Reklama

"Była sobie dziewczyna": TWÓRCY O FILMIE

Z perspektywy czasu zdumiewa mnie to, że nigdy go o nic nie pytałam.

Jedną z zasad egzystencjalizmu, wyznawanego przeze mnie i moje koleżanki w Lady Eleanor Holles School było wystrzeganie się pytań. Zadawanie pytań sugerowało naiwność i burżujstwo; powstrzymanie się od nich - wyrafinowanie i francuskość. A ja tak bardzo pragnęłam być wyrafinowana.

Lynn Barber, Była sobie dziewczyna

Nadal nie jestem pewien, co mnie tak porwało w tekście Lynn Barber, ale niewątpliwie coś w nim było, twierdzi scenarzysta Nick Hornby. Przeczytałem go, a następnie dałem swojej żonie, Amandzie Posey, która została jednym z producentów, ze słowami: 'Patrz, to gotowy materiał na film'. Zgodziła się ze mną i wraz z drugą producentką, Finolą Dwyer, zaczęły rozważać potencjalnych scenarzystów. Zacząłem robić się zazdrosny - 'Po co ci ten palant?' i tego typu sprawy - a końcu powiedziałem, że sam chciałbym się tego podjąć.

Reklama

Zawsze uważałam, że w którymś momencie powinnam opisać historię mojego pierwszego chłopaka, bo od samego początku wydawała mi się wyjątkowa, mówi o swoim krótkim pamiętniku dziennikarka Lynn Barber. Powiedziałam o nim tylko mojemu mężowi, bo historia ta była tak długa i złożona, że nie dało się jej opowiedzieć komuś ot tak, podczas kolacji. Dlatego miałam wrażenie, że zrobiła się z tego niemal tajemnica.

Lynn Barber ma bardzo stanowczy i konfrontacyjny styl pisarski, więc gdy usłyszałem, że opisała swoją młodość, pomyślałem sobie 'O, to będzie ciekawe!' twierdzi Hornby. Ludzie, którzy czytają jej artykuły są jej bardzo ciekawi, lecz Lynn zawsze stroniła od pisania o sprawach osobistych. Dlatego byłem zafascynowany, gdy usłyszałem o tej historii.

Od początku wiedzieliśmy, że może nam się nie udać - w końcu robiliśmy adaptację 12-stronicowego tekstu z czasopisma literackiego - lecz wszyscy bardzo się w to zaangażowaliśmy. Miałem wrażenie, że rozumiem Jenny; sam pochodzę z przedmieść, a moi rodzice nie mają wyższego wykształcenia. Spodobała mi się głębia dylematu "życie kontra edukacja". Byłem kiedyś nauczycielem i sam bardzo często się nad tym zastanawiałem. Byłem przekonany, że potrafię napisać scenariusz, który podrasuje tekst Lynn i sprawi, że wyjdzie z niego ciekawy film.

Opisując okres, w którym osadzona jest "Była sobie dziewczyna", filmowcy natychmiast zaznaczają, że Wielka Brytania zaczęła się bawić dopiero po 1961 roku. Cztery lata po deklaracji premiera Harolda Macmilliana, że "większość obywateli nigdy nie zaznała takiego dostatku, jak teraz" przeciętna angielska rodzina nadal wiodła dosyć skromny i surowy żywot. Choć głowy wszystkich zaprzątały przemiany społeczne i seksualne, to większości ludzi nie było do nich tak znowu śpieszno.

Zawsze, gdy ktoś mówi o latach sześćdziesiątych, mam ochotę krzyczeć, twierdzi Barber. Lata sześćdziesiąte zaczęły się właściwie dopiero koło '63, '64 roku. Początek dekady był dosyć ponury.

Hornby cytuje "Annus Mirabilis" Philipa Larkina:

Stosunek płciowy zrodził się jako idea

W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim

Między zdjęciem zakazu z Chatterley (takiej powieści)

A nagraniem przez Beatles pierwszego longplaya

Jednym z filarów tego filmu i zarazem tym, co zaintrygowało mnie w całej tej historii jest fakt, że w 1962r. nadal tkwiliśmy w powojennej ascezie, twierdzi Hornby. Anglia była w tym okresie skrajnie zaściankowa i dosyć uboga. Druga wojna światowa otworzyła epokę USA, a amerykańskie lata 50. - wielkie samochody, rock'n'roll - były właśnie produktem dobrobytu. Podczas gdy tam każdy się woził Cadillakiem, my nadal czekaliśmy na autobus.

Mój poprzedni film był osadzony w Danii w 1957, więc co nieco wiem o obsesji zachowania umiaru, życiu w cieniu wojny i prostych fantazjach, jakimi karmili się wtedy ludzie, twierdzi reżyserka Lone Scherfig. Z drugiej strony - nie znałam Londynu, więc bardzo się pilnowałam, żeby z jednej strony wszystko było na swoim miejscu, a także by film ten zrozumiał nawet ktoś, kto nie jest Anglikiem, nie pochodzi z Twickenham, i nie miał w 1962 roku szesnastu lat. Robiliśmy wszystko, by podkreślić klimat tamtych czasów, bo w pewnym sensie wierzyliśmy, że tego typu historia mogła się wydarzyć wyłącznie w tym okresie, zwłaszcza jeśli chcieliśmy, by widzowie zidentyfikowali się z bohaterami.

Nie dociera do nas, jak szybko płynie czas. Przykładowo, ludziom w określonym wieku późne lata 80. nadal wydają się bardzo nieodległe, zauważa Hornby. A dokładnie tyle samo czasu minęło od drugiej wojny światowej do okresu pokazanego w naszym filmie. Jeszcze w połowie lat 50. racjonowano towary; ze względu na obostrzenia walutowe było bardzo trudno wyjechać za granicę, w sklepach spożywczych nie było za bardzo wyboru - byliśmy pozbawieni naprawdę wielu rzeczy.

Carey Mulligan, grająca rolę Jenny przyznaje, że ewolucja jej bohaterki - choć oparta na prawdziwych doświadczeniach Barber - może być postrzegana jako metafora tamtego okresu. To opowieść o dojrzewaniu Jenny, ale i całych lat 60., twierdzi. Wszyscy mi mówili 'O, grasz w filmie o latach 60.!' i musiałam im tłumaczyć, że nie opowiada on o hipisach, lecz o tym, co było przed nimi. 'A co było przed nimi?' 'No właśnie niewiele!'.

Rodzice Jenny, Jack i Marjorie, są w każdym calu produktem swoich czasów, twierdzi Hornby. Ale Jenny zaczyna przeszkadzać ten rygor, a David jest idealnym katalizatorem - kimś, kto wyprowadzi ją z lat 50. w 60. Zupełnie, jakby "swingujące lata 60." zawitały w kuchni Jacka i Marjorie z Twickenham z kilkuletnim wyprzedzeniem.

To dokładnie ten moment, w którym otwierają się nowe drzwi, twierdzi projektant Andrew McAlpine. Odchodzimy od kartek na żywność i znów zaczynamy być sobą. Rodzice z naszego filmu wiedzą, że nadciąga jakaś zmiana, lecz nie mają pojęcia, jaka. Próbują za pośrednictwem córki zrozumieć tę nową jakość, która - jak teraz już wiemy - była iście niesamowita.

Ludzie nadal tkwili wtedy w zimnowojennych karbach, mieli bardzo ograniczoną mentalność: praca, dom, i tyle, uważa Alfred Molina, grający ojca Jenny, Jacka Mellora. Jack jest poślednim urzędnikiem, którego szczytny cel ofiarowania córce lepszego życia stopniowo nabiera cech wszechogarniającej obsesji. Wychowany w cienkich, powojennych latach, z trudem wkracza w nową erę.

Wszystko było wtedy szare, wspomina Molina. Ale nagle w tym monochromatycznym świecie pojawia się egzotyczny David. Zupełnie, jakby do gniazda gołębi znienacka trafił paw - barwny i nieco przerażający.

Okres tuż przed pojawieniem się pigułki antykoncepcyjnej przywodzi mi na myśl cięciwę, napiętą do granic możliwości, tuż przed uwolnieniem całej tej nagromadzonej energii, zauważa amerykański aktor Peter Sarsgaard, który wcielił się w zalotnika Jenny, Davida. Ludzie są głodni zabawy, a wielu z nich wkrótce wreszcie zaspokoi swoje pragnienia. I to bez uwagi na jakiekolwiek zasady. W Davidzie też kryje się coś podobnego - musiał czekać jakieś osiem lat, by w końcu zabawić się na całego.

Postać Davida została opisana przez Lynn w taki sposób, że trudno było by przekonać publiczność, że taki związek miał w ogóle sens, twierdzi Nick Hornby. Lone słusznie uznała, że powinniśmy go nieco wygładzić i rozbudować więź między głównymi bohaterami tak, by widzowie poczuli do nich sympatię i zainteresowała ich ta historii.

Każdy aktor jest w pewnym sensie adwokatem swojej postaci i patrzy na scenariusz z jej punktu widzenia, zauważa Lone Scherfig. Moim zadaniem jest przede wszystkim spoglądanie na całą opowieść z punktu widzenia publiczności.

Sarsgaard nie osądza swojego bohatera ani jego działań. Gdy David jest z Jenny czuje się tak, jakby znów doświadczał wszystkiego po raz pierwszy - 'RZECZYWIŚCIE, to ładny samochód A Paryż to NAPRAWDĘ piękne miasto'. Tu nie chodzi o seks, lecz o głód życia.

Peter zagrał Davida w cudowny, niemal dziecięcy sposób, zauważa Dominic Cooper, który wcielił się w postać Danny'ego, przyjaciela i współpracownika Davida. Jest ciągle roześmiany. Da się w nim wyczuć nutkę mroku, lecz przede wszystkim sprawia wrażenie godnego zaufania, radosnego faceta.

Peter Sarsgaard i Carey Mulligan postanowili, że w scenie pierwszego spotkania ich postaci, będzie musiał naprawdę ją zauroczyć, by wsiadła do samochodu; że nie zrobi tego, co dyktuje scenariusz, jeśli autentycznie nie uda mu się jej do tego przekonać. I udało mu się.

David jest bardzo subtelnym uwodzicielem, a moje zadanie polegało na sprawieniu, by publiczność - podobnie jak Jenny - poczuła się nim oczarowana, twierdzi Lone Scherfig. Gdyby każdy wiedział, co się kryje za jego fasadą, film zrobiłby się zbyt przewidywalny. Widz musi go polubić i mu współczuć. Bardzo mnie zaintrygował, a im stawał się gorszy, tym bardziej go lubiłam.

Podobała mi się koncepcja, że David stanowi jakby przedsmak nadchodzących zmian, zauważa Hornby. W pewnym sensie jest produktem bezklasowego społeczeństwa. Chce czerpać z życia pełnymi garściami - nie chodzi mu tylko o pieniądze i sławę; jest głodny świata - chce słuchać muzyki, czytać, oglądać filmy. Według mnie jest bardziej na czasie, niż to się może wydawać na pierwszy rzut oka.

David wystawia na próbę nie tylko uległość ojca Jenny, lecz także jego uprzedzenia, twierdzi Alfred Molina. W powojennym społeczeństwie brytyjskim panował szeroko zakrojony rasizm, który przeniknął do wszystkich klas - problem nie dotyczył tylko snobów z elit, lecz dosłownie każdego. Pomimo świadomości okropieństw, które miały miejsce w Europie, na Wyspach nadal panował antysemityzm. I wszystko to znajduje odzwierciedlenie w scenariuszu Nicka Hornby'ego - cała historia zostaje osadzona w ściśle określonym kontekście.

Grając tego człowieka, który czuł się jak outsider - kogoś, kto udaje, że jest kimś innym - dokładnie to tak samo zachowywałem się przez cały czas przebywania na planie, twierdzi Sarsgaard. Próbowałem robić dokładnie to, co moja postać: uchodzić za kogoś innego.

