"Constantine": PRODUKCJA
Główną rolę w przejściu Johna Constantine’a z kart komiksów „Hellblazer” wydawnictwa DC Comics/Vertigo na ekran kinowy odegrała producentka Lauren Shuler Donner. Od ponad 20 lat pracuje ona w przemyśle filmowym, w jej dorobku znajdują się filmy takie jak Uwolnić orkę, Masz wiadomość, czy też niedawne przeboje, filmy X-Men i X2. Wszystkie te filmy łączą nadzwyczajni bohaterowie i określony styl. W dramatycznej historii komiksowego bohatera producentka dostrzegła znakomity materiał na film. – Jego historia jest nadzwyczajna – mówi. – Jest inteligentna, budzi dreszcz strachu, ma dobrą fabułę, w jej centrum tkwi antybohater. Z tego wszystkiego można zrobić film, w którym wydarzyć się może dosłownie wszystko.
Po przedstawieniu pomysłu firmie Warner Bros. Pictures, dla której wyprodukowała wcześniej kilka wysokobudżetowych filmów, takich jak dramat Olivera Stone’a Męska gra czy komedia romantyczna Dave, producentka skupiła się na scenariuszu. Zadanie napisania scenariusza zleciła Kevinowi Brodbinowi (scenarzyście The Mindhunters) i producentowi Michaelowi Uslanowi. Uslan wraz ze swym wspólnikiem, Benjaminem Melnikerem, objął także stanowisko producenta Constantine. Obaj znani są z długoletniej współpracy z wydawnictwem DC Comics, to między innymi dzięki im staraniom na ekrany kin trafiły filmy z Batmanem.
Brodbin jest fanem oryginalnego komiksu (najdłużej publikowanego serialu komiksowego wydawnictwa Vertigo, ukazało się łącznie ponad 200 odcinków komiksu i 15 komiksów o dużej objętości). Od dawna chciał napisać scenariusz, w którym opowiedziałby historię Constantine’a, postawione przed nim zadanie potraktował niezwykle poważnie. – Szczególną uwagę poświęcałem temu, by nasz scenariusz był zgodny z komiksową historią postaci. – Już wcześniej wszyscy filmowcy zgodzili się, że scenariusz filmu będzie mocno osadzony w wydarzeniach znanych fanom tej serii.
Wkrótce do zespołu piszącego skrypt dołączył Frank Cappello. Nieco później do grona osób pracujących nad filmem dołączył producent i scenarzysta Akiva Goldsman. Widzowie na całym świecie podziwiali zrealizowane według jego scenariusza filmy Klient i Piękny umysł. Goldsman jest laureatem licznych nagród i wyróżnień, uhonorowano go, między innymi, Oskarem, Złotym Globem i nominacją do nagrody BAFTA. Jego pojawienie się w zespole wzbudziło powszechne zadowolenie, wiadomo bowiem, że Goldsman pracuje jedynie nad najlepszymi scenariuszami. – Nie potrafię pracować nad jakimś projektem, jeśli mnie nie bawi, nie jest atrakcyjny intelektualnie, kiedy mnie nie porusza – przyznaje Goldsman. - Constantine opowiada o czymś, co zawsze mnie fascynowało, o temacie, który poruszałem w swoich wcześniejszych scenariuszach. Mówi o świecie poza światem, o tym, co może istnieć, a czego nie widzimy.
Osobowość i poglądy na świat Johna Constantine’a sprawiają, że jest to postać bardzo atrakcyjna z czysto fabularnego punktu widzenia. Przez większość swojego życia kieruje nim jedno pragnienie. – W tej postaci kocham to, że klęska jest wpisana w jej działanie, uwielbiam to, że się nie poddaje, że wciąż próbuje znaleźć dla siebie jakieś wyjście – mówi Lorenzo di Bonaventura, dla którego praca nad filmem Constantine była debiutem w roli producenta niezależnego, choć wcześniej wyprodukował imponującą liczbę filmów jako szef produkcji Warner Bros. Pictures. – Nie chodzi tu o niezłomnego ducha jakiegoś bohatera. Tu chodzi o niezłomnego ducha człowieka, który wie, że jest skazany na porażkę, lecz mimo to stara się, jak tylko może.
- Mamy tu kogoś, kto kroczy po granicy między dwoma stronami, po granicy między światłem i ciemnością – głównego bohatera opisuje Shuler Donner. – Nie jest zły. Jedyne życie, jakie odebrał, należało w końcu do niego. Ale nie jest także dobry. Osobiście uważam, że ma bardzo ciężkie życie, jest jednak na tyle inteligentny, by móc się z tego wyśmiewać. Zresztą to głównie z tego powodu widzieliśmy w tej roli Keanu Reevesa, wiedzieliśmy, że zdoła to pokazać. Potrafi przekazać tę dwoistość bohatera, pokazać nam złożoność Constantine’a.
- Walczy z systemem – dodaje Erwin Stoff, producent Constantine i wieloletni współpracownik Reevesa. - John Constantine z pewnością nie chce trafić do piekła, ale głęboko wierzy, że o jego przyszłości powinny zadecydować jego działania, a nie sztywne trzymanie się zasad. To facet, który nade wszystko, nie znosi niesprawiedliwości i hipokryzji, jakich jest świadkiem co dnia. Nie cierpi także sytuacji, w jakiej się znalazł. To właśnie te doświadczenia zahartowały go i stworzyły z niego tego, kim jest.
Stoffowi na tyle podobał się scenariusz Constantine, że posłał go Reevesowi, gdy aktor pracował w Sydney na planie filmu Matrix Rewolucje. Jego instynkt okazał się niezawodny. – Zakochał się w tej postaci – przypomina sobie Stoff. – Podobało mu się to, że choć w filmie może być wiele scen akcji, pełnych efektów specjalnych, w jego centrum pozostawał człowiek zmagający się z kłamstwem, z poczuciem dobra i zła, z tym, co niewłaściwe na świecie.
Dodaje Melniker – To unikatowy bohater, wymykający się opisom. Jest w nim wiele tajemnic. Kogoś takiego spotyka się rzadko, ludzie raczej nie powiedzą, że to już widzieli.
Uslan, którego zainteresowanie komiksami przerodziło się we wczesnych latach jego kariery zawodowej w pracę w przemyśle wydawniczym, a którego wyrazem jest obecnie olbrzymia kolekcja komiksów, jest przekonany, że znajomość rysunkowego pierwowzoru nie jest konieczna do zrozumienia ekranowej historii. Doskonale zna pierwowzór komiksowy, śledzi jego poczynania od samego początku, Uslan uważa, że film idealnie oddaje esencję tego, co najważniejsze w komiksie: nastrój, klimat i punkt widzenia. Mówi - Jednym z najciekawszych aspektów całej opowieści jest to, że jej bohaterowie nie są ani czarni, ani biali. Ku naszemu przerażeniu, z tej historii dowiadujemy się, że w życiu wszystko jest szare. Niezależnie od tego, jak ktoś wygląda, pod przyjemną otoczką może skrywać się demon. Kiedy ktoś klepie cię po ramieniu, nigdy nie jesteś pewien, co zobaczysz, kiedy się odwrócisz.