Reklama

"Bilety": WYWIAD Z ABBASEM KIAROSTAMIM I KENEM LOACHEM

Bilety były jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów na ubiegłorocznym Berlinare. Trzech słynnych reżyserów (Ermanno Olmi, Abbas Kiarostami i Ken Loach) ukazało w tym filmie podróż pociągiem z Europy Centralnej do Rzymu. Każdy z reżyserów opowiada inną historię, wszystkie zaś łączy sceneria i niektórzy bohaterowie. Właściwie nie można tu mówić o trzech osobnych filmach, gdyż kolejne fragmenty nie są od siebie wyraźnie oddzielone, a w efekcie powstaje niemalże jednolita historia, w której zmienia się zaledwie rozłożenie akcentów na poszczególnych bohaterów.

Reklama

Pierwsze, co przychodzi w tym przypadku na myśl, to jak trzem różnym, wizjonerskim twórcom kina udało się rozpocząć współpracę nad jednym filmem, jak wyglądało następstwo poszczególnych wątków w obrębie jego struktury. Obaj obecni z nami reżyserzy – Loach i Kiarostami – przekonywali, że każdy z nich nakręcił własny film. „Nie ma innego wyjścia, musisz trzymać się wewnętrznej logiki własnego tematu” stwierdził Loach. Kiarostami dodał, ze prawdziwy dialog między nimi rozpoczął się dopiero na etapie spajania ze sobą poszczególnych części. Na użytek filmu zebrano pod jednym dachem nie tylko trzech reżyserów, lecz także trzy różne kultury i języki. W wypadku Kiarostamiego kręcenie filmu udowodniło, że „język nie jest najważniejszy, gdyż można komunikowac się przy pomocy mimiki, za pośrednictwem twarzy i oczu.” Jak widać można przezwyciężyć różnice kulturowe.

Zapytany o jakąś współną cechę, łączącą wszystkich trzech twórców, Loach odparł: „Łączy nas to, że próbujemy sprowadzić każdą rzecz do jak najprostszej formy przekazu. Redukcja i dbanie o przejrzystość treści nie jest często spotykane we współczesnym kinie, które ma tendencje do wyolbrzymień i dramatyzmu. Wszyscy trzej mamy zamiłowanie do prostoty, przejrzystości i efektywności.”

Fakt, iż reżyserom udało się zachować jakiś stopień spójności, a jednocześnie natchnąć swoje epizody własnym, niepowtarzalnym stylem sprawia, że jest to film wyjątkowy. Tak Loach, jak i Kiarostami zauważyli, że według nich styl Olmiego różni się od tego, co oni prezentują w swej twórczości. Pomimo tego Kiarostami stwierdził, że za pomocą wspólnoty miejsca akcji i części bohaterów udało się jakoś połączyć te trzy style w jedno. Loach mówił o „wyczuleniu na interakcje międzyludzkie”, które według niego łączy wszystkie trzy części, nawet jeśli ich stylistyki się od siebie różnią. Wspomniał także o paradoksalnej swobodzie wynikającej z ograniczeń narzuconych przez kręcenie filmu w pociągu: „Musisz skoncentrować się na samej esencji tego, co chcesz przekazać. Przypomina to nieco komponowanie muzyki: musisz pracować w obrębie ściśle okreslonych struktur.”

Nie można nie zauważyć, że film ten – zwłaszcza segment Loacha – ma podtekst polityczny. Ten wątek także pojawił się podczas dyskusji. Angielski reżyser opowiedział o geście fanów drużyny Celtics, którzy podzielili się tym, co mieli z albańskimi uchodźcami. Porównał to do reakcji świata na apel o pomoc po niedawnej tragedii tsunami. Stwierdził, że w tamtym przypadku każdy sięgnął do swej kieszeni, gdyż było to promowane przez polityków i media, podczas gdy nikt nie zrobił czegoś podobnego w odniesieniu do ludzi zabitych w Iraku.

Trzy style połączone w obrębie mikrokosmosu pociągu. Pomimo różnic, coś wydaje się jednoczyć te trzy wizje.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Bilety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy