Reklama

"Beats of Freedom - Zew wolności": ROZMOWA Z CHRISEM SALEWICZEM

JAK DOSZŁO DO TWOJEGO ZAANGAŻOWANIA W PROJEKT?

Któregoś dnia zadzwonił telefon. To była Paulina Latham z Polish Cultural Institute. Chciała wiedzieć, czy byłbym zainteresowany udziałem w tworzeniu filmu o tym, jak polski rock przyczynił się do upadku komunizmu w Polsce. Nawet się nie zastanawiałem. Oczywiście, że chciałem, bo cały projekt zapowiadał się naprawdę interesująco.

DLACZEGO UZNAŁEŚ TEN TEMAT ZA INTERESUJĄCY? CZY WIEDZIAŁEŚ WCZEŚNIEJ COŚ O POLSCE TAMTYCH LAT?

Miałem już wtedy za sobą wizytę na OFF Festivalu w Mysłowicach, w 2008 roku. To właśnie tam dostrzegłem fascynującą różnorodność polskiej muzyki. Ale dopiero przy tworzeniu "Beats of Freedom - zew wolności" miałem szansę wejść w tę tematykę głębiej.

Reklama

WIESZ BARDZO DUŻO NA TEMAT MUZYKI ROCKOWEJ. CO CHARAKTRYZUJE POLSKIEGO ROCKA?

Polska muzyka przełomu początku lat 80., wyróżnia się niesamowitą energią, ostrym rytmem i melodią. Żałuję, że nie znam języka polskiego i nie rozumiałem wcześniej tych tekstów. Tak naprawdę dopiero, jak przetłumaczono mi słowa piosenki Dezertera o Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, pełen nienawiści do stalinowskiego monumentu, zacząłem rozumieć znaczenie tej muzyki dla młodych Polaków. Dotarło do mnie, że nie była to 'tylko' muzyka, a jedna z form protestu, która wymknęła się uwadze władz. Zrozumiałem, że musiała mieć ona wpływ na zachwianie status quo narzucanego w tamtych czasach przez reżim.

PRZEPROWADZIŁEŚ WIELE WYWIADÓW Z POLSKIMI MUZYKAMI. CO BYŁO DLA CIEBIE NAJWIĘKSZĄ NIESPODZIANKĄ?

Szczególnie ciekawie rozmawiało mi się z Tomkiem Lipińskim z Brygady Kryzys, kiedy opowiadał jak ciężko było funkcjonować podczas stanu wojennego. Gdy w nocy wracali ze studia nagraniowego, musieli mieć specjalne przepustki, by móc wrócić do domu w czasie godziny milicyjnej. Jednak mimo tych przepustek i tak byli zatrzymywani niemal na każdym rogu przez milicje i wojsko. Podczas najgorszych mrozów polskiej zimy urządzano im rewizje osobiste i sprawdzano co przewozili w samochodzie. Powrót do domu zajmował im często kilka godzin. Dzięki tej krótkiej opowieści zrozumiałem problemy, z jakimi mierzyły się zespoły muzyczne, szczególnie punkowe, w tamtym czasie w Polsce. Chcę w tym momencie wyrazić swoje uznanie dla ich sukcesu.

CZY MÓGŁBYŚ OPOWIEDZIEĆ KILKA SŁÓW O PRZESŁANIU FILMU "BEATS OF FREEDOM - ZEW WOLNOŚCI"? DLA JAKIEGO WIDZA GO NAKRĘCILIŚCIE?

Uważam, że ten film wpisuje się w tak modny ostatnio nurt pełnometrażowych filmów dokumentalnych o muzyce - obok tak słynnych produkcji, jak doceniony przez krytyków "Anvil!", czy "Metallica: Some Kind of Monster". Okazało się, że publiczność czeka na takie filmy. Poza tym sam temat jest niesamowicie fascynujący, choćby z tego powodu, że ludzie na świecie niewiele wiedzą o Polsce. Ten film pokazuje undergroundowy wycinek społeczeństwa, który tak naprawdę jest metaforą dla wszystkiego, co wtedy działo się w Polsce. Ten film jest fascynujący na bardzo wielu poziomach. Jest w nim nie tylko wspaniała muzyka, ale również bardzo wyrazista historia polityczna. To niezwykłe móc przyglądać się, jak muzyka rockowa, cały ten ruch i bunt wpasowały się pomiędzy znienawidzony reżim, silny polski katolicyzm. Myślę, że siła filmu opiera się na dynamicznych zwrotach akcji i nieznanych wcześniej, nawet Polakom, historii z życia kultowych muzyków.

OPOWIEDZ PROSZĘ O SWOICH OSOBISTYCH DOŚWIADCZENIACH Z PLANU. SPĘDZIŁEŚ SPORO CZASU W POLSCE. CZY TO WPŁYNĘŁO W JAKIŚ SPOSÓB NA TWOJE ŻYCIE?

Miałem przede wszystkim okazję doświadczyć okrutnych mrozów, jakie macie tu podczas zimy (śmiech). Nie zrozumcie mnie źle. Praca dla muzyków, chociażby z Brygady Kryzys, w takich warunkach wcale nie była prosta! Granie w zespole rockowym w Polsce, przy tak ekstremalnej pogodzie, to nie lada wyczyn. Tu znów widzimy jak szczegóły mogą nadać głębszy sens całości - okrutny ustrój, straszna pogoda - to dużo dla mnie osobiście znaczyło, mieć okazję doświadczyć tego drugiego (śmiech). Poważnie jednak mówiąc sam film naprawdę silnie na mnie wpłynął. Sprawił, że zrozumiałem, jak trudny i ciężki był to okres. Jednak, paradoksalnie, ludzie wciąż potrafili dobrze się bawić. Spotkałem nawet kilka osób, które stwierdziły, że komunizm wcale nie był taki straszny i że żyło się im całkiem nieźle. Jeśli byłeś kreatywny i nie miałeś zamiaru się podporządkować, mogłeś dużo zdziałać, jeśli tylko dochowałeś wierności swoim ideałom i nie pozwoliłeś, żeby system cię pochłonął. Ta prawda z filmu zostanie we mnie na zawsze - musisz pozostać wierny sobie niezależnie od przeciwieństw losu, bo na koniec dnia i tak zwyciężysz.

JAK POSTRZEGASZ POLSKĄ MUZYKĘ LAT 80. NA TLE INNYCH KRAJÓW EUROPY ZACHODNIEJ CZY USA?

Podczas pracy przy filmie "Beats of Freedom - Zew wolności" miałem okazję posłuchać muzyki wielu polskich twórców minionego okresu. Rzeczy, które szczególnie do mnie trafiły, to pewna determinacja i inteligencja, która wyrażała się w tekstach. To wciąż była muzyka punkowa, ale w tym kontekście stawała się czymś więcej. Nie chodziło tylko o nieokreślony gniew, tak jak w twórczości wielu brytyjskich zespołów punkowych. Tu w Polsce, ta muzyka była jednocześnie intelektualna i artystyczna. Czułem, że obcuję z prawdziwymi utalentowanymi twórcami, a nie tylko dzieciakami, którzy postanowili pograć na gitarach.

JAKIE NA POCZĄTKU BYŁO TWOJE NASTAWIENIE DO MUZYKI I LUDZI, KTÓRZY JĄ REPREZENTOWALI?

Wiedziałem, że w Polsce istniała silna tradycja jazzowa i że była to doceniana i szanowana muzyka. O polskim rocku nie wiedziałem nic. Dlatego tak wielkim i pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, co usłyszałem na płytach z tamtego okresu. Przygotowując się do nagrań przesłuchałem około 80 piosenek. Puszczałem je sobie podczas pracy, dając sobie czas, żeby się z nimi oswoić. Im dłużej ich słuchałem, tym bardziej mi się podobały. Uważam, że jest to bardzo uzależniająca muzyka. Szczególnie spodobały mi się elementy reggae i sposób, w jaki ten styl zasymilował się w polskiej muzyce. Ktoś powiedział mi, że wynikało to z ówczesnych realiów politycznych, w których ludzie podróżowali do innych socjalistycznych krajów, na przykład do Afryki, skąd przywozili reggae. Tomek Lipiński stwierdził, że ten gatunek był tu popularny nawet przed punkiem. Wyraźnie czuć to w tych rytmach, szczególnie u grup takich, jak Izrael. Właśnie to zafascynowało mnie najbardziej. Mimo, że w Wielkiej Brytanii było kilka osób spoza afrykańskiej społeczności, które interesowały się reggae przed punkiem, to ostatecznie punk zapewnił reggae popularność. W Polsce potoczyło się to zupełnie odwrotnie i wydaje mi się, że dało to rockowi trwalsze fundamenty.

CO MOŻE BYĆ CIEKAWEGO W TYM FILMIE DLA LUDZI, KTÓRZY NIE WIEDZĄ ZBYT WIELE O POLSKIEJ HISTORII, CZY MUZYCE LAT 80.?

Film "Beats of Freedom - Zew wolności" to wyjątkowe spojrzenie na muzykę, kulturę, ustrój polityczny, głupich przywódców i wywołane przez nich problemy ekonomiczne w tamtych czasach. Wydaje mi się, że połączenie tych wszystkich elementów naprawdę trafi do ludzi. Jak w każdym dobrym dokumencie stajemy się świadkami pewnych dramatycznych wydarzeń, które na pewno zelektryzują i wstrząsną widzami.

ISTNIEJE POWSZECHNE PRZEKONANIE, ŻE ROCK TO RACZEJ ROZRYWKA, NIE SZTUKA. CZY WIDZISZ ODZWIERCIEDLENIE TEGO W FILMIE?

Nigdy nie uważałem, że rock to tylko zabawa, zawsze byłem zdania, że jest to jeden z najważniejszych środków wyrazu końcówki ubiegłego stulecia. Szczególnie, że tak wielu wspaniałych angielskich muzyków ukończyło szkoły artystyczne - John Lennon, Keith Richards, Ray Davies, Mick Jones, Joe Strummer, Paul Simonon. To są ludzie, którzy dawali wyraz swojej kreatywności przez muzykę, dla nich, to ona była płótnem. Ta sama sytuacja powtarza się w przypadku najlepszych polskich zespołów. Brygada Kryzys, Maanam czy Dezerter - to są przecież artyści, nie tylko muzycy.

NIE SĄDZISZ, ŻE MUZYKOM POTRZEBA PEWNEGO ZNIEWOLENIA, ŻEBY MOGLI STWORZYĆ COŚ ORYGINALNEGO?

Myślę, że nie ma co do tego wątpliwości. Rock rozwijał się wśród młodego pokolenia w sytuacji, gdy ich rodzice takiego kierunku w muzyce nie akceptowali. Nie tylko rodzice, władze również. W takich konfliktowych sytuacjach zawsze zwycięża kreatywność. W Polsce widać to było szczególnie. Tu jednak, to nie rodzice byli twoimi wrogami, a system. Fakt, że teksty polskich piosenek rockowych są pełne metafor, które miały oszukać cenzurę, sprawia, że postrzegamy je teraz jak dobry żart. Wtedy było to granie władzy na nosie. Niecałe 25 lat temu ludzie trafiali do więzienia za żarty na temat rządzących. To pokazuje, jak trudne to były czasy dla twórców, jak silny ucisk panował wtedy w Polsce. Jednak bez tego całego kontekstu nie powstałaby ta cała fantastyczna muzyka.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy