"Chopin - Pragnienie Miłości": REALIZACJA
Budżet filmu Chopin – Pragnienie Miłości wyniósł około 20 milionów złotych. Zdjęcia trwały 74 dni. Wykorzystano ponad 70 000 metrów taśmy filmowej.
Zdjęcia rozpoczęły się pod koniec lipca 2000 roku w Otwocku Wielkim. W Pałacu Bilińskich i Karczewskich zaaranżowane zostały trzy paryskie mieszkania Chopina. Potem ekipa przeniosła się do Warszawy, gdzie Uniwersytet Warszawski imitował XIX-wieczny Paryż. Ponieważ w Warszawie występują obiekty architektoniczne nawiązujące do różnych epok i krajów, nie mieliśmy większego problemu
z przerobieniem naszej stolicy na Paryż – wspomina Andrzej Przedworski, scenograf. – Okazało się, że teren Uniwersytetu Warszawskiego świetnie nadaje się do zagrania ruchliwych ulic największego miasta we Francji. Taka sama elegancka architektura
i układ przestrzeni w obydwu tych miejscach znacznie ułatwił nam pracę. W filmie wykorzystano też wnętrza Pałacu Tyszkiewiczów i siedziby Stowarzyszenia Historyków Polskich.
Po trzech dniach zdjęciowych w Lubartowie w połowie sierpnia ekipa zatrzymała się na dłużej w Kozłówce niedaleko Lublina. Zabytkowy pałac Zamojskich „wystąpił”
w roli posiadłości George Sand w Nohant. Praca we wnętrzach muzeum była dla ekipy poważnym wyzwaniem. Filmowcy musieli zachować szczególną ostrożność, żeby nie uszkodzić bezcennego wyposażenia obiektu. Kozłówką zachwyceni byli aktorzy. Mieszkaliśmy niedaleko pałacu i były to szczególnie ciekawe dni ze względu na fakt, że otaczały nas prawdziwe wnętrza z tamtej epoki – wspomina Piotr Adamczyk (Fryderyk Chopin). – Nie było tam atrap, tylko rzeczy, które – w pewnym sensie – pamiętały Chopina. Fryderyk teoretycznie mógł pić z tych filiżanek, chodzić po tych schodach – wszystko pochodziło z jego czasów.
Na początku października 2000 r. część ekipy powędrowała na Majorkę, gdzie
– zgodnie z historią i scenariuszem filmu – Chopin, Sand i jej dzieci spędzali razem zimę. Dziwnym zrządzeniem losu ekipa spotkała się na wyspie z identyczną aurą, jaka przed laty mocno nadwątliła zdrowie Chopina. Padało prawie bez przerwy, co bardzo utrudniało pracę filmowcom. Sceny rozgrywające się w klasztorze
w Valdemosie kręcono w warszawskim Forcie Sanguszki. Potem plan przeniósł się do Lublina. Tam, na zabytkowym rynku, nakręcono z rozmachem – z udziałem dużej liczby statystów, koni i powozów – sceny wielkiej epidemii cholery w Paryżu, kiedy Chopin i Sand spotykają się przelotem po raz pierwszy. Później ekipa pracowała
w okolicach Sochaczewa i Rybna, a także w Łazienkach Królewskich, gdzie nakręcone zostały sceny paryskich koncertów Chopina. W Paryżu, w listopadzie, realizowane były ujęcia przechadzki Chopina bulwarami nad Sekwaną. Ostatnie zdjęcia nakręcono w Warszawie, 8 listopada, w Pałacu pod Blachą. Sfilmowano wtedy poruszającą scenę degradacji i upokorzenia polskich oficerów przez Księcia Konstantego. Ostatni klaps filmu Chopin – Pragnienie Miłości został wykonany przez goszczącą na planie Panią Prezydentową, Jolantę Kwaśniewską.
SCENOGRAFIA
Staraliśmy się stworzyć kreację tamtych czasów, a nie odtworzyć ich wierny obraz
– mówi Andrzej Przedworski, scenograf – „Chopin – Pragnienie Miłości” nie będzie przecież filmem dokumentalnym. Do stworzenia każdej przestrzeni w tym filmie wykorzystaliśmy własną inwencję i wyobrażenia o nastroju danej sceny. Andrzej Przedworski i jego współpracownicy przeprowadzili dokładną dokumentację epoki. Praca ta zaowocowała bogactwem detali, które mogłoby zawstydzić scenografów niejednej wysokobudżetowej produkcji hollywoodzkiej. W trakcie realizacji filmu zużyto blisko 2,5 tysiąca świec. Specjalnie na potrzeby filmowców przygotowano papier czerpany, wierny temu z epoki, z którego wykonane zostały zeszyty nutowe Chopina. W wytwórni Calisia zamówiono trzy fortepiany i trzy pianina, identyczne jak te, których używano w XIX wieku. W urządzaniu pomieszczeń z pomocą przyszli prywatni kolekcjonerzy antyków i muzealnicy. Dekoratorzy wnętrz zjeździli całą Polskę, poszukując mebli, które najlepiej nadawałyby się do filmu.
KOSTIUMY
W filmie Chopin – Pragnienie Miłości wystąpiło łącznie 1600 statystów. Ubranie ich wszystkich było nie lada wyzwaniem dla kostiumografów – Magdaleny Tesławskiej
i Pawła Grabarczyka. Kostiumy statystów sprowadzone zostały z Wiednia i Londynu. Zadbano o takie detale, jak różnice w ubiorze ludzi z prowincji francuskiej i elegantów z paryskich ulic. Wszystkie kostiumy dla aktorów były specjalnie projektowane
i szyte według scenariusza i wskazówek reżysera – wspominają Magdalena Tesławska i Paweł Grabarczyk. – Staraliśmy się pokazać wszystkie stany ducha naszych głównych bohaterów i ich metamorfozy.
Stroje uszyte zostały z identycznych tkanin, jakie stosowano w epoce. Koronki i hafty zakupiono w Paryżu. Ze stolicy Francji pochodziły też oryginalne, XIX-wieczne chustki do nosa, których używał filmowy Chopin. Danuta Stenka nosiła na planie oryginalny cylinder, parasolkę i wachlarz. Buty głównych bohaterów uszyto na miarę na specjalnych kopytach zgodnie z obowiązującą w tamtych czasach modą. To tylko niektóre przykłady tytanicznej pracy ekipy od kostiumów. Na ekranie widać ich znacznie więcej.
CHARAKTERYZACJA
Charakteryzacja Fryderyka Chopina trwała za każdym razem około 90 minut. Piotrowi Adamczykowi nakładano i przyklejano perukę (ta procedura przeciągała się czasem do 30 minut), sztuczny nos z charakterystycznym, Chopinowskim garbem. Danuta Stenka przechodziła każdego dnia dwugodzinne zabiegi charakteryzatorskie. Fryzury aktorów i statystów w scenach zbiorowych przygotowywała ekipa 14 fryzjerek teatralnych, dowodzona przez Irminę Karberg, która pracowała przed laty
z Jerzym Antczakiem na planie Nocy i dni. Ekipa fryzjerska przyjęła sobie za punkt honoru zasadę, że żadna z fryzur nie mogła się powtórzyć.
KONIE I POWOZY
Jerzy Antczak zaprosił do koordynacji scen z udziałem powozów i koni Jerzego Celińskiego, który przed laty pełnił tę samą funkcję przy realizacji Nocy i dni. Podczas niektórych scen na planie Chopin – Pragnienie Miłości znajdowało się
w tym samym czasie 28 koni i 12 powozów. Autentyczne pojazdy z epoki wypożyczyła filmowcom stadnina koni w Bogusławicach. Stamtąd pochodzili też powożący – wśród nich wicemistrz Polski Paweł Andrzejewski i, oczywiście, konie. Największym niebezpieczeństwem – mówi Jerzy Celiński – były dla nas sceny
z ponad setką statystów, którzy nigdy nie mieli do czynienia ani z powozami, ani
z końmi, ani z kostiumami. Najtrudniejsze były sceny przedstawiające ruchliwe ulice Paryża. Tłum statystów poruszał się do kamery w różnych kierunkach, przecinając jezdnię. Lejce powozu z galopującymi końmi musieli więc trzymać ludzie, którzy mieli oczy dookoła głowy i potrafili przewidzieć, co się wydarzy.