Reklama

"Daleko od okna": HANNA KRALL O FILMIE

Historia Barbary, Reginy i Jana zdarzyła się naprawdę, blisko sześćdziesiąt lat temu. Opowiedziała mi ją Helusia, córka Jana i dwóch matek. Do dziś nie wie jak te matki nazwać i która z nich jest prawdziwsza. Ta, która urodziła ją i zniknęła w rozpaczy, poniżeniu i strachu? Ta, która czuła ruchy dziecka w brzuchu wypchanym poduszkami?


Helusia, Helena mieszka w Australii. Ma dorastającego syna. To jak - pytał syn: Kim ty właściwie jesteś?

- Jestem tą, która przeżyła – mogła mu odpowiedzieć.

Reklama

- Jesteśmy tymi, którzy przeżyli – mogliby odpowiedzieć wszyscy czworo, bo nad nami wszystkimi wisiało śmiertelne niebezpieczeństwo.

Przyzwyczailiśmy się za sprawą seriali, telenowel czy filmów grozy, że śmierć jest na niby.

Śmierć, o której opowiada Jan Jakub Kolski, była na serio. Wszystko było wtedy na serio: miłość, zazdrość, odwaga i strach i o tych paru najważniejszych, odwiecznych uczuciach jest ten film. Scenerią dla uczuć była wojna. Wojna też zdarzyła się naprawdę. To dlatego każdy, kto ogląda film, może zadać samemu sobie parę pytań w rodzaju „Kim wtedy byłbym?”, „Co bym zrobił?”, „Jak bym się zachował?”, pytań na które nie znamy na szczęście odpowiedzi.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Daleko od okna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy