Reklama

"Basen": GŁOSY PRASY

W "Basenie" liczy się gra, w którą film nas wciąga. "Basen" zaczyna się jak w romansie Chmielewskiej: wzięta pisarka angielskich kryminałów (doświadczona, ale świetnie się trzymająca Charlotte Rampling) odczuwa zawodowe znużenie, ma dość morderstw i śledztw. Zwierza się swemu wydawcy, który proponuje jej wypoczynek w samotnej willi na Riwierze. Starzejąca się Angielka (...) uruchamia intrygę erotyczną, która i tym razem nie obędzie się bez trupa (...). W swojej fikcji (...) pisarka obsadza spotkane w miasteczku postacie. Wiemy, kogo gra miejscowy kelner, ale kim jest ta młoda współmieszkanka willi (świetna Ludivine Sagnier), której Angielka zazdrości sprowadzanych facetów, a którą w końcu polubi jak córkę? Czy ta dziewczyna jest nią samą - młodą?

Reklama

Tadeusz Sobolewski "Gazeta Wyborcza"

Film jest także studium nad tym, jak wiele przeciwieństwa mogą czerpać z siebie nawzajem. Ta wymiana wydaje się być sprytnie oddana za pomocą wody wypełniającej basen, który użyczył filmowi tytułu - najpierw brudnej i upstrzonej starymi liśćmi, następnie zaś krystalicznie czystej.

Grając kobietę nieprzyzwyczajoną do spontaniczności, Rampling jest wstrzemięźliwa i nieprzyjemna przez większą część filmu. Stopniowo jednak nasyca swą grę ciepłem i zmysłowością. Jednak to Sagnier nadaje filmowi jego specyficzny, seksowny klimat. Wygląda fantastycznie w różnych stadiach negliżu i wnosi do wizerunku swej postaci uszczypliwy humor.

Radykalnie zmieniając styl i ton z filmu na film, Ozon po kiczowatej teatralności "8 kobiet" stworzył bardzo wyważone, klasyczne dzieło o dobrze wymierzonym tempie, które dopełniają eleganckie zdjęcia operatora Yoricka Le Saux'a i tajemnicza ścieżka dźwiękowa Philippe'a Rombi.

David Rooney, Variety

Francuzi bardzo chcieli wywalczyć Złotą Palmę. W konkursie Cannes 2003 znalazło się aż pięć ich filmów. Jednak ilość nie przeszła w jakość. O realnych szansach na wygranie mógł myśleć tylko François Ozon z "Basenem", błyskotliwym melanżem dreszczowca i czarnej komedii.

Scenariusz został napisany specjalnie dla Charlotte Rampling, która gra podstarzałą Angielkę, autorkę kryminałów, wyjeżdżającą na południe Francji. (...) Trudno w tym filmie rozdzielić rzeczywistość od fikcji. Zgrabna intryga, dobre aktorstwo. Taki film mógłby niegdyś nakręcić Clouzot albo Chabrol.

Elżbieta Ciapara, Film

"Basen" wygląda efektownie, lecz Ozon zdaje się zbyt koncentrować na soczystym ciele Sagnier. Z drugiej strony to akurat może odzwierciedlać ograniczone umiejętności Sarah w zakresie zgłębiania kobiecej seksualności, a nie intencję samego reżysera. To film zachęcający do takich spekulacji - zakładamy, że Sarah jest w pewnym stopniu reprezentacją samego Ozona, podobnie jak bohaterka jej książki, zamknięta w sobie Angielka, trafiająca na trop morderstwa i tragedii rodzinnej jest projekcją Sarah.

Sagnier odtwarza obrażalską, lekkomyślną Julie wprost idealnie, zaś Rampling ma niesamowitą obecność sceniczną; wydaje się wręcz zmieniać całkowicie swój sposób bycia, by dobrze oddać mizantropię tej kobiety, zamkniętej równie szczelnie, jak dom, w którym się zatrzymała.

Allan Hunter, Screen International

Pierwszy anglojęzyczny film Ozona, będący jednocześnie stylową kryminalną intrygą, jak i fascynującym portretem twórczego procesu, jest najbardziej satysfakcjonującym i spójnym dziełem w karierze tego francuskiego reżysera. I, z nagrodami czy bez, powinien bez trudu zgromadzić bardzo szeroką publiczność. (...). Pomimo doskonałej gry obu aktorek, "Basen" to bez wątpienia film Ozona, który włączył do niego umiejętnie odmierzone, subtelne nawiązania do poetyki późnych dzieł Hitchcocka, czy Chabrola i uczynił z nich, bezbłędnie rozpoznawany i przynoszący widzom wiele przyjemności, swój własny styl.

Michael Rechtshaffen, The Hollywood Reporter

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Basen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy