Reklama

"Chce się żyć": RADOŚĆ I NADZIEJA W OKU

"Chce się żyć" rejestruje ważną przemianę, jaka dokonała się we współczesnej medycynie. Rozwój tej dziedziny oraz szereg badań psychologicznych przeprowadzonych wspólnie ze specjalistami z dziedziny neurologii i psychiatrii, pozwoliły zrozumieć stan świadomości i potrzeby osób sparaliżowanych. Okazało się, że bez względu na rozległość paraliżu, osoby te mają świadomość, odczuwają radość, a także inne uczucia, i szukają kontaktu z innymi. Najczęściej uszkodzeniu ulega ośrodek koordynacji oddechu i mowy, dlatego ważne jest skupienie uwagi na alternatywnych metodach porozumiewania się. Tacy pacjenci z reguły nie mówią, ale mogą komunikować się z innymi, mrugając. Bazując na tym fakcie, produkuje się pomoce dydaktyczne w postaci ilustracji i liter, za pomocą których osoba z porażeniem czterokończynowym uczy się języka migowego.

Reklama

W "Chce się żyć" główny bohater uczy się języka Blissa. Jest to system porozumiewania się, gdzie zamiast mowy stosowany jest zapis graficzny znaków. Podstawowy słownik zawiera ok. 3000 symboli, z których można zbudować ponad 6000 słów. Znaki umożliwiają nazwanie konkretnego przedmiotu, ale również pojęcia abstrakcyjnego - w tym uczucia. Sparaliżowane osoby mogą więc wyrazić swoje radości, marzenia i nadzieje za pomocą mrugnięcia okiem. Dodatkowo można modyfikować tablice według potrzeb i predyspozycji ruchowych danej osoby. Metody Blissa mogą nauczać specjaliści, którzy podjęli odpowiednie szkolenie w tym zakresie. W Polsce placówką uprawnioną do ich organizowania jest Ośrodek Szkoleniowy Komunikacji Symbolicznej Bliss przy Zarządzie Głównym TPD w Warszawie, kierowany przez Annę Lechowicz.

Twórca języka symboli, Karl Bliss, urodził się w monarchii austro-węgierskiej, niedaleko granicy z Rosją. Jako dziecko marzył, by zostać wynalazcą i służyć ludzkości. Ukończył Politechnikę Wiedeńską, pracował w firmie elektronicznej w departamencie ds. patentów. Karl rozpoczął pracę nad pismem, które mogłoby być zrozumiałe dla wszystkich, składającym się z graficznych znaków zamiast wyrazów. Tak jak Chińczycy posługujący się różnymi dialektami mogą czytać te same gazety, tak ludzie różnych narodowości mieli odczytywać język symboli. Po wojnie Blitz wyjechał do Australii. Tam jako Charles Bliss opublikował swoje prace. Wzbudziły zainteresowanie dopiero dwadzieścia lat później. Ku zdumieniu Blissa naukowcy z Kanady zaczęli stosować symbole jako sposób porozumiewania się niemówiących dzieci z porażeniem mózgowym. W 1973 roku Bliss został nominowany do pokojowej Nagrody Nobla.

Metoda Blissa ma swoje kontynuacje. Niedawno w Stanach Zjednoczonych opracowano sposób rozmowy za pomocą zadań matematycznych. Gdy chory chce odpowiedzieć twierdząco na pytanie, podejmuje się rozwiązania działania matematycznego, czego efektem jest rozszerzenie źrenic w wyniku uaktywnienia nerwowego układu współczulnego. Jeśli reakcja nie jest zaobserwowana, odpowiedź jest przecząca.

Film Pieprzycy popularyzuje taką formę komunikacji, dowodząc, że w dobie telefonów komórkowych i Internetu jedno mrugnięcie może wyrazić więcej, niż tysiąc słów.

Patryk Szklarz, Wydział Lekarski Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Chce się żyć
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy