Reklama

"Beat the World. Taniec to moc!": SAMBA, HOUSE, POPPING, HIP-HOP, PARKOUR

Robert Adetuyi chciał, by taniec w "Beat the World. Taniec to moc!" był jak najwierniejszy temu, co dzieje się obecnie w świecie hip-hopu. "Wiele filmów próbuje sprzedać powierzchowne pojęcie tańca - ja chciałem przyjrzeć się różnym stylom i formom, które naprawdę można spotkać na ulicach. Chciałem ukazać na ekranie energię, którą roznoszą wokół siebie profesjonalni tancerze", mówi Adetuyi.

Robert Adetuyi chciał, by taniec w "Beat the World. Taniec to moc!" był jak najwierniejszy temu, co dzieje się obecnie w świecie hip-hopu. "Wiele filmów próbuje sprzedać powierzchowne pojęcie tańca - ja chciałem przyjrzeć się różnym stylom i formom, które naprawdę można spotkać na ulicach. Chciałem ukazać na ekranie energię, którą roznoszą wokół siebie profesjonalni tancerze", mówi Adetuyi.

"Podczas podróżowania po świecie uświadomiliśmy sobie, że w każdym z odwiedzanych miejsc ludzie dopasowali hip-hop do własnych oczekiwań i potrzeb. Hip-hop stał się międzynarodowy i każdy musi podnieść swój poziom, by sprostać pojawiającym się wyzwaniom", mówi reżyser/scenarzysta "Beat the World. Taniec to moc!". Mając w głowie film o tańcu, który pokazywałby różne odmiany hip-hopu na całym świecie, Robert Adetouyi stanął przed trudną decyzją - co dokładnie chce ukazać w swoim filmie? "W doborze stylów opierałem się na tym, co widziałem podczas podróżowania po świecie", opowiada reżyser. "W różnych krajach popularne są różne style. W Brazylii więcej jest stylu "whaacking", w Japonii bardzo mocno rozwinięty jest "popping", natomiast reprezentujący w naszej produkcji Amerykę Północną Sho-Tyme wnosi do filmu pewną uliczną energię. No i Berlin, znany z break dance. Starałem się pozostać wiernym silnym stronom danego kraju, danej kultury".

Reklama

Do każdej z trzech głównych filmowych ekip przydzielono różnych choreografów.

FUSION (Kanada)

Amerykański choreograf Sho-Tyme był odpowiedzialny za obmyślenie układów tanecznych dla ekipy Fusion. "Mamy w składzie przedstawicieli tylu różnych stylów - b-boys, poppers, house, parkour, krumping - że staliśmy się organiczną hybrydą", wyjaśnia Lil'C, czyli filmowy Deray. "Reprezentujemy fuzję wszystkich tych form i odmian. W Fusion chodzi o ścieranie się ich wszystkich, by uzyskać nową jakość".

Ze względu na pomysł Roberta Adetuyi na wcielenie parkouru do stylu grupy Fusion, Sho-Tyme musiał ściśle współpracować z ekspertami z dziedziny parkour, Chase'em Armitage'em oraz Nathanem Harrisem. "Musiałem zagłębić się w karkołomny świat kultury parkour, który reprezentują Chase i Nathan i wymieszać go ze światem hip-hopu, który bardzo dobrze znam", wspomina Sho-Tyme. "Dużo zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób włączyć do choreografii poszczególne elementy danych stylów, żeby połączenie pomiędzy oboma światami nie wydało się naciągane. Jestem niezmiernie zadowolony z efektu końcowego".

REVOLUTION (Brazylia)

Amanda Angel i Luana Simpson, członkinie brazylijskiej ekipy Pink Ladies, zostały zatrudnione, aby stworzyć układy taneczne dla Revolution. "Nasze choreografie łączą w sobie elementy hip-hopu, afro, samby i whaacking. Starałyśmy się wnieść do tych numerów brazylijską witalność i seksowność", chwali się Angel. Shane Pollard, czyli Carlos z Revolution, dodaje: "Nasza filmowa ekipa żyje pomiędzy hip-hopem a sambą. To intensywne numery, bardzo energetyczne. Dziewczyny wniosły w te aranżacje wiele seksapilu, a my wszyscy włożyliśmy w ich wykonanie całe swoje serca".

FLYING STEPS (Niemcy)

Flying Steps to autentyczna ekipa z Niemiec, więc na plan filmowy weszli z ustaloną już choreografią. Christian Loclair, czyli filmowy Eric, nie należy do grupy, musiał więc przyswoić sobie wszystkie aranżacje przed rozpoczęciem prac na planie. "Nie jestem członkiem Flying Steps, ale od dawna śledzę ich dokonania", wyjaśnia aktor. "Mój styl taneczny to breaking, popping i ticking. Robert pozwolił mi robić to, w czym jestem najlepszy - nie kazał mi skłaniać się w kierunku konkretnego stylu, pozwolił mi kontrolować to, co pokazuję w filmie".

PARKOUR!

Poza ścisłą współpracą z Sho-Tyme'em przy wcielaniu kultury parkour do numerów Fusion, Chase Armitage musiał również zaplanować wszystkie filmowe sceny związane z parkour. "To sztuka poruszania się w miejskim środowisku - kreatywne omijanie wszelkich przeszkód, wynajdywanie sposobów na przelatywanie nad nimi", wyjaśnia Armitage. "Wszyscy wiedzieli, że to coś, co kocham i że mam wyrobione zdanie co do stylu. Podszedłem do tego tak, jak na ulicy - chciałem, by widzowie zobaczyli obecny poziom parkour i zainspirowali się tym, co zobaczą na ekranie".

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama