Reklama

"Cziłała z Beverly Hills": KIM JESTEŚ, CZIŁAŁA?

Ten film to przede wszystkim brawurowa familijna rozrywka. Zatrudniono ponad 200 psów różnych ras i aż 60 treserów! Ale film niesie też pewne ważne przesłanie. Tak mówi na ten temat reżyser Raja Gosnell: Chloe żyje swym luksusowym życiem w przekonaniu, że tak już jest i że w pełni na to wszystko zasługuje. Nie ma pojęcia o swoim pochodzeniu, swych korzeniach, swym meksykańskim dziedzictwie.

Ten film to przede wszystkim brawurowa familijna rozrywka. Zatrudniono ponad 200 psów różnych ras i aż 60 treserów! Ale film niesie też pewne ważne przesłanie. Tak mówi na ten temat reżyser Raja Gosnell: Chloe żyje swym luksusowym życiem w przekonaniu, że tak już jest i że w pełni na to wszystko zasługuje. Nie ma pojęcia o swoim pochodzeniu, swych korzeniach, swym meksykańskim dziedzictwie.

W przeciwieństwie do niej, pies Papi wie doskonale, skąd pochodzi i kim jest - komentuje George Lopez, który użyczył głosu temu psiemu bohaterowi. - To bardzo męski cziłała, większy niż inne psy tej rasy, za co jest odpowiedzialna domieszka "nie rasowej" krwi. Papi pomaga swemu panu, architektowi krajobrazu o imieniu Sam. No i zakochuje się w Chloe. Suczka jednak należy do klasy "wyższej", jest doskonale rasowa i nie przyszłoby jej nawet do głowy, by zająć się jakąś pracą. Albo by oglądać się za jakimś psiakiem o wielkich uszach? Papi, niezrażony, najpierw popisuje się przed nią na wszelkie możliwe sposoby - opowiada dalej Lopez. - A gdy zdaje sobie sprawę, że jego wybranka ma poważne kłopoty, stara się jej pomóc jak tylko potrafi. Można by rzec, że coraz mocniej do głosu dochodzi romantyczna część jego natury.

Reklama

Gosnell przyznaje, że bardzo spodobał mu się opisany w scenariuszu charakter Papiego, który niemal kradnie show: On nigdy nie odpuszcza. Gotów jest przemierzyć za ukochaną cały Meksyk wzdłuż i wszerz. Prawdziwy Romeo.

Producent David Hoberman zapalił się do projektu, ponieważ jego zdaniem niósł on bardzo pozytywne przesłanie. To opowieść o tym, jak łatwo oceniamy ludzi, wcale ich nie znając. Jak łatwo przychodzi nam oceniać inną kulturę, nie mając o niej pojęcia. Moim zdaniem nasz film doskonale wpisuje się w wielką tradycję disnejowskich produkcji o tolerancji i dążeniu do samopoznania. Jest o czym pomyśleć i porozmawiać. Można płakać i śmiać się na przemian.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Cziłała z Beverly Hills
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy