"Cztery noce z Anną": PRASA O FILMIE
Jeden z najpiękniejszych filmów festiwalu w Cannes...cronenbergowski klimat - połączenie szaleństwa z zegarmistrzowską precyzją. (?) Skolimowski gra z widzem w kotka i myszkę. Buduje nastrój czarnego kryminału, żeby przeprowadzić dowód niewinności. Opowiada historię miłości najczystszej, ale niemożliwej do spełnienia.
Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza"
Warto było czekać 17 lat na nowy film polskiego reżysera. "Cztery noce z Anną" to świetne kino.. piękna opowieść o miłości do kobiety, która choć dość pospolita, jest niedościgłym marzeniem? Bardzo poruszający powrót Skolimowskiego do kina. I do Polski.
Barbara Holender, "Rzeczpospolita"
Charakterystyczny przez swą bezkompromisowość i elementy czarnej komedii... Metafizyczny wydźwięk i kontrola nad najdrobniejszym elementem zbliża go do Dekalogu Kieślowskiego.
Derek Elley, "Variety"
Najnowszy film Skolimowskiego jest równie inteligentny i poruszający, jak Krótki film o miłości Krzysztofa Kieślowskiego. W obu obrazach widać fascynację voyeryzmem, ale Skolimowski poszedł dalej. Jego historia jest bardziej zawiła, skomplikowana, niejednoznaczna.
Patrick McGavin, "Stop Smiling"
Jerzy Skolimowski, były enfant terrible polskiego kina, dziś twórca emigracyjny, w dramacie miłosnym Cztery noce z Anną dokonuje subtelnego, a równocześnie imponującego powrotu do korzeni własnej twórczości.
Bezwzględnie konkretny i ozdobiony elementami czarnej komedii obraz, przywołuje wcześniejsze dokonania reżysera. Film ma w sobie nutę metafizyki podobną do tej, jaką pamiętamy z Dekalogu Kieślowskiego. Jest to imponujące, tym bardziej że film Cztery noce z Anną jest dziełem twórcy, który właśnie przekroczył siedemdziesiątkę i przez 17 lat nie pracował w swoim zawodzie. Dobre recenzje i to, że obraz otwierał sekcję "Piętnastka reżyserów" na tegorocznym festiwalu w Cannes sprawią zapewne, że odniesie światowy sukces.
"Variety"
Subtelna, tragikomiczna przypowieść o miłości.
"Screen International"
Ta historia o pożądaniu i potędze miłości to prawdziwe cacko.
Kenneth Teran, "Los Angeles Times"
Film wciąż we mnie tkwi, a mój entuzjazm dla niego stale rośnie.
Glen Kenny
Arcydzieło!
"Le Monde"
Ironiczny thriller rodem z Hitchcocka. Obfituje w czarny humor, a brak dialogu w nieoceniony sposób buduje napięcie.
J Hoberman, "LA Weekly"