"Cichy Chaos": WYWIAD - MUZYKA W CICHYM CHAOSIE
Rozmowa z Antonio Luigi Grimaldim.
Jaka jest rola muzyki w twoim filmie?
Zasadnicza różnica między amerykańskim a włoskim kinem jest taka, że w amerykańskich filmach muzyka kreuje napięcie. Muzyka towarzyszy nam każdego dnia, a każda piosenka przekierowuje nas do jakiś emocji, wspomnień. Niektóre utwory tworzą w głowie obrazy, które odwołują do konkretnych scen, a to sprawia, że są one bardziej intymne. We Włoszech musimy często ciąć koszta i ograniczać budżet na muzykę. Musimy używać nowych emocji, stworzonych przez oryginalny soundtrack do danego filmu. Gdybym był włoskim producentem, wybrałbym taniego aktora i zainwestowałbym dużo pieniędzy w muzykę!
Jaką piosenkę wybrałeś do Cichego chaosu?
W powieści Veronesi, piosenka Radiohead odgrywa, na poziomie narracji, bardzo ważną rolę, ale ten aspekt książki nie mógł być przeniesiony do filmu. Ale chciałem złożyć hołd książce, wykorzystując ich Pyramid song.
Wybór dwóch innych utworów - Cigarettes and Chocolate Milk Rufusa Wainwrighta i Your Ex-lover Is Dead Stars - wynikał tylko z moich własnych upodobań. Aspekt melodyczności filmu był dla mnie bardzo ważny i kształtował atmosferę całości.
Jak ci się pracowało z Paolo Buonvino?
Rozrzedzona, zawieszona atmosfera, która głównie charakteryzuje film, jest bardzo trudna do wyrażenia. Potrzebowaliśmy dyskretnej melodii, która nie naruszałaby struktury scen, ale wspierałaby je. To sprawiło, że po raz pierwszy wybrałem młodego muzyka, który jednocześnie był ekspertem w tworzeniu ścieżek dźwiękowych.
Narrację muzyczna zastosowaliśmy na zasadzie puzzli, jedynie w ostatniej scenie muzyka eksploduje. Początkowo mieliśmy sam temat muzyczny - podzielony, poprzerywany i narastający aż do ostatniej sceny.
Wyeliminowałem wszelkie odgłosy ze sceny seksu między głównym bohaterem, a kobietą którą uratował, kreując w ten sposób coś bardzo realnego, agresywnego, pozbawionego jakichkolwiek romantycznych aspektów.
Jaki jest twój gust muzyczny?
W zasadzie doceniam wszystkie gatunki muzyczne i staram się być na bieżąco. Uformował mnie amerykański i angielski rock lat 70-tych. To był czas, który stworzył kilkanaście ikon nie tylko w muzyce, ale i w kinie i innych sztukach. Jeśli nie zostałbym reżyserem, chciałbym robić radio, ale takie z lat 70- tych, gdzie można było rozmawiać o muzyce i jej autorach.