"Cyrulik syberyjski": ROZMOWA Z OLEGIEM MENSZIKOWEM
- Po raz pierwszy pracował Pan z Nikitą Michałkowem 17 lat temu.
Czy to ułatwiło wam współpracę przy "Cyruliku syberyjskim"?
Pomiędzy "Krewniakami", a "Spalonymi słońcem", mieliśmy parę pomysłów nad którymi wspólnie pracowaliśmy, ale z powodów niezależnych od nas, projekty te nie doszły do skutku. Panuje między nami szczególny kontakt. Nikita nigdy nie musi tłumaczyć mi sceny, ani tego co mam robić, ponieważ nadajemy na tych samych falach. Z pewnością było to bardzo pomocne przy realizacji "Cyrulika syberyjskiego".
- Tołstoj jest trzeźwo myślącym człowiekiem, którego życie kompletnie się zmienia z powodu miłości do Jane. O bohaterze, w którego Pan się wciela Michałkow tak mówi: "on nie rozumie, co się z nim dzieje, nie wie co to jest miłość". Jak przygotowywał się Pan do roli ?
Tołstoj jest faktycznie trzeźwo myślącym młodym człowiekiem, jak jego rówieśnicy z tej epoki. Zdołał się wyrwać się ze środowiska, w którym się wychował, podjął studia
w szkole wojskowej, wstąpił do armii, zdobył stopień oficerski, założył rodzinę, słowem osiągnął sukces. Dla młodego człowieka z niskich sfer to pożądana i satysfakcjonująca przyszłość. Życie codzienne rzadko jest wykorzystywane przez literaturę czy film, a mój bohater zyskuje nowy wymiar dzięki miłości do Jane, gwałtownej i intensywnej, którą trudno spotkać w filmach, a tym bardziej w życiu. Ta miłość całkowicie burzy jego życie, krzyżuje wszystko na płaszczyźnie geograficznej, zawodowej i każdej innej. Nie mówię tu tylko
o incydencie z generałem, ale o uczuciach i emocjach, jakich Tołstoj doświadcza.
- Nikita Michałkow charakteryzuje Tołstoja jako człowieka pełnego obaw i problemów, który jednak pozostaje wierny przekonaniu "człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi". Zgadza się Pan z takim opisem bohatera ?
Całkowicie zgadzam się ze wszystkim, co twierdzi Nikita, ale mówię tylko za siebie.
Będąc Rosjaninem - nie wiem, czy to dobrze, czy źle - dokładnie w ten sposób opisałbym Tołstoja. Ale to naturalne, ponieważ rola ta była napisana z myślą o mnie.
- Najbardziej drażliwa kwestia dotycząca pańskiej roli ?
Największym problemem dla mnie było to, że muszę grać kogoś znacznie młodszego. Podejmując to ryzyko, całkowicie zdałem się na Nikitę, na którym całkowicie polegam. Kwestia wieku była moim czułym punktem, ale byłem na to przygotowany. Nikita nie ułatwiał mi niczego. Do ról pozostałych kadetów wybrał aktorów dużo młodszych. Mógł wziąć 25-latków, a nawet starszych, ale odmówił jakiegokolwiek kompromisu i zaangażował 20-22-latków. Równocześnie zapewnił mi poczucie psychicznego komfortu. Nie martwiło go to, czy wyglądam wystarczająco młodo. Głównym problemem było to, że wraz z wiekiem człowiek staje się bardziej dojrzały, a dojrzałość była naszym wrogiem, ponieważ mój bohater był jej całkowicie pozbawiony. Każdego dnia czułem wielką odpowiedzialność związaną z faktem, że gram tak młodego człowieka.
- Jak "wyzbył" się Pan dojrzałości ?
Każdego dnia zastanawiałem się, jak to zrobić. Moje zaufanie do Nikity odnosi się nie tylko do pracy przy filmie, a moim celem nie jest jedynie go zadowolić. Jednak muszę przyznać, że nie podjąłbym się zagrania tej roli dla innego reżysera. Pomogło mi poczucie,
że obaj ponosimy odpowiedzialność za rolę, Nikita nawet większą niż ja.
- Czego nauczył się Pan grając z Julią Ormond i Richardem Harissem ?
Uważam, że amerykańska, brytyjska, czy rosyjska szkoła filmowa nie różnią się zasadniczo. Raczej chodzi o osobowość, a nie o szkołę, czy metodę. Różnice między aktorami wynikają z ich indywidualności. Trudno mi powiedzieć, czego się od nich nauczyłem, ponieważ podstawową zasadą, jaką kieruję się na planie jest zrozumienie partnerów. Jeśli przez naukę rozumiemy zdobywanie nowych doświadczeń i wzbogacenie wnętrza,
to z pewnością dużo się nauczyłem.
- Czy uważa Pan, że Rosjanie inaczej realizują filmy niż twórcy zachodni ?
To nie jest kwestia różnic między Rosjanami a twórcami zachodnimi. Każdy twórca ma swoje własne podejście. "Cyrulik syberyjski" jest odzwierciedleniem stylu pracy Michałkowa. Nie ważne, czy w Paryżu, czy w Moskwie, Michałkow ma swój własny styl
i sposób kręcenia filmu.
- Sekretarka planu Jacqueline Gamard powiedziała, że praca z Michałkowem to jak życie w "Michałkolandii". Całkowicie się z nią zgadzam. Nikita jest nadzwyczajnym człowiekiem, czarującym
i towarzyskim. Jest inteligentny i praktyczny. Na planie tworzy niezwykłą atmosferę. Uwielbia aktorów z którymi pracuje, a oni zwykle odpłacają mu się tym samym.
Nikita wytwarza aurę, która każdego wciąga, tak jak pająk robi sieć, w którą łapie swoje ofiary. To nie jest celowe. On po prostu taki jest, nieświadomie emanuje silną energią.