Reklama

"Chłopaki nie płaczą": OD SCENARZYSTY

"Pisząc "Chłopaków" starałem się być szczerym wobec siebie i napisać scenariusz takiego filmu, który sam chciałbym obejrzeć w kinie. Wydaje mi się, że cała historia została opowiedziana w zabawny sposób, a jednocześnie tak, żeby widz nie miał wrażenia, że ktoś próbuje go nachalnie rozśmieszyć.

O doborze materiału do scenariusza zadecydowały trzy sprawy, które nurtowały mnie od dawna. Po pierwsze - własne wspomnienia z młodości związane w dużej mierze ze Szkołą Muzyczną. Muzycy, nawet ci zajmujący się muzyką poważną, to na ogół ludzie z ogromnym poczuciem humoru. Stąd wątek młodego skrzypka, dziekana Zajączka, Akademii Muzycznej i koncertu muzyki współczesnej. Po drugie - doszedłem do wniosku, że postacie gangsterów choć wyjątkowo atrakcyjne do kina, są już mocno wyeksploatowane. Dlatego starałem się pokazać je w nieco inny, przewrotny sposób. Stąd wątek Freda, Gruchy, a zwłaszcza Bolca - syna szefa mafii. Po trzecie - zawsze intrygowały mnie w filmach i literaturze postacie prostytutek i ich nieoceniona pomoc w inicjacji dojrzewających mężczyzn. Stąd wątek Oskara, jego fascynacji początkującą w zawodzie Lili i Cycofona - prostytutki o złotym sercu.

Reklama

Akcja filmu choć miejscami zaskakująca, nie jest przesadnie skomplikowana. Ale też nie taki był mój zamiar. Znacznie bardziej interesowało mnie nakreślenie wyrazistych, przekonywających i zabawnych postaci, które posiadają jakieś wyjątkowe cechy, drobne przyzwyczajenia, charakterystyczne dla siebie powiedzonka. Mają swoje słabości, kompleksy i psychiczne zawirowania.

Każdą z postaci darzę ogromną sympatią. Dlatego sprawia mi dużą przyjemność, kiedy patrzę, jak wcielają się w nie tak wspaniali aktorzy jak Cezary Pazura, Bogdan Łazuka czy Leon Niemczyk. Dobrze zrobiła scenariuszowi również młoda obsada. Maciek Stuhr, Wojtek Klata i Ania Mucha mają dużo uroku i wrodzony talent do stwarzania sytuacji komicznych.

Jak zauważył jeden z moich przyjaciół, kiedy dałem mu scenariusz do przeczytania, w tej historii każdy z bohaterów przynajmniej raz wychodzi na totalnego idiotę. Sądzę, że jest to wyjątkowo trafne spostrzeżenie. Każdy z bohaterów ma taki moment, kiedy ulega jakiejś głęboko skrywanej - często nieświadomie - słabości. Okazuje się jednak, że to wcale nie jest złe. Konkluzja jest taka, że czasem trzeba wyjść na pajaca, żeby dowiedzieć się o sobie czegoś nowego, wyciągnąć z tego naukę i nabrać dystansu do samego siebie. Jedynie gangster Fred grany przez Czarka Pazurę nie ulega żadnym słabościom. Do końca pozostaje bardzo twardym facetem i być może dlatego kończy najgorzej ze wszystkich.

Bardzo istotny jest w tej historii motyw relacji ojciec - syn, choć bardziej pasuje do dramatu psychologicznego niż komedii. Przez moment wyświetlił mi się nawet w myślach tytuł "Ojcowie i synowie". O tym, że Kuba, Bolec, a także Laska są tacy, jacy są, decyduje właśnie ich więź z ojcem. Aby zyskać uznanie taty postępują tak, a nie inaczej, co jest przyczyną większości ich kłopotów".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Chłopaki nie płaczą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy