walczyć, by nie dać mu się pokonać. Reilly nie ocenia postaci, którą zagrał, jako przepełnionej złem. To nie jest zły facet. Staje się przyczyną zła, ponieważ wielu działań zaniechał. Ponosi winę niejako przez bierność. Gdy mieszkałem w Nowym Jorku, spotkałem wielu bardzo podobnych do niego ludzi. Faceci pracujący w nieruchomościach są często przesadnie ambitni i agresywni, co łączy się czasem z pewnym rodzajem ekscentryczności. Myślę jednak, że w pewnym sensie ta postać odgrywa pozytywną rolę w życiu Dahlii i jej córki. Wskazuje im drogę.
Do roli dozorcy domu, Veeka, pozyskano wybitnego brytyjskiego aktora, Pete’a Postlethwaite’a („W imię ojca”). Mechanic był zachwycony: Pete to aktor o niepowtarzalnej twarzy. Ma na niej wypisane tysiące niezwykłych historii. Tu miał zagrać człowieka, który jest niemal organiczną częścią budynku, którego pilnuje – jak podłogi czy ściany. To trudne zadanie, łatwo popaść w śmieszność czy manierę. Ale Pete’owi to się nie przydarzyło.
Aktor tak tłumaczył swój sposób interpretacji postaci: Veek miał sprawiać wrażenie robotnika – emigranta. Może pochodzi z Litwy, albo innego kraju w Europie… Prawdopodobnie żyje w tym budynku już ponad dwadzieścia lat. Jest enigmatyczny, a w głębi serca pewnie bardzo zgorzkniały. Ma pretensję, że jest wykorzystywany. Nie jest to pretensja do zarządcy, to zastarzała pretensja do świata w ogóle. Myślę, że nie chce zdradzić tajemnicy wydarzeń w tym domu nie ze strachu przed więzieniem, ale z lęku, że nie dotrwa do emerytury. W jego postępowaniu jest coś bardzo dziecięcego: nie mówmy o złych rzeczach, a wtedy one przestaną istnieć – to właśnie jego charakterystyczne zachowanie.
Mechanic twierdził, że bardzo trudna do obsadzenia była rola Kyle’a, byłego męża Dahlii. W oryginale to postać bardzo jednowymiarowa – twierdził. – Niemal archetyp, wcielenie zła. My chcieliśmy pokazać, że małżeństwo czasem się rozpada, lecz wcale nie znaczy to, że mężczyzna był złym ojcem, złym mężem czy złym człowiekiem. Potrzebowaliśmy aktora, który bez trudu by nas przekonał, że naprawdę troszczy się o córkę, a jednocześnie potrafi być gwałtowny wobec żony. Pomyślałem, że w tej roli mógłby się dobrze sprawdzić Dougray Scott, z którym pracowałem już wcześniej.
Podczas dyskusji z Walterem zgodziliśmy się, że głównym motywem postępowania Kyle’a jest lęk i głęboka frustracja spowodowana obawą, że straci ukochaną córkę – tłumaczył aktor. – Gdy dziecko znajdzie się pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy decydują się rozstać, padają nieraz straszne, raniące wszystkich słowa. I tak dzieje się z tą parą na początku filmu. Kobieta patrzy na Kyle’a jak na brutala, który chce wszystko kontrolować; on na nią jak na osobę, która chce pozbawić go uczucia córki. Kyle nie ma pojęcia o wydarzeniach w Roosevelt Apartments i o widoczne zmiany w zachowaniu dziecka obwinia żonę. Ale z czasem możemy dostrzec zmiany także w zachowaniu Kyle’a. Staje się on coraz łagodniejszy. Ta para ma szanse znów się do siebie zbliżyć, pewnie nie na tyle, by do siebie wrócić, ale wspólna troska o dobro córki powoduje, że urazy schodzą na dalszy plan. Scott jest ojcem bliźniaków i uważał wątki psychologiczne filmu za dobrze uchwycone. Dzieci otrzymują od ojca i matki różny rodzaj energii. Gdy jednego z nich zabraknie, albo równowaga zostanie zachwiana, powoduje to skrywany gniew i wielkie zagubienie.
Tim Roth („Wściekłe psy”, „Rob Roy”, „Niezwyciężony”) zagrał niezwykle szybko mówiącego, ale pełnego łagodnych uczuć prawnika, Jeffa Platzera, który wspiera Dahlię w kampanii prawnej o opiekę nad dzieckiem. Zawsze chciałem pracować z Walterem Sallesem, bo znałem i ceniłem jego filmy. Okazał się reżyserem niezwykle precyzyjnym i doskonale zorganizowanym. Dokładnie wie, co chce uzyskać, narady z nim są bardzo treściwe i owocne. Na planie panuje cisza i koncentracja, a praca posuwa się szybko i w skupieniu.
Tim jest jak kameleon. Ciągle próbuje czegoś nowego, ma mnóstwo pomysłów. Nie dziwię się, że niektórzy widzowie nie rozpoznają go w kolejnych filmach. On identyfikuje się z postaciami, które gra – komentował reżyser.