"Connie i Carla": TONI, DAVID I CAŁA RESZTA
To Vardalos wskazała na Colette jako na idealną odtwórczynię roli Carli. Wszystkie aktorki chcą z nią pracować. Nie jest ani zbyt dziewczęca, ani zbyt ostra. To po prostu diabelnie uzdolniona kobieta, która zna swoją wartość, ale nigdy się nie wywyższa – mówiła Vardalos.
Gdy chodziłam do szkoły średniej, zdobyłam się na odwagę i wzięłam udział w przesłuchaniu do musicalu, który miał wystawiać Australian Theatre for Young People Dostałam rolę, a potem występowałam w paru innych musicalach z tym zespołem. Szczerze mówiąc, śpiewanie i tańczenie to naprawdę ciężka robota. Na jakiś czas miałam dość teatru muzycznego. Ale dzięki Nii na nowo go pokochałam – śmiała się Colette.
Glickman mówił natomiast: Potrzebowaliśmy aktorki, która doskonale gra i śpiewa, ale nie jest uznaną sławą. Nia jest akceptowana i postrzegana przez publiczność nie jako gwiazda, ale jako „kobieta z sąsiedztwa”, ze zwykłymi troskami i kłopotami. Chcieliśmy uniknąć skojarzeń typu: oto pełen błyskotek hollywoodzki kawałek, gdzie wielkie gwiazdy udają zwykłe kobiety. Toni była zatem doskonałym wyborem. To nie egotyczna gwiazda, ale jedna z najlepszych i najwszechstronniejszych obecnie aktorek filmowych.
Zgoda panowała też co do kandydatury Davida Duchovnego do roli Jeffa. Nie obawiano się jego sławy jako agenta Muldera z serialu „Z archiwum X”, ponieważ od tego czasu niejednokrotnie udowodnił zarówno w kinie, jak i w teatrze, że nie jest aktorem jednej roli, lecz artystą o bardzo szerokich możliwościach, także komediowych. Lembeck mówił: Wie o tym każdy, kto uważnie śledzi karierę Davida. Jest to aktor – ale i człowiek – obdarzony wielkim, dyskretnym poczuciem humoru. Rola Jeffa, jak myślę, pozwoliła mu je w pełni ukazać.
Największą trudnością mojej roli jest to, by widz uwierzył, że Jeff to przenikliwy człowiek, ale jednak na tyle naiwny, by nie rozpoznać w Connie kobiety. Chcieliśmy, by widownia pomyślała: to bystry facet, ale akurat na to dał się nabrać – mówił Duchowny. – Ten element fikcji, zwodniczości płci, jest bardzo szekspirowski z ducha i bardzo mi się spodobał.
Robert Spinella, który zagrał Roberta, brata Jeffa, odnalezionego w niezwykłych okolicznościach, mówił: Zarys fabuły i klimat filmu przywodziły mi na myśl „Pół żartem, pół serio” Billy Wildera. Mój bohater to rodzaj outsidera. Najtrudniejsze były dla mnie sceny z Jeffem, pełne psychologicznej subtelności, a chwilami prawdziwego bólu. Spinella jest cenionym aktorem teatralnym. Za rolę w słynnej sztuce „Angels in America” Tony Kushnera zdobył nagrodę Tony. W teatrze występował u boku Paula Newmana w „Naszym mieście” i w „Zmarłych” z Christopherem Walkenem, a także w inscenizacjach „Elektry”, czy „Troilusa i Kresydy”. Zagrał też w kilkunastu filmach, m.in. w „Wielkich nadziejach” i „Szakalu”. Często pojawia się w telewizji – występował chociażby w serialach „Frasier”, „Ed”, czy „Profesor Max Bickford” .
Dash Mihok gra chłopaka Carli, Mikeya, który odnajduje ją w Los Angeles i początkowo nie potrafi zaakceptować jej nowego sposobu życia. Zagrałbym w tym filmie, chociażby dla jednej sceny – kiedy Mikey upija się i śpiewa w parku piosenkę „Memory” z musicalu „Koty”. Szczerze mówiąc, mógłbym robić to codziennie – wyznał aktor. Mihok, podobnie jak Lembeck, pochodzi z rodziny ściśle związanej z teatrem muzycznym. Wystąpił ostatnio w roli Jasona w „Pojutrze” Rolanda Emmericha, wcześniej grał w „Cienkiej czerwonej linii” Terence’a Malicka i w „Romeo i Julii” Baza Luhrmanna oraz w telewizyjnych serialach „Felicity” i „Pearl”.
Pomyślałem sobie, że następna rola w kobiecym przebraniu jest mi potrzebna tak samo jak dziura w głowie – śmiał się Eric Mapa, słynny z roli w „M. Butterfly” na Broadwayu. – Każdy aktor obawia się zaszufladkowania. Ale scenariusz naprawdę ujął mnie szczerym tonem i prawdą emocji, więc się jednak zgodziłem. Mapa odnosił liczne sukcesy teatralne, m.in. monodramem „I Remember Mapa”, pojawił się też w 35 serialach (m.in. „Nowojorscy gliniarze”, „Seinfeld”, „Przyjaciele”) i filmach („Nowe życie”, „Home”, „Jasne światła, wielkie miasto”).