Reklama

"Brüno": PRODUKCJA

JAK DRUGI RAZ NAKRĘCIĆ KOMEDIĘ EKSTREMALNĄ?

Twórcy sukcesu "Borata" - reżyser Larry Charles i producenci Sacha Baron Cohen, Dan Mazer, Jay Roach oraz Monica Levinson dobrze pamiętają lekcję, którą dała im praca

nad poprzednim filmem: "Znaj i przestrzegaj prawo, i zawsze miej przygotowany plan ewakuacji". Mieli świadomość, że w razie kontuzji albo zaaresztowania Sachy Barona Cohena, produkcja ich nowego obrazu zostałaby wstrzymana na długie tygodnie. I tym razem udało im się tego uniknąć... No, prawie.

Większość ekip filmowych przestrzega wcześniej ustalonego planu zdjęciowego. Twórcy "Brüna" nie korzystali z takiego przywileju. Każdego dnia członkowie zespołu określali wspólnie, w których miejscach będą kręcić i błyskawicznie pojawiali się w tych lokalizacjach. Po zarejestrowaniu materiału energicznie się stamtąd wycofywali, by siać zgorszenie w zupełnie innym miejscu. Brüno dużo częściej niż Borat miał styczność z policją, ekipa otrzymywała częste ostrzeżenia ze strony FBI i musiała uciekać przed rozsierdzonymi tłumami, a nawet uzbrojonymi osobnikami. Baron Cohen został wyprowadzony przez mediolańską policję z pokazu Agathy Ruiz de la Prady. Następnie został przesłuchany

Reklama

i gruntownie przeszukany przez funkcjonariuszy. Zdjęcia powstawały w ciągu 19 tygodni,

z częstymi przerwami i bez zachowania chronologii. Ekipa posługiwała się 3 vanami transportowymi, jednym minivanem przydatnym do szybkiej ewakuacji i samochodem turystycznym, wykorzystywanym przez ekipę produkcyjną i sztab kostiumologów. Twórcy zwiedzili Amerykę (Los Angeles, Nowy Jork, Waszyngton, Kansas, Texas, Alabamę, Arkansas), Europę (Londyn, Berlin, Paryż, Mediolan) i Bliski Wschód (Jordanię i Izrael).

MODA WYSOKIEGO RYZYKA

Planując scenę wielkiej porażki Brüna jako wyroczni mody, twórcy brali pod uwagę prawdziwe pokazy najsłynniejszych projektantów w Nowym Jorku, Paryżu i Mediolanie.

W sierpniu 2008 roku znaleźli się w ostatnim z wymienionych miast, mając na koncie kilka scysji z organizatorami poprzednich pokazów, którzy oskarżyli filmowców o kradzież kreacji. Włoska Izba Mody wydała ostrzeżenie do projektantów, w którym uprzedzała o planach Barona Cohena zakłócenia mediolańskich pokazów. Zakazała też ekipie filmowców wstępu na teren pokazów. Miejscowa policja ogłosiła, że odtwórca głównej roli zostanie aresztowany, gdy tylko złamie zakaz organizatorów.

Ekipa "Brüna" tak łatwo jednak nie odpuszcza. Baron Cohen zarządził kompletną zmianę wyglądu wszystkich filmowców. Reżyser zgolił brodę i wraz z pozostałymi twórcami poddał się radykalnemu strzyżeniu oraz modyfikacji garderoby. Uzbrojeni w eleganckie apaszki

i wyczesane okulary, członkowie ekipy stali się prawdziwymi "modniszkami" (termin używany przez Brüna). 30 minut przed rozpoczęciem prezentacji kolekcji Agathy Ruiz de la Prady, odziane w kombinezon z rzepu alter ego Barona Cohena wśliznęło się za kulisy,

a następnie wbiegło na scenę, wprowadzając w zdumienie modelki i (tylko przez ułamek sekundy) ochroniarzy. Upadając na samym środku wybiegu, Baron Cohen wywołał euforię

u producentów filmu i wściekłość wśród widowni, uwiecznioną przez kamery. Operator zdążył tylko zarejestrować wybryk Brüna, gdy zgasły światła, a aktor w kajdankach został odprowadzony przez policję na posterunek. Tam też przeprowadzono rewizję osobistą

i przesłuchano Barona Cohena.

Niezrażony ingerencją służb porządkowych, aktor zakłócał później pokazy Stelli McCartney

i Jean-Charles'a de Castebajac'a w Paryżu oraz imprezę rave'ową w Berlinie, na której wygłosił "najważniejszą publiczną mowę od czasu 'I Have a Dream' Martina Luthera Kinga. W filmie nie znajdziemy niestety dantejskich scen, jakie rozpętały się na parkiecie w trakcie swoistego pożegnania Brüna z "fałszywiastym" światem mody. W stolicy Niemiec

w kierunku mówcy poleciały butelki i kufle piwa, a jeden z upojonych imprezowiczów nawet uderzył Cohena w szyję.

W POSZÜKIWANIU LUTZA

Planując podróż Brüna, filmowcy szybko zorientowali się, że bohater potrzebuje asystenta, który wydawałby się łagodny jak baranek, a w głębi serca byłby nieszczęśliwie w nim zakochanym wielbicielem, przymykającym oko na wszystkie ekscesy (szmuglowanie afrykańskiego niemowlęcia i przemiana w heteroseksualistę). W castingu wzięli udział aktorzy z USA, Anglii i Niemiec. W trakcie przesłuchań producent "Brüna", Dan Mazer, przypomniał sobie znakomitą kreację Gustafa Hammerstena w cenionym szwedzkim komediodramacie Lukasa Moodyssona "Tylko razem". Doprowadził do obsadzenia go w roli, która wyraźnie kontrastuje z szaleństwami tytułowego bohatera.

Na planie filmu Hammersten ryzykował tak często jak jego gwiazda i okazał się równie niewzruszonym aktorem, np. w scenie przykucia kajdankami do hotelowego łóżka czy przyjmując ciężkie ciosy w trakcie walki na ringu w Arkansas. Podobnie jak Baron Cohen, szwedzki aktor ukończył w trakcie studiów kurs niemieckiego, co pozwoliło mu, jako Lutzowi, płynnie rozmawiać z Brünem w jego ojczystym języku.

JAK ZŁAMAĆ OBCAS I ZOSTAĆ GWIAZDĄ?

Poszukiwanie "über-sławy" wymaga od tytułowego bohatera przeprowadzenia wywiadów ze słynnymi osobistościami showbiznesu. W filmie zobaczymy Paulę Abdul, gwiazdkę amerykańskiego reality show Brittny Gastineau i kandydata w zeszłorocznych wyborach prezydenckich Rona Paula. Każde z nich mówi i czyni przed kamerą dużo więcej niż można by się po nich spodziewać...

Jednym z najdziwniejszych eksperymentów, zastosowanych przez twórców "Brüna" było ukazanie "krzesełkowych panów Meksykanów", którzy zastępują meble w willi bohatera

w Los Angeles. O dziwo, żadna z zaproszonych gwiazd nie odmówiła rozgoszczenia się

na "żywych" krzesłach. Reżyser Larry Charles twierdzi, że dla popularności i nakarmienia własnego ego, każdy jest w stanie pogodzić się z małymi odstępstwami od norm zachowania. "Wiele ludzi po prostu kocha udzielać wywiadów, zależy im na reklamowaniu swoich dokonań", twierdzi autor "Borata" i dokumentalnego hitu amerykańskich kin "Religulous". Według twórcy, zwykli ludzie także pożądają przysłowiowych 15 minut sławy i są gotowi niemal na wszystko, aby znaleźć się przed kamerą. Potwierdziły to wywiady z rodzicami dzieci zgłoszonych do sesji zdjęciowej O.J.'a - "afrykańskiego" syna Brüna.

Wyjątkowe ryzyko wiązało się z kolei z wywiadem, przeprowadzonym z republikańskim kongresmanem Ronem Paulem. Baron Cohen musiał przechytrzyć nie tylko waszyngtońską policję, Secret Service, ale także licznych współpracowników polityka. Po przeprowadzeniu bardzo burzliwej rozmowy (rozgniewany Paul wyszedł z pokoju, w którym przebywał wraz

z Baronem Cohenem), aktor został wyprowadzony z hotelu i odwieziony samochodem, "udającym" wóz policyjny, wprost na lotnisko.

FÜNDAMENTALNA NIEZGODA

Larry Charles i inni twórcy "Brüna" byli co prawda pogodzeni z ryzykiem współpracy

z nieprzewidywalnym Baronem Cohenem, ale nie spodziewali się, że wezmą udział w negocjacjach pokojowych na... Bliskim Wschodzie. Jak każe tradycja, osoby przepytywane przez Borata/ Brüna są zaskakiwane i doprowadzone do jak najbardziej spontanicznych i jaskrawych reakcji. Pomysł wizyty u terrorystów na Zachodnim Brzegu Jordanu rodziła zatem pytanie: "Jak chcemy to zrobić i ujść z życiem?" Eksperci w problematyce Bliskiego Wschodu, m.in. doradcy z Jordanii i Izraela, poinformowali członków ekipy o kilku granicach, których nie wolno im było przekraczać. Na miejscu Baron Cohen przeprowadził 90-minutowy wywiad z byłym premierem Jordanii, a wywołaną w jego trakcie awanturę ułagodził dopiero rozmową z rodziną królewską. Ekipa, która nie stroniła od towarzystwa członków Mossadu i fundamentalnych polityków, udała się następnie na Zachodni Brzeg Jordanu, gdzie nie mogła już liczyć na pomoc izraelskiej armii.

Ku zdziwieniu wszystkich przywódca grupy terrorystów al-Aqsa przystał na propozycję wywiadu. Szef brygady znanej z samobójczych zamachów bombowych wysłuchał coraz bardziej obraźliwych pytań i sugestii austriackiego korespondenta, tłumaczonych przez jego pomocnika. Gdy miarka się przebrała, Brüno i jego ekipa zostali stanowczo wyproszeni

z siedziby terrorystów. Dopiero później dowiedzieli się, że każdy ich ruch odbywał się

pod nadzorem palestyńskich sił wywiadowczych.

Sukces procesu pokojowego był uzależniony od wyważenia argumentów obu stron konfliktu. Jedną z najszybszych sekwencji w filmie okazała się wycieczka po osiedlu zamieszkałym przez konserwatywnych chasydów, którzy wystrzegają się skąpych strojów. Brüno, ubrany

w kusy i obcisły skórzany strój, nie zdążył nawet obrazić kilku przechodniów, gdy rozwścieczony tłum zagonił go do sklepu, którego przyjazny właściciel przechował ryzykanta do chwili przybycia odsieczy.

RODZICE BEZ CIENIA SKRÜPÜŁÓW

Kolejnym tematem godnym poruszenia w szalonej satyrze była fascynacja życiem gwiazd i ujawnianie intymnych stron życia rodzinnego. Twórcy postanowili uczynić Brüno troskliwym ojcem, co daje mu więcej pola manewru w środowisku celebrytów. W tym celu Austriak musiał adpotować afrykańskie niemowlę z maleńkiej wioski, co wcześniej uczyniły Madonna i Angelina Jolie. Jak przystało na modny gadżet, ciemnoskóry synek Brüna - O.J. - towarzyszy mu na każdym kroku: na castingu, szybkim weselu w Kalifornii i w talk show w Teksasie. Granemu przez dwóch bliźniaków chłopcu zapewniono stałą opiekę, a nad jego komfortem w każdym momencie pracy czuwali jego rodzice i pracownik społeczny.

Największe zdziwienie wywołało pojawienie się O.J.'a na lotnisku Dallas-Fort Worth.

Po przylocie do Ameryki Brüno wyjmuje z kartonu swojego synka. Skecz zainscenizowano tak, jakby chłopiec został świeżo wyładowany z luku samolotu wraz z innymi bagażami. Larry'emu Charlesowi udało się zarejestrować szok na twarzy pozostałych podróżnych, którym wydawało się, że Brüno traktuje dziecko jak ekskluzywną pamiątkę po safari.

Trudno o bardziej skrajny przykład głodu sławy niż rodzice promujący dziecięcych aktorów.

W lutym 2008 roku twórcy komedii "Brüno" przeprowadzili w Sherman Oaks kilka przesłuchań, w trakcie których zadawali coraz dziwniejsze pytania opiekunom młodych talentów. W zamian za udział ich dzieci w sesji zdjęciowej z małym O.J.'em, dorośli godzili się na narażenie ich pociech na poważne niebezpieczeństwo. Twórcy filmu byli tak zszokowani ich gotowością do poświęcenia zdrowia własnego dziecka dla popularności, że dołożyli wszystkich starań, aby ryzykanci nie zrealizowali wymyślonych przez nich scenariuszy (grożąc odrzuceniem kandydatury ich dzieci).

STRZELAJĄC NIE TYLKO ŚMIECHEM

Zarówno reżysera jak i producentów "Brüna" fascynowało, jakie reakcje mogą wywoływać zachowania tytułowego, homoseksualnego bohatera u "badanych". Pocałunek dwóch mężczyzn powodował u niektórych taką wściekłość, że posuwali się do rękoczynów. Do takiego zdarzenia doszło w trakcie wspólnych łowów Brüna z czterema myśliwymi, którzy mimo obecności kamer w żadnej chwili nie rozstawali się z bronią. Nic zatem dziwnego, że gdy po ujawnieniu przez bohatera swojej orientacji atmosfera się zagęściła, błyskawicznie sięgnięto po strzelby. Jeden z polujących celował nawet w pewnym momencie w członka ekipy. Filmowcy nie mieli wyboru - musieli opuścić las i stan Alabama.

WRÓG PÜBLICZNY

Podróżując przez Amerykę, Brüno podejmuje decyzję o pozbyciu się wszelkich cech, które budziłyby podejrzenia o orientację seksualną, w swoim wyglądzie i zachowaniu. Co może mu w tym pomóc? Szkolenie w ośrodku Gwardii Narodowej w Anniston, w Alabamie. Jako pretekst do wysłania reportera do szkoły oficerskiej podano chęć ukazania, jakie wymogi muszą spełniać kadeci, aby z powodzeniem ukończyć szkolenie. Odziany w mundur polowy marki Dolce & Gabana Baron Cohen szybko stał się tam języczkiem uwagi. Szczęśliwie dla filmowców, kadeci (wiek 20-22 lata) mają zakaz wypowiadania się bez uprzedniego rozkazu, dlatego ich przełożeni, nieświadomi popularności komika, dość późno dowiedzieli się o obecności komediowej piątej kolumny w ich koszarach.

Gdy wiadomość o prawdziwej tożsamości dziennikarza wyszła na jaw, twórcy ponownie salwowali się błyskawiczną ucieczką. Strażnicy zjawili się na miejscu dosłownie o 10 sekund za późno, a filmowcy odjechali z materiałem, w którym Brüno "stawia się" kapralowi, nadzorującemu jego szkolenie. Rekruci, zapytani przez zwierzchników o to, kim był uciekinier, bez wahania odpowiedzieli: "Sacha Baron Cohen, sir!"

WALKA Z HOMOFOBIĄ

Najbardziej niebezpieczną przygodą na planie "Brüna", poza wycieczką na Bliski Wschód, okazała się walka w klatce, w ciągu której tytułowy bohater odnajduje wreszcie miłość swojego życia. Na wypadek zakłóceń porządku w trakcie zapasów, zarezerwowano dwie hale, tak aby niedokończony materiał z pierwszej walki wzbogacić o brakujące elementy, nagrane w trakcie powtórzonego starcia.

Na początku lipca 2008 roku ekipa nakręciła w Texarkanie (Arkansas) walkę, na którą ściągnięto publiczność żądną ekstremalnych zapasów i darmowego piwa. Brüno przeistoczył się w agresywnego macho, który pragnie "złoić tyłek" każdemu, kto zakwestionuje jego seksualność. Tym samym aktor chciał przejaskrawić miejscowe standardy zachowań wobec gejów, nie łamiąc przy tym prawa. Zadbano o obecność policji na planie, ale także dobrano miejsce akcji w taki sposób, aby w najgorszym razie móc schronić się w sąsiednim stanie. Gdy funkcjonariuszy powiadomiono o planowanym pocałunku walczących, policjanci odmówili ekipie dalszej ochrony. Do powrotu na miejsce walki mogła ich zmusić jedynie skarga któregokolwiek z widzów. Twórcy byli zatem zdani tylko na siebie.

Chwilę po tym, jak Hetero-Dave'a (alter ego Brüna) i jego przeciwnika połączył namiętny pocałunek, na ring poleciały krzesła, a niektórzy widzowie zaczęli sami wyzywać bohaterów do walki. Reżyser nie mógł zarejestrować potrzebnego materiału, a sytuacja wymykała się spod kontroli. Ekipa cudem wydostała się z opresji, a policja nawet nie przyjechała na miejsce zamieszek. W drugiej, wybranej wcześniej, lokalizacji walki - Fort Smith, Arkansas - zabroniono wnoszenia szklanych butelek, a krzesła zostały złączone tak, aby nie stać się bronią w rękach rozwścieczonej publiki. Po spodziewanej eksplozji gniewu na widok pocałunku zapaśników, na halę wkroczyła policja i eskortowała ekipę w trakcie ucieczki. Potrzeba było aż czterdziestu funkcjonariuszy, aby poskramić wściekłość widzów i innych zapaśników w trakcie rozruchów, które trwały wiele godzin.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Brüno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy