"Cztery noce z Anną": JERZY SKOLIMOWSKI - SYLWETKA
Reżyser filmowy, scenarzysta, aktor, producent, sporadycznie scenograf. Także poeta i malarz. Urodził się 5 maja 1938 w Łodzi. Jego ojciec został zamordowany w obozie koncentracyjnym. Kiedy miał 11 lat, matka została attache kulturalnym w Pradze. Dzięki temu przez trzy lata Skolimowski uczył się w jednej z najbardziej ekskluzywnych szkół w Europie Środkowej - w klasycznym gimnazjum w XVI-wiecznym zamku króla Jerzego z Podiebradów. Chodził do szkoły z Vaclavem Havlem i Miloszem Formanem. Z Havlem dzielił szkolną ławkę. W zamian za rysunki na plastykę, Havel dawał mu odpisywać na łacinie. Studiował etnografię na Uniwersytecie Warszawskim (dyplom w 1959 roku) i reżyserię w łódzkiej PWSTiF. W czasie studiów ćwiczył boks, co znalazło oddźwięk w jego filmach. Za studencką etiudę "Boks" otrzymał w 1962 roku Grand Prix na MFF w Budapeszcie. Bardzo wcześnie debiutował jako scenarzysta. W 1960 r. razem z Jerzym Andrzejewskim stworzył scenariusz do filmu "Niewinni czarodzieje" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Rok później razem z Romanem Polańskim i Jakubem Goldbergiem napisał scenariusz filmu "Nóż w wodzie" w reżyserii Polańskiego. Oba filmy szybko zyskały uznanie polskiej i międzynarodowej krytyki, dziś są obrazami legendarnymi.
W 1964 roku Skolimowski zadebiutował obrazem "Rysopis" jako reżyser pełnometrażowego filmu fabularnego. Stworzył w nim portret Andrzeja Leszczyca, studenta ichtiologii, który rzuca studia, by pójść do wojska. Chłopak podejmuje tę decyzję, licząc, że nowe życie uwolni go od marazmu, egzystencjalnych lęków i niespełnień. Wprawia w osłupienie komisję poborową, mówiąc, że tylko służba zasadnicza może nauczyć go żyć. Film jest zapisem dnia poprzedzającego wyjazd do jednostki. Leszczyc chodzi po mieście, załatwia swoje sprawy, spędza czas z niezwykłą dziewczyną. Tkwi równocześnie wewnątrz i na zewnątrz opowieści. Film Skolimowskiego to montaż krótkometrażowych etiud szkolnych. Złożony z 29 ujęć portretuje człowieka, który czuje, że nie jest zdolny do miłości, przyjaźni i przeżywania silnych uczuć. Przez krytykę "Rysopis" uważany jest za utwór otwierający przed polską kinematografią nowe perspektywy estetyczne oraz za oryginalny manifest światopoglądowy pokolenia Polaków, które wchodziło w dorosłe życie w połowie lat 60. Film otrzymał kilka nagród, m.in. w 1964 roku na warszawskim festiwalu PWSTiF - nagrodę za reżyserię, w 1965 roku w Arnhem Grand Prix za reżyserię i w tym samym roku "Syrenkę Warszawską" - nagrodę Klubu Krytyki Filmowej SDP.
Rok później powstała kontynuacja filmu o Andrzeju Leszczycu (ponownie w tej roli wystąpił sam Skolimowski) zatytułowana "Walkower". 30-letni bohater wysiada z pociągu, pod kołami którego zginęła znana z "Rysopisu" dziewczyna. Wśród wysiadających Leszczyc rozpoznaje koleżankę ze studiów. Teresa skończyła studia. Jest pracownikiem naukowym. Tymczasem Leszczyc, mimo, że spędził dwa lata w wojsku i miał nadzieję nauczyć się tam życia, nadal nie bardzo sobie radzi. Targają nim wątpliwości, nie jest w stanie określić, czym chciałby się zajmować, jakie mogłoby być jego miejsce w świecie. Tymczasem jakoś sobie radzi. Jest średniej klasy bokserem. Jeździ od miasta do miasta i bierze udział w turniejach. Następny, w którym ma wystąpić, odbędzie się w kombinacie, w którym pracuje Teresa. Jego przeciwnik jest silniejszy i lepszy, więc na pewno zwycięży. Dlatego Leszczyc zastanawia się, czy wziąć udział w walce, czy oddać ją walkowerem. Przed podobnymi wyborami, choć w innych dziedzinach życia, stoi Teresa.
Podobnie jak "Rysopis", "Walkower" także spodobał się krytykom. Dostrzegli w Skolimowskim reżysera, który buduje nastrój swoich filmów w sposób zbliżony do Antonioniego i Godarda. Potrafi operować długimi ujęciami i oddawać psychologiczną głębię postaci. Bohater kolejnego filmu "Bariera" z 1966 roku, w jego rolę wcielił się Jan Nowicki, należy do tego samego typu, co Leszczyc. Ten typ bohatera zwany przez krytyków złośliwie "snujem", porównywany bywał do postaci z filmów Godarda, głównego przedstawiciela francuskiej Nowej Fali. Styl Skolimowskiego szybko zaczęto nazywać polską Nową Falą. Reżyser stał się głównym przedstawicielem nurtu w polskim filmie zwanego także "trzecim kinem". Jego twórcy wychowali się w okresie powojennym i wkroczyli w dorosłość w czasie małej stabilizacji, czyli w latach 60. XX wieku. Trzecie kino szuka prawdy o sobie, tzn. o okresie socjalistycznej stabilizacji, rodzącym moralne problemy urządzania się w życiu, wymagającym określenia stosunku do zastanego świata i jego norm etycznych (Jerzy Płażewski, "Historia filmu dla każdego", Warszawa 1977). Przy realizacji "Bariery" Skolimowski miał pewne problemy z cenzurą, które pogłębiły się w 1967 roku w czasie powstawania filmu "Ręce do góry". Władzom wyraźnie nie spodobał się sposób ukazania postaci ze Związku Młodzieży Polskiej. Sceny, w której młodzi ludzie, absolwenci Akademii Medycznej, rozliczają się ze swoją zmp-owską przeszłością, przesądziły sprawę. Film został zatrzymany przez cenzurę. Pierwszy pokaz odbył się dopiero 12 grudnia 1981 roku, podczas pierwszego Kongresu Kultury Polskiej. O ironio, kilka godzin później wprowadzono stan wojenny.
Kiedy film zatrzymano, reżyser zdecydował się wyemigrować z Polski. Najpierw mieszkał we Włoszech, potem w Wielkiej Brytanii, aktualnie w Stanach Zjednoczonych. W 2001 roku w wywiadzie dla Gazety Wyborczej opowiedział o atmosferze towarzyszącej wyjazdowi z kraju: "Kiedy zatrzymano Ręce do góry, postanowiłem walczyć. Dotarłem do człowieka numer dwa w tym kraju - Zenona Kliszki. Sekretarka ostrzegła mnie, że mam pięć minut. Mówiłem, jąkałem się i zatykało mnie. Cytowałem głosy przyjaciół, w tym Tadzia Łomnickiego, który był wtedy mocno zaangażowany w partię, więc niby jego głos się liczył. Mówiłem, że wypruwaliśmy sobie żyły, żeby oddać w tym filmie ducha naszych czasów, że to chyba dobrze, jeśli taki film ujrzy światło dzienne, że jeśli zobaczą go na Zachodzie, będzie to znaczyło, że nie jesteśmy w Polsce aż tak zniewoleni. Kliszko słuchał z kamiennym spokojem. Na końcu spytałem: Pozwoli mi pan żywić nadzieję, że niefortunna decyzja zatrzymania filmu zostanie zmieniona?. Nie. Jedno słowo. I cisza. Potem wstał. Wtedy rzuciłem ostatni argument: W takim razie nie będę robił filmów w Polsce, dopóki Ręce do góry nie wejdą na ekrany. On wtedy cynicznie powiedział: Szerokiej drogi. Wyszedłem, trzaskając drzwiami. Następnego dnia zadzwoniono do mnie, abym odebrał paszport. Dziś widzę, że zachowałem się lekkomyślnie. Ale słowo się rzekło, więc wyjechałem. (?) Gdyby nie Ręce do góry, prawdopodobnie nadal byłbym artystą Nowej Fali. Z konieczności musiałem z tej drogi zejść.
Za film "Start" ("Le Deport") z 1967 roku otrzymał w Berlinie Złotego Niedźwiedzia. Jego pierwszym filmem nakręconym za granicą wraz z Gene Gutowskim i Henrym Lesterem były "Przygody Gerarda" do scenariusza H.A.L. Craiga na podstawie czterech opowiadań Arthura Conan Doyle'a. Film został dobrze przyjęty, a reżyser mógł realizować obrazy według własnych projektów. Za film "The Shout" zdobył Nagrodę Specjalną Jury w Cannes. W 1982, na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, zrealizował film "Moonlighting" (w Polsce znany jako "Fucha"), za który otrzymał nagrodę za scenariusz na festiwalu w Cannes. Bohaterami filmu są polscy robotnicy pracujący na czarno przy remoncie mieszkania w Londynie. W przytaczanym wyżej wywiadzie Skolimowski tak skomentował ten film: "To jedno z moich bardziej udanych przedsięwzięć. Zdobył nagrodę w Cannes, dostał się na listę filmów dziesięciolecia, jest opisywany w historiach filmu i był też sukcesem finansowym. Także dzięki udziałowi Jeremy'ego Ironsa, który już wtedy był jedną z największych gwiazd. Ten film to było wyrzucenie z siebie niepokoju, napięcia, zgorzknienia; to był spontaniczny odruch po wprowadzeniu stanu wojennego. Będąc w Londynie, wiedzieliśmy jeszcze mniej niż ludzie w Polsce. Baliśmy się o bliskich, o kraj, baliśmy się interwencji zbrojnej wielkiego sąsiada. Zamiast bezsilnie gryźć palce, przyjąłem aktywną postawę. Moonlighting nakręciłem w rekordowym czasie. Po dziesięciu dniach od wprowadzenia stanu wojennego powstał scenariusz. W maju Moonlighting został pokazany w Cannes. Niecałe pięć miesięcy od wydarzenia historycznego".
W 1991 roku artysta po latach przerwy przyjechał zrealizować w Polsce "Ferdydurke". Film jednak nie spełnił oczekiwań ani reżysera, ani krytyki. Skolimowski zarzucił reżyserię na 17 lat. W tym czasie zajął się poezją i malarstwem. Jego prace były wystawiane w Turynie, Los Angeles, Toronto, Warszawie. Jack Nicholson jest entuzjastą jego sztuki i kupuje jego obrazy. Skolimowski wystąpił w czasie "reżyserskiej przerwy" u boku Nicholsona w filmie "Marsjanie atakują" w reżyserii Tima Burtona i w Polsce w "Operacji Samum" Pasikowskiego. Jest bohaterem dwóch filmów dokumentalnych: "Rysopis Skolimowskiego" (1992) nakręcony przez Jerzego Kołata oraz "Introwizje. Jerzy Skolimowski" (2005) Leszka Orlewicza.