Reklama

"Chaos": PIERWSZE PROJEKCJE

Okazuje się, że ta materia jest niby zamknięta, ale żyje. Żeby punkom puścić film, musiałem się najpierw zderzyć z całkowitą ścianą oporu z ich strony… Film miał być puszczany na punkpikniku i oni zaczęli mówić, że na pewno beznadziejnie… Ja powiedziałem: jak tak gadacie dzisiaj, a jutro jest dopiero projekcja, to ja nie puszczam. Oni: nie, nie. Ja: no dobra, to się umówmy, że przychodzimy na ósmą, ale nie ma browaru wcześniej, to są dwie godziny, jak wszyscy będziemy na bani, to się po prostu nie da tego obejrzeć. No i punki grzecznie przyszły, rozstawili wszyscy ekran, puściliśmy film, i w tym momencie korki w całym squacie wywaliło i dwie godziny chłopaki z latarkami chodzili i szukali miejsca gdzie poszedł prąd. Znaleźli, naprawili, i powstał już taki głód, żeby to w końcu obejrzeć, że oni ten film po prostu wchłonęli. W połowie projekcji, po godzinie, krzyki z zewnątrz: Naziole! I sto pięćdziesiąt osób się zrywa, i wybiega na zewnątrz. Pauza na film. Ja z nimi biegnę, a tam dwaj gliniarze stoją na zewnątrz i chodzi tylko o to, żeby nie łazić przed squatem do 12 w nocy. Ja myślę: „no, to pewnie już nie wrócą, już nie będą chcieli oglądać, mogą pójść na koncert, czy coś innego”. A oni mówią: „wracamy, oglądamy nie? No, no!” I poszli wszyscy z powrotem oglądać. Mnie już pikawa wyskakiwała, wyszedłem...Kiedy wróciłem, okazało się, że oni gadają, kłócą się o film, energia była bardzo podniesiona!

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Chaos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy