Reklama

"Człowiek - widmo": NA PLANIE

Gdy zakończono kompletowanie obsady, do pracy przystąpił scenograf Allan Cameron, stały współpracownik Paula Verhoevena. Cameron rozpoczął pracę nad dekoracją przedstawiającą podziemne laboratorium naukowe. Była to jedna z największych dekoracji w historii kina. Zbudowano ją w Studiu 15 Sony Pictures Studios w Culver City w Kalifornii, które jeszcze do niedawna cieszyło się sławą największego studia filmowego na świecie, ma bowiem powierzchnię 110 x 50m i 12m wysokości. Allan Cameron mówi: Chciałem stworzyć wnętrze, które początkowo sprawiać będzie wrażenie bezpiecznej przystani dla rodziny naukowców. Kiedy Sebastian znika, laboratorium staje się bardziej klaustrofobiczne i zaczyna budzić lęk. Znakomicie sprawdza się w finale, gdy wszyscy wpadają w pułapkę zastawioną przez przerażającą, niewidzialną siłę, zaczyna bowiem przypominać nawiedzony dom.

Reklama


Producent Alan Marshall mówi: Postanowiliśmy, że akcja toczyć się będzie w starym bunkrze z okresu Zimnej Wojny, który porzucono 30 lat temu. W jego wnętrzach rząd Stanów Zjednoczonych zbudował teraz supernowoczesne, tajne laboratorium. Allan Cameron dodaje: Na ekranie widzimy starą klimatyzację i system filtrowania powietrza, przerdzewiałą maszynerię i starą instalację elektryczną. Oddzieliliśmy starą i nową część bunkra ścianami z nierdzewnej stali i płaskim walcowanym szkłem zderzając ze sobą tradycję z nowoczesnością. Zaprojektowałem długi korytarz, który biegnie przez cały kompleks. Ma on kształt litery S, nie sposób więc przewidzieć, kto kryje się za zakrętem. Na sufitach zainstalowaliśmy całe mnóstwo rur i przewodów. Sebastian może się wśród nich kryć czatując na swoje ofiary. W jednej ze scen filmu woda ze zraszaczy zalewa główny korytarz ukazując zarys sylwetki "Człowieka widmo". Cameron i koordynator efektów specjalnych zaprojektowali zamknięty system, który utrzymywał stałą temperaturę wody zapewniając Kevinowi Baconowi większy komfort.


Wiele wysiłku pochłonęło zbudowanie windy towarowej, która służy jako jedyny łącznik między laboratorium a światem zewnętrznym. W tej właśnie windzie rozgrywają się sceny finałowe, gdy Linda i Matthew próbują uciec z piekła, które zgotował im niewidzialny bohater. Dekorację tę zbudowaliśmy w podziemnym parkingu studia - mówi Alan Marshall. - Składa się on z trzymetrowych poziomów, mogliśmy więc kręcić ujęcia pod różnymi kątami. Ekipa pracowała nie tylko w atelier, część zdjęć zrealizowano bowiem w plenerach Waszyngtonu. Zdjęcia plenerowe pomogły podkreślić izolację laboratorium - mówi Douglas Wick. Alan Marshall dodaje: Szukaliśmy plenerów, które pozwolą widowni rozpoznać, że akcja toczy się w stolicy Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie nie będą typowe dla dystryktu Columbia. Waszyngton był idealnym miejscem.


Po dziewięciu miesiącach negocjacji ekipa otrzymała pozwolenie na filmowanie w Pentagonie. "Człowiek widmo" był zaledwie drugim filmem w ciągu ostatnich dziesięciu lat, którego twórcy otrzymali takie pozwolenie. Chciałem, by jedna z najważniejszych scen filmu rozgrywała się przed budynkiem, który dla wielu symbolizuje światową potęgę i władzę - mówi Paul Verhoeven. - Chciałem, by górował nad bohaterami w chwili, gdy podejmują decyzję, by wystąpić przeciw najwyższym władzom, bo nie od dziś wiadomo, że z Pentagonem nie ma żartów. Fasadę filmowego laboratorium znaleziono w dawnym Washington Navy Yard znanym obecnie jako Southeast Federal Center. Dramatyczną scenę na tarasie restauracji nakręcono na dachu budynku, w którym mieści się amerykańskie ministerstwo pracy. Rozciąga się z niego wspaniały widok na stolicę Stanów Zjednoczonych. Dekoracja przedstawiająca taras odpowiadała wnętrzom restauracji, które znaleziono w zabytkowym Willard Hotel. Tłem sceny, w której bohater odbywa szaloną przejażdżkę przez miasto, jest teren położony wokół ministerstwa skarbu i Old Ebbitt Grill.


W filmie zastosowano 560 efektów specjalnych, dzięki którym niewidzialny bohater wchodzi na naszych oczach w interakcje ze światem widzialnym. Twórcy zdawali sobie sprawę, że aby sprostać oczekiwaniom dzisiejszej widowni, muszą szczegółowo ukazać transformację bohatera, co nie byłoby możliwe bez najnowszych zdobyczy technik komputerowych. Koordynator efektów specjalnych Scott E. Anderson mówi: Na szczęście studio Columbia zgromadziło w swych archiwach wyczerpującą dokumentację tematu, obejmującą dane na temat motoryki, fizjologii i animacji. Dzięki nim otrzymaliśmy bardzo szczegółową mapę ludzkiego ciała, którą wykorzystaliśmy w pracy nad efektami komputerowymi.


Paul Verhoeven mówi: W filmie oglądamy trzy transformacje: jeden eksperyment z gorylem i dwa z Sebastianem. Sebastian staje się niewidzialny i potem próbuje znów stać się widzialnym, ale mu się to nie udaje. Znika i pojawia się warstwowo. Gdy napromieniowane fluidy wnikają do jego układów, warstwy ciała wydają się skraplać. Potem rozpuszczają się mięśnie pozostawiając szkielet opleciony naczyniami krwionośnymi i nafaszerowany głównymi organami. Potem znikają organy i naczynia krwionośne, pozostaje więc goły szkielet. Wkrótce i on obraca się w nicość... Artyści, projektanci i technicy z Imageworks spędzili wiele czasu w akademiach medycznych, gdzie badali ciało człowieka, brali udział w wykładach z anatomii i przyglądali się sekcjom zwłok, wykonując setki zdjęć i szkiców. Musieli zobaczyć, co dzieje się, gdy otwiera się ciało człowieka i zdejmuje z niego skórę, w jakim stanie skupienia znajdują się narządy wewnętrzne, jak gruba jest warstwa tłuszczu i jak wyglądają mięśnie i tkanki, gdy odbija się od nich światło.


Paul Verhoeven mówi: Dzięki mojej córce, która studiuje sztukę, odkryliśmy niezwykłe muzeum we Florencji. Można w nim podziwiać woskowe figury przedstawiające ciało człowieka ze zdjętą skórą. Widać więc żyły, mięśnie, a nawet fragmenty kości, ścięgna i warstwę tłuszczu. Figury te wykonała pewna kobieta w XVI lub XVII stuleciu, a są one doskonałe pod względem anatomicznym. Studiowaliśmy jej prace, można więc powiedzieć, że jedna z naszych konsultantek liczyła sobie trzysta lub czterysta lat... Na potrzeby scen transformacji napisano specjalne oprogramowanie. Scott E. Anderson mówi: Typowe programy definiują powierzchnię opierając się na zewnętrznych krawędziach obiektu. My musieliśmy opracować nowe techniki, które pozwoliłyby nam ukazać szczegóły anatomii ludzkiego ciała warstwa po warstwie. Dzięki nowemu oprogramowaniu możemy cyfrowo kreować skurcze mięśni, kości, stawy i skomplikowane ruchy narządów wewnętrznych. Po wprowadzeniu tych informacji do komputera, możemy pokazać na ekranie ruchy żył i mięśni pod skórą ze zdumiewającym realizmem.


Dzięki przestrzennej interpretacji danych obiekty wykreowane na ekranie sprawiają wrażenie trójwymiarowych. Scott E. Anderson mówi: Do tej pory ekranowe obiekty trójwymiarowe były w środku puste. W "Człowieku widmie" mają odpowiednią strukturę wewnętrzną, dzięki czemu narządy takie jak serce żyją na ekranie własnym życiem, odnosi się bowiem wrażenie, że zbudowane są z włókien, naczyń i mięśni. Nigdy wcześniej nie mogliśmy zajrzeć w głąb ludzkiego ciała z taką precyzją - mówi Paul Verhoeven. - Ludzkie ciało składa się z setek połączonych ze sobą elementów. Jeden najmniejszy ruch może zmienić wszystko. Specjaliści od efektów zbudowali nam cyfrowe ciało doskonałe, kiedy więc nasz bohater rusza ręką, widzimy, jak pracują ścięgna i mięśnie. W grę wchodziła nie tylko znajomość anatomii, lecz także mechaniki i matematyki. Konsultanci ekipy z zakresu anatomii, Beth Riga i Stuart Sumida, wierzą, że badania przeprowadzone przez Sony Pictures Imageworks na potrzeby "Człowieka widmo" przyczynią się do wzbogacenia anatomicznej wiedzy o człowieku, wykładowcy otrzymali bowiem precyzyjny model wnętrza ludzkiego ciała, o jakim od dawna marzyli. Kto wie, może już wkrótce awansuje on do rangi pomocy naukowej?


Gdy twórcy uporali się z efektami, które pozwoliły pokazać zniknięcie Sebastiana, stanęli przed kolejnym wyzwaniem - jak ukazać obecność i przejawy działania bohatera, którego nie widać? Sebastian widoczny jest tylko częściowo i to wyłącznie wtedy, gdy wchodzi w interakcje z wodą, dymem, mgłą lub ogniem. Paul Verhoeven mówi: Gdy kręciliśmy scenę, w której niewidzialny bohater wchodzi w kontakt z inną osobą, filmowaliśmy oboje aktorów, a potem usuwaliśmy z kadru bohatera, który miał być niewidzialny. Powstawała czarna dziura, którą musieliśmy wypełnić komputerowo. Musieliśmy w ten sposób odtworzyć wszystko to, co zakrywał swoim ciałem bohater. Szybko przekonaliśmy się, że łatwiej dodać coś do sceny, niż z niej usunąć.


Kevin Bacon spędził większość czasu na planie pomalowany na zielono, niebiesko lub czarno, ubrany w ciasne trykoty i dobrane pod kolor szkła kontaktowe, perukę i nasadkę zakrywającą zęby, dzięki czemu specjaliści od efektów mogli go potem w całości lub częściowo usunąć z kadru. Wymagało to od niego ogromnej dozy samozaparcia, efekt końcowy przeszedł jednak najśmielsze oczekiwania. Scott E. Anderson mówi: Nie tylko wykreowaliśmy wspaniałe obrazy ludzkiego ciała, ale udało nam się także uchwycić na ekranie surrealistyczne i impresjonistyczne sceny, w których niewidzialny bohater wchodzi w interakcje z otoczeniem. Nasz film zachwyca bogactwem efektów, ale nie sposób mu także odmówić pewnej subtelności i prawdziwego piękna.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek - widmo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy