"Baader-Meinhof": ROZMOWY Z AKTORAMI
MARTINA GEDECK (Ulrike Meinhof)
Jakie uczucia towarzyszyły Pani w pracy nad tą rolą?
To było spełnienie marzeń. Ulrike Meinhof fascynowała mnie od lat. Nie mieściło mi się w głowie, jak rozsądna, inteligentna kobieta o wielkich ideałach i szacunku wśród tysięcy czytelników, mogła porzucić swoje dzieci, karierę i wybrać kałasznikowa jako metodę zmieniania świata.
Co myśli Pani na temat "zbrojnej walki" Frakcji Czerwonej Armii?
Uderza mnie histeria w ich wewnętrznie narzuconym obowiązku zmiany świata i walki o sprawiedliwość. Przekonanie o tym, że misja jest dobrem nadrzędnym i że trzeba w jej imię walczyć "do krwi ostatniej", zakrawa na fanatyzm. Histeryczna krucjata przeciwko jeszcze słabej demokracji doprowadziła do równie histerycznej reakcji. Zbrojny opór Frakcji powinien tak naprawdę mieć miejsce 40 lat wcześniej, gdy Hitler dążył do rozpoczęcia wojny. Wtedy bunt i wezwanie do broni były na miejscu, w latach 70. przelew krwi i wybuch przemocy były nie tylko przejawem okrucieństwa, ale też politycznym błędem.
Czy udało się Pani rozwiązać tajemnicę Ulriki Meinhof?
Wciąż nurtuje mnie wiele pytań na jej temat. Gdyby dziś żyła, zapytałabym ją, co teraz myśli o Frakcji i jej osiągnięciach, czy jej działalność nie doprowadziła przypadkiem do zaostrzenia inwigilacji obywateli przez policję. Ciekawi mnie, jak radziła sobie ze świadomością, że miała na sumieniu śmierć niewinnych ludzi, a przecież sