"Czarodziejka Lili, smok i magiczna księga": STEFAN DA RADĘ
Ryzykownym posunięciem mogło się wydawać zatrudnienie jako reżysera Stefana Ruzowitzky'ego, Austriaka o światowej sławie, który jednak do tej pory nie miał do czynienia z filmem skierowanym do młodej publiczności. Coldewey był jednak pewny słuszności tej decyzji: - Byłem entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu. Stefan wielokrotnie udowadniał swą wielką wszechstronność. Nakręcił przecież "Die Sebtelbauern", film, który stał się bez wątpienia nowym słowem w dziedzinie heimat-filmu, błyskotliwy thriller "Anatomia" czy wreszcie wielopłaszczyznowy film dotyczący faszystowskiej przeszłości - "Fałszerze". W każdym z tych kompletnie różnych gatunków osiągnął wręcz fascynujące rezultaty. Uważaliśmy zatem, że czeka go także sukces w dziedzinie filmu familijnego.
Wiedzieliśmy też, że Stefan ma dwie córki i świat dziecięcej wyobraźni nie jest mu obcy. Ruzowitzky potwierdzał, że czerpał inspirację m.in. z pokoju dziecinnego: - Mocno przekształciłem dialogi, kierując się tym, co sam nieraz słyszałem w pokoju moich dzieciaków. Jedna z córek żaliła się nawet, że znalazła w scenariuszu mnóstwo swych głośnych narzekań! Reżyser przyznawał też, że nowym doświadczeniem była dla niego nie tylko praca z dziećmi, ale i zastosowanie efektów specjalnych: - Miałem już do czynienia z komputerowymi efektami i nowoczesną animacją, ale w stosunkowo niewielkich dawkach. To samo dotyczy dzieci i zwierząt - nie byłem zbyt doświadczony w pracy z nimi. A zatem realizacja filmu wymagała ode mnie wzmożonej koncentracji. Tym bardziej, że właściwie nie mieliśmy ujęcia, w którym nie byłoby dzieciaka, efektu specjalnego albo zwierzęcia. Na szczęście Ruzowitzky szybko znalazł porozumienie z młodymi aktorami: - Nie kazałem dzieciakom uczyć się scenariusza na pamięć, słowo w słowo. Dostawały do domu tylko szkice i cząstkowe streszczenia. Chodziło mi o osiągnięcie efektu spontaniczności i naturalności.
Mehner tak tłumaczyła założenia twórców filmu, jeśli idzie o jego adresatów: - Jest skierowany przede wszystkim do dzieci, do wielbicieli tego cyklu książek. Ale staraliśmy się, żeby nasz utwór był na tyle wieloznaczny, żeby i dorośli znaleźli w nim sporo dla siebie. Łącznie praca trwała trzy długie lata, z czego dwa pochłonęło przygotowanie scenariusza. Muzykę skomponował niemiecki kompozytor Kurt Badelt, który pierwsze sukcesy święcił w telewizji (serial "Peter Storm"), a potem zasłynął w Hollywood z pracy przy takich filmach, jak "Hannibal" Ridleya Scotta, "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły", "Posejdon", a ostatnio "Dragon Hunters". Film odniósł sukces kasowy w Niemczech, pokazywano go już w 40 krajach świata, obecnie trwa postprodukcja drugiej części cyklu.