Reklama

"Ciemność rusza do boju": SIĘGAJĄC PO KLASYKĘ

"Od wielu lat znam i cenię cykl "Ciemność rusza do boju" Susan Cooper - mówi Platt. - Susan i jej długoletni współpracownik - zmarły już aktor i pisarz Hume Cronyn - byli moimi serdecznymi przyjaciółmi. To naturalne, że zawsze czytałem ich książki pod kątem ich filmowości. Jakieś dwa lata temu zadzwoniłem do Susan z pytaniem o zdrowie i znienacka zapytałem: "Co się dzieje z opcją na sfilmowanie cyklu "Ciemność rusza do boju", o czym mówi się od wielu lat?". Odpowiedziała; "Wiesz, to zabawne, że zadzwoniłeś właśnie teraz, bo ta opcja dziś wygasa". Zrozumiałem, że to przeznaczenie - a może czujność Hume'a Cronyna, który patrzy na nas z góry mówiąc "To jest ten moment". Tak więc po rozmowie z Susan zadzwoniłem w jeszcze kilka miejsc i dosłownie w ciągu kupiłem prawa do książki "Ciemność rusza do boju". Było w tym jakieś przeznaczenie - i myślę tu nie tylko o głównym bohaterze, ale i w ogóle o adaptacji tej powieści na ekran".

Reklama

Zdaniem Platta nikt nie nadawał się lepiej na adaptatora powieści Susan Cooper od Johna Hodge'a. "Od dawna podziwiam twórczość scenopisarską Hodge'a. Napisał kilka wspaniałych filmów, zwłaszcza dla Danny Boyle'a. Pisze z humorem, ale potrafi też oddać mroczną stronę problemu, co czyni go wymarzonym autorem scenariusza filmu CIEMNOŚĆ RUSZA DO BOJU, który adresowany jest do widza w każdym wieku, ale ma wiele mrocznych aspektów, niezbędnych przy opowiadaniu o tajemnicy i złych przeczuciach. Był to więc także temat bliski Johnowi ze względu na jego osobiste zainteresowania".

O ile powieść skupia się na samej wielkiej bitwie z siłami zła, o tyle filmowcy byli przede wszystkim zainteresowani samą misją Willa. Dla Hodge'a wyzwaniem było przełożenie metafizycznej baśni na język bardziej filmowy. "Książka jest niemal liryczna, pełna nastroju i w przeciwieństwie do współczesnej literatury dziecięcej, której autorzy z góry zakładają adaptowanie na ekran, pozbawiona elementów komercyjnych. Brakuje jej też jednolitej struktury" - przyznaje Hodge. Wprowadzone przez scenarzystę zmiany były więc niezbędne do przeniesienia fascynującego dzieła Susan Cooper na ekran.

"Początkowo myślałem, że to będzie adaptacja zdradziecka wobec oryginału - dodaje Hodge - bowiem większość powieści to fantazje snute w chłopięcej głowie. Adaptacja musiała więc polegać na znalezieniu sposobu na udramatyzowanie tego, co w powieści było najbardziej istotne. Wymagało to pewnej refleksji.

W warstwie podstawowej jest to historia czternastoletniego chłopca, Willa Stantona, który trafia w sam środek walki między dobrem i złem, tu nazywanymi Światłem i Ciemnością. Chłopiec odkrywa, że nie jest zwykłem nastolatkiem, ale kimś zwanym Poszukiwaczem - istotą o niezwykłej osobowości i niezwykłej mocy, ale też z niezwykłym zadaniem, polegającym na odnalezieniu sześciu znamion, kryjących siłę Światła. Co więcej, musi tego dokonać w chwili, gdy siły Ciemności rosną i zaczynają zagrażać odwiecznej równowadze".

"To, co urzekło mnie w tej historii - dodaje Hodge - to to, że dotyczy ona współczesnego chłopca, który żyje we współczesnej rodzinie i boryka się z problemami wieku dojrzewania. Dla mnie istota książki polega właśnie na tym. I na tym, że mimo to wszystko musi ocalić świat" - śmieje się pisarz.

"Scenariusze i powieści mają różne wymagania, zwłaszcza te powieści, które dają się zamienić na scenariusze. Wszystko, co wydaje się kłopotliwe lub się powtarza, trzeba po prostu wyciąć - mówi Hodge, który z wykształcenia jest lekarzem. - Kiedy pisze się scenariusz, trzeba wszystko sprowadzić do poziomu, który każdy zrozumie - jak relacje rodzinne czy sposób, w jaki Will zmienia się ze zwykłego chłopca w wojownika ze szczególną misją".

"W trakcie pracy nad adaptacją tekstu na język obrazu potrzebna jest ściśle filmowa wyobraźnia - przyznaje producent Mark Platt. - Postanowiliśmy pozostać wierni istocie książek Susan, zachować ich integralność. Ale jednocześnie chcieliśmy stworzyć filmowy świat czytelny dla widza z 2007 roku".

Jednym z odstępstw od książki jest fakt, że Will Stanton jest Amerykaninem, który przenosi się wraz z rodziną do Anglii. Zdaniem reżysera, poczucie wyobcowania bohatera wnosi w fabułę sporo dramatyzmu. "Książka opowiada o angielskiej rodzinie w Anglii - mówi Cunningham, który sam zwiedził ponad sto krajów. - To, co odpowiada mi, z filmowego punktu widzenia, w konflikcie między amerykańską rodziną i angielskim otoczeniem, polega na starciu dwóch kultur. Niemal każdy film opowiadający o pobycie Amerykanów w Anglii zmienia się w fantastyczną historię, jaka może się ci tu przytrafić. Korzystamy z tego okienka. Will, jako Amerykanin, czuje się wyobcowany w tym środowisku. Dlaczego? Jako outsiderowi łatwiej przytrafiają mu się takie dziwne historie. W historii Willa najbardziej podoba mi się jego wewnętrzna przemiana w trakcie filmu. Wolę pracować nad filmami, których bohaterowie ulegają przemianom - tak jak Will, który nie tylko lepiej poznaje siebie, ale i uczy się swego sposobu na życie".

"John Hodge wniósł naprawdę wiele do naszego filmu - mówi Cunningham. - Przełożenie takiej klasyki jak dzieło Susan Cooper na język filmu zrozumiały dla dzisiejszego widza to wielkie wyzwanie. Myślę, że mu znakomicie podołał! Zachować ducha powieści i jednocześnie uczynić z fabuły thriller, który pociągnie dzieciaki to naprawdę wspaniała robota".

W końcu przecież filmowcy chcieli, by widownia poczuła się usatysfakcjonowana wędrówką Willa. Jak wyjaśnia Platt: "Chciałem, żeby widzowie miło spędzili czas, ale jednocześnie przejęli się poszukiwaniami Willa. Przecież szuka nie tylko znaków, które wzmocnią światło, ale i prawdy o sobie. I sposobu na życie nie jako wojownik Światła, ale jako właśnie Will Santon. Uważam, że każda taka historia, stawiająca pytania o sens życia, skłaniająca do poznania siebie, ucząca czerpania satysfakcji z każdego dnia wzbogaca nas emocjonalnie. Bardzo zależy mi na tym, by widzowie uznali ten film właśnie za wzbogacający i prowokujący do sięgnięcia jeszcze raz po książki Susan Copper".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ciemność rusza do boju
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy