"Czas wojny": EPIKA I LIRYKA
Stosunkowo nowym doświadczeniem była dla Spielberga praca z końmi na tak wielką skalę. - Nie są to stworzenia mi obce, zwłaszcza że niektórzy członkowie mojej rodziny regularnie jeżdżą konno, ale dopiero teraz w pełni przekonałem się o inteligencji i wielkiej sile wyrazu tych zwierząt. Tak, Indiana Jones jeździł na koniu, ale wtedy zwracałem bardziej uwagę na Indy'ego niż na konia.
Na szkolenie koni przeznaczono tylko trzy tygodnie. Konia Joeya w różnych scenach zagrało aż trzynaście zwierząt. Topthorna, innego ważnego końskiego bohatera - cztery. Zwierzęta miały na planie doskonałych treserów, a także charakteryzatorów. - To była trudna praca, ponieważ dział produkcji był bardzo wymagający. Osoby odpowiadające za wygląd koni musiały przychodzić do charakteryzatorni, by zaaprobować koński "makijaż". Wszystkie odmiany na kończynach i głowie musiały za każdym razem wyglądać tak samo. Nakładanie tej charakteryzacji było pełnoetatową pracą, zwłaszcza że mieliśmy sekwencje wojenne, w których konie brudziły się błotem - mówił Bobby Lovgren, główny treser koni na planie filmowym.
Zwierzęta i ich treserzy wykonywali wielką pracę, by sprostać oczekiwaniom twórców. - Było wiele ujęć wymagających dużego zaangażowania i wysiłku. Musieliśmy skłonić konie do pokazania emocji - radości, smutku, przerażenia. Oczywiście prawdziwe przerażenie nie wchodziło w grę, ponieważ przerażony koń wpada w panikę, a gdy wpadnie w panikę, staje się niebezpieczny. Dlatego zawsze unikamy ryzyka pojawienia się paniki - tłumaczył Lovgren.
Warto wspomnieć, że właśnie podczas I wojny amerykańska organizacja American Humane Association powołała Red Star Animal Emergency Services, dbającą o pierwszą pomoc i opiekę weterynaryjną nad biorącymi udział w działaniach wojennych zwierzętami. Od 1940 roku Animal Humane Association monitoruje traktowanie zwierząt występujących w filmach. Jak wiadomo, zarówno na skutek jej działalności, jak i rozwoju technik związanych z efektami specjalnymi, przypadki złego traktowania zwierząt na planie są coraz rzadsze. Ale i tym razem organizacja strzegła pilnie traktowania ponad stu koni, które były zaangażowane w produkcję "Czasu wojny" w Anglii i w Kalifornii.
Koncepcję wizualną filmu opracował Spielberg w ścisłej współpracy ze swym ulubionym operatorem Januszem Kamińskim. - To przeciwieństwo "Ryana...". Styl będzie bardziej przypominał dagerotyp. Jedyne podobieństwo to, że będzie sporo ujęć z ręki - tłumaczył Spielberg. O muzykę zadbał inny stały współpracownik reżysera, John Williams.
To pierwszy film w reżyserii Spielberga, który montowano cyfrowo. Do tej pory reżyser słynął z tego, że dokonywał montażu manualnie, często osobiście, na stole montażowym. Tym razem, wraz z montażystą Michaelem Kahnem montował świeżo nakręcony materiał, jednocześnie kontynuując zdjęcia. - Trochę obawiałem się zdjęć z końmi. Moje doświadczenia wskazywały, że zachowanie ciągłości może być trudne, ale było tak wiele świetnego materiału, że okazało się, iż nie było się czego bać - wspominał montażysta.
Według Spielberga efekty komputerowe w tym filmie to zaledwie trzy sekundy... ze względu na bezpieczeństwo koni. - To, co można zobaczyć na ekranie, rzeczywiście miało miejsce - mówił z dumą. Kennedy tak tłumaczyła intencje Spielberga: - Kręciliśmy film dla całej rodziny, nie zobaczycie więc zbyt wiele krwi. To jest jednak wojna. Ludzie umierają i nikt nie zamierzał tego ukrywać. Podjęto kontrowersyjną dla niektórych komentatorów decyzję wprowadzenia filmu na ekrany w okresie świątecznym. Wynikało to jednak z głębokiego przekonania, że jest to film dla całej rodziny, chociaż oczywiście różni się bardzo od dominującej w tym czasie na ekranach przesłodzonej rozrywki.