Reklama

"Beats of Freedom - Zew wolności": OD REŻYSERÓW

Leszek Gnoiński:

Dziś, w świecie internetu, mp3, gier komputerowych, setek programów telewizyjnych, muzyka rockowa zeszła na dalszy plan, stała się jedną z wielu propozycji rozrywkowych, produktem na sprzedaż. Rock nie musi już z nikim ani niczym walczyć, teksty piosenek nie muszą odzwierciedlać problemów i rozterek pokolenia. To wbrew charakterowi rocka, który od początku stał w kontrze do zastałej rzeczywistości obyczajowej, kulturowej, politycznej, społecznej - tak właśnie było w latach 60., 70., a szczególnie 80. Rock nigdy nie walczył z systemem komunistycznym i nawet nie miał zamiaru spełniać takiej roli. Opisywał ciężkie czasy językiem prostym, często dosadnym, choć w tekstach nie brakowało również celnych metafor. Piosenki niszczyły stereotypy, tworzyły więzi między młodymi ludźmi, pozwalały nam, chociaż przez chwilę, poczuć się wolnymi. Pokazały, że, oprócz oficjalnie promowanej rozrywki, jest też ta podziemna żyjąca własnym życiem, daleka od politycznego cynizmu rządzących i uniesień opozycji. Posiadająca własny język i swoją publiczność. Rock był jedną z ważniejszych dziedzin, które mnie ukształtowały, teraz stał się ważnym elementem mojego życia. Tym filmem chciałem oddać hołd ludziom, którzy wpłynęli na moje postrzeganie świata, a następnym pokoleniom przypomnieć, czym ta muzyka była kiedyś i czym - mamy nadzieję - może stać się w przyszłości.

Reklama

Wojciech Słota:

Muzyka jest wszędzie? Wstaję rano, włączam radio. W samochodzie wybieram jedną z płyt. Potem sklep - podobno klienci więcej kupują otoczeni pozytywnymi dźwiękami. W międzyczasie zaglądam do internetu. Portale kuszą reklamami i dźwiękiem, które mają zwrócić moją uwagę. Idę przez miasto, ktoś gra na ulicy. Do telefonu mogę załadować ulubione kawałki, a dzwonek telefonu zamienić na fragment kolejnej kompozycji. Muzyka przez swoją wszechobecność straciła na znaczeniu. Miałem 10 lat, kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny. Niedługo potem pojawiła się lista przebojów i polski rock zaczął mi się stawać coraz bliższy. Za przykładem moich starszych sióstr nagrywałem ulubione kawałki na radiomagnetofon. Czy to była muzyka wolności? Tak mógłbym powiedzieć dzisiaj. Tamta rzeczywistość dodawała muzyce niesamowitej siły. Byłem zbyt młody, żeby zrozumieć treści wszystkich tekstów, ale te moje muzyczne fascynacje z lat 80. mocno wpłynęły na to, co robię dzisiaj. A przecież warto opowiadać historie o tym, co dla nas ważne.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy