"Chaos": FILM „ANTYSYSTEMOWY”
To, co ja w filmie pokazuję, to jest moja wizja. Ja nie próbuję mówić, że tak jest. To wcale tak nie musi być. Ja tak to widzę, ale mam ograniczone pole widzenia. Myślę, że „żeby się nie dać zjeść” systemowi, trzeba mieć w sobie dużą dozę tolerancji dla innych ludzi. Można to też nazwać współczuciem. I trzeba kierować się bardziej sercem niż głową. Wtedy system nie dotyka nas; nie jest w stanie „zjeść” takich ludzi, którzy poruszając się po świecie używają swojego serca.
Ja z systemem nie walczę, bo system jest wszędzie: w walce z systemem jest system, bycie antysystemowcem to jest system bycia antysystemowcem… Ucieczka do wolności jest tak naprawdę więzieniem. Prawdziwa wolność istnieje, ale nigdy nie ma nic wspólnego z tym, jak człowiek wygląda, jak się ubiera, co ma do powiedzenia itd…To jest gdzieś wewnątrz. Jeżeli ktoś myśli, że jak sobie ogoli głowę, przypnie znaczki i będzie słuchał muzyki ostrej to jest wolny… Jest wolny dopiero jak jest w stanie z tego zrezygnować. Albo nie oceniać innych przez pryzmat samego siebie. A system…nie da się od niego uciec, on zawsze człowieka dopadnie, więc trzeba z nim jakoś współpracować. Bo trzeba zarabiać pieniądze, żeby zapłacić podatki, żeby dać dziecku jeść. Oczywiście, możemy szukać alternatywnych form zdobywania pieniędzy, które są dane ludziom, którzy mają jakiś na to pomysł, ja akurat mogę sprzedawać siebie, swoją energię, swoje dwa języki, jakąś tam inteligencję, która pomaga w realizowaniu projektów, nie bójmy się tego słowa, reklamowych. Ale ja nie wnikam w reklamę, nie tworzę jej, ja po prostu spełniam na planie funkcję. Zdaje sobie sprawę, że oczywiście byłoby bardzo miło wyreżyserować reklamę, dostać za nią kupę szmalu, ale ponieważ nie jestem typem osoby, która będzie owijać w bawełnę, reklamować siebie, nie jestem brany pod uwagę jako reżyser filmów reklamowych. Cieszę się z tego. Mniej zadowolony jest mój budżet, ale ja tak. Dzięki temu, że nie poszedłem do końca w reklamę, mogłem zrobić film. Bo gdybym zarabiał od początku mojej kariery jakieś niesamowite pieniądze, to nie wiem, może bym sobie ten film sfinansował, ale moje myślenie już byłoby inne…