Projektantka kostiumów Odile Dicks-Mireaux czerpała natchnienie z filmów z tego okresu, a garderobę Davida zbudowała na podstawie "Doktora No" z Seanem Connerym z 1962 roku - pierwszego filmu o Jamesie Bondzie. To był bardzo nowoczesny styl, zrywający z latami 50. i wkraczający w 60.

Carey Mulligan, która w czasie kręcenia zdjęć miała 22 lata, początkowo zareagowała na ideę zagrania 16-latki paniką. Bałam się, że będę wyglądać jak 22-latka udająca nastolatkę. Ale potem zastanowiłam się nad tym, jaka byłam w wieku 16 lat i właściwie nie znalazłam tak wielu różnic. Najpierw myślałam, że miałam wtedy wyższy głos i ciągle chichotałam, ale chyba tak nie było. Jedyne, co się zmienia od 16-go roku życia, to fakt, że za młodu nie zdajesz sobie sprawy, że możesz kogoś skrzywdzić słowami i trudniej ci pohamować emocje. Trudniej wtedy o dystans.

Carey jest przerażająca, twierdzi Hornby. Gdy Finola powiedziała mi, że obsadzą w tej roli jakąś Carey Mulligan, której nie widziałem na oczy, spytałem, ile ma lat. Odparła, że 21, czy 22. Pomyślałem sobie: 'Świetnie, skopaliście cały film', bo miała mieć 16 lat. Niby rozumiałem, dlaczego mogli chcieć tak zrobić, ale byłem przekonany, że to się nie sprawdzi. Ale potem, gdy oglądałem jej sceny w szkole, automatycznie myślałem: 'Nie no, jak możecie ją pchać z kimś do łóżka?! To nieprzyzwoite!' Potrafi zagrać 16-latkę tak dobrze, że ani na chwilę nie wątpisz w jej wiek, co jest dosyć niepokojące. A tymczasem przy odrobinie makijażu i w innej fryzurze, staje się Audrey Hepburn.

Jenny przechodzi dużą transformację, zauważa Odile Dicks-Mireaux. W mundurku szkolnym musi wyglądać na 16-17 lat, więc to było naszym głównym celem. Ale potem zostaje całkowicie przeobrażona przez Helen. Mundurek nie stanowił większego problemu - najtrudniej było właśnie z tą przemianą. Musieliśmy zadać sobie pytanie: jak daleko można się posunąć, by pokazać, że bohaterka wygląda zupełnie inaczej, nie zatracając zarazem złudzenia młodości?.

Mulligan zorientowała się, że założenie szkolnego mundurka i filmowanie w klasie odmłodziło nie tylko jej wygląd, lecz także sposób myślenia: Czułam się w tym mundurku okropnie, a ekipa zaczęła mnie traktować jak 12-latkę. Dosłownie! Aż przestali przy mnie kląć. Podczas jednej ze scen w klasie złapałam się na tym, że myślę: 'Boże, jakie NUDY!' Na szczęście zdałam sobie sprawę, że chyba trochę za mocno wczułam się w rolę, i udało mi się z tego otrząsnąć.

Przemianie Jenny ze znudzonej nastolatki w (niemal) pełnoprawną dorosłą kobietę kibicuje Helen - olśniewająca, acz nieco rozkojarzona dziewczyna wspólnika Danny'ego, Davida. Myślę, że gdy pierwszy raz spotyka Jenny, Helen myśli sobie 'Och świetnie! Kolejny szczeniaczek do zabawy!', twierdzi Rosamund Pike. Jest bardzo czuła, ale jej opiekuńczość rozciąga się tylko na kwestie ubioru; ochroni każdego przed włożeniem na przyjęcie czegoś paskudnego, ale nie jestem już taka pewna, czy przestrzegłaby cię - przykładowo - przed uprawianiem seksu bez zabezpieczenia.

W swym artykule Lynn Barber pisze, że zakochała się w przyjaciołach swojego zalotnika w równym - jeśli nie większym - stopniu, co w nim samym. Danny i Helen grają tu kluczową rolę, twierdzi Hornby. Jenny została uwiedziona przez trójkę ludzi. David zauroczył ją jako pierwszy, lecz wpadła po uszy dopiero, gdy spotkała się z Dannym i Helen w ich domu pełnym pięknych przedmiotów; gdy zobaczyła tę wiolonczelę Lockey Hill, ich obrazy i piękne ubrania Helen, których część zresztą dostała w prezencie. To właśnie z ich powodu zdecydowała się na tak ogromne ryzyko. Danny i Helen mieli tu absolutnie kluczowe znaczenie.

Ciągle się zdarzają takie przypadki, twierdzi Dominic Cooper. Wszyscy możemy się postawić na jej miejscu. Gdy dorastasz, ciągle błądzisz i mieszasz się w sytuacje, które powinieneś omijać wielkim łukiem. Zapominasz o tym, co najważniejsze w twoim życiu. Ta historia zawsze będzie aktualna. I całkowicie rozumiem, że można dać się zauroczyć jakimś nowym, nie do końca znajomym światem.

Wielu ludzi czytając ten scenariusz od razu skupia się na aspekcie zdrady - koncepcji zostania okłamanym przez człowieka, który nie jest tym, za kogo się podaje, twierdzi producentka Amanda Posey. Od samego początku uważaliśmy, że to uniwersalna historia.

Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, jak Lynn Barber, czy Jenny, przyznaje Olivia Williams, która gra nauczycielkę i mentorkę Jenny, pannę Stubbs. Ale kiedyś chodziłyśmy na miasto z koleżanką podając się za o wiele starsze. Piłyśmy i tańczyłyśmy z mężczyznami po trzydziestce. Gdy teraz to wspominam, zastanawiam się: Co sobie myśleli? Co oni robili z 16-letnimi dziewczynami?.

Wymieniłyśmy się z Amandą naszymi szkolnymi doświadczeniami ze starszymi facetami, zwierza się producentka Finola Dwyer. Im dłużej o tym rozmawiałyśmy, tym jaśniejsze stawało się, że niemal każdy ma za sobą taki epizod - nawet niektórzy mężczyźni, uwiedzieni przez starsze kobiety. To chyba uniwersalny motyw. Gdy jesteś młody, pragniesz tego, czego nie możesz mieć. Chcesz uciec od rutyny codzienności i poznać kogoś zabawnego i olśniewającego, kto otworzy przed tobą nowy świat.

Lone Scherfig nie ma najmniejszych wątpliwości, że to Jenny napędza tę historię. Nie jest ofiarą, a jeśli już, to wyłącznie swego wieku i nieodpowiedzialności Davida. Ale jest rozsmakowana w tym, co się z nią dzieje, a ponadto w toku opowieści kończy 17 lat, więc nie jest już właściwie dzieckiem. Mimo to jest niewinna, a film opowiada o utracie tej niewinności. Czarnym charakterem jest zaś David - o czym ciągle muszę sobie przypominać, bo tak bardzo go lubię.

Wszystkie młode dziewczyny, które zgłosiły się do tej roli, były zachwycone scenariuszem, a większość z nich opowiadała podobne historie - często ku zdziwieniu ich rodziców, twierdzi Finola Dwyer.

Zawsze mnie uczono, że w filmie to, że dziecku podarł się płaszczyk jest równie istotne jak śmierć 500 żołnierzy - wszystko zależy od dobranej skali, twierdzi Scherfig. Liczę, że ten film będzie równie poruszający jak taki, w którym dzieją się o wiele bardziej drastyczne rzeczy, bo dla Jenny jest to ogromny przełom życiowy. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że niezbyt wielu ludzi ma podobne doświadczenia, ale i tak uważam, że publiczność będzie się w stanie postawić w jej sytuacji.

Lynn Barber zaangażowała się w proces produkcji i bardzo nam pomogła, lecz w pewnym momencie chyba uznała, że może nam zaufać i wycofała się, twierdzi producentka Amanda Posey. Powiedziała wręcz, że gdy pierwszy raz oglądała ten film, tak się wciągnęła, że zaczęła się zastanawiać, jak się skończy. Zupełnie zapomniała, że to historia zaczerpnięta z jej życia.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Była sobie dziewczyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy