Reklama

"Connie i Carla": CO MASZ W SZUFLADZIE?

Po wielkim sukcesie „Mojego wielkiego greckiego wesela” zaczęły się do mnie urywać telefony. Wszyscy dopytywali się: Co tam masz w szufladzie? – wspominała Vardalos. – I nie da się ukryć, że najchętniej by usłyszeli, że mam kolejną historię o dziewczynie greckiego pochodzenia, z poważnymi problemami. Musiałam ich rozczarować – choć ten tekst też w dużej mierze oparty jest na moich własnych przeżyciach.

Prawa do sfilmowania „Connie i Carli” kupił producent Jonathan Glickman, zanim jeszcze ”Wesele (...)” stało się wielkim przebojem. Film zobaczył mój kuzyn z Detroit i kompletnie oszalał na punkcie Nii. Wiele osób, jeszcze przed tamtym przebojem, przepowiadało jej wielką przyszłość. Spotkaliśmy się więc i zapoznałem się z nowym scenariuszem. Spodobał mi się.

Reklama

Początkowo nie było w tej historii drag queens – mówiła Vardalos. – Ale piszę tak, jak mówię: spontanicznie. Początkowo miała to być historia dwóch dziewczyn z Chicago, które występują w knajpach. Zostają zwolnione z pracy, tracą mieszkanie. Zdesperowane idą do baru. Tańczą z dwoma facetami. I nagle napisałam zdanie: dwóch mężczyzn się całuje. I wtedy wpadł mi do głowy ten pomysł: a gdyby tak dziewczyny wystąpiły w drag show? Zaczęłam pisać tekst od początku.

Vardalos zawarła w scenariuszu całe swoje uwielbienie dla musicalu. W muzycznych przedstawieniach występowała już w szkole średniej, potem brała udział w wielu spektaklach objazdowych. Pamiętam słynny musical „Oklahoma” w jednej z restauracji–teatrów w Toronto. Zaczynałyśmy pracę jako kelnerki, potem wskakiwałyśmy na scenę, a w przerwie podawałyśmy deser. Miałyśmy naprawdę bliski kontakt z publicznością – mówiła aktorka.

Jeden z producentów filmu, Gary Barber, tak oceniał scenariusz Vardalos: To naprawdę twórcze połączenie różnych filmowych gatunków – jest tu trochę komedii, ciut romansu, a także perypetie i pomyłki związane z zamianą tożsamości, i jeszcze musicalowe numery. No i ten niepowtarzalny głos Nii. Moim zdaniem, to doskonałe połączenie autoironicznego humoru i prawdziwego emocjonalnego zaangażowania. Ta dziewczyna śpiewa prosto z serca.

Zrobiłam sobie przyjemność i uwzględniłam w scenariuszu piosenki, które zawsze chciałam zaśpiewać. I zaśpiewałam je! Mam nadzieję, że będzie to także miłe doznanie dla widzów – mówiła aktorka i scenarzystka.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Connie i Carla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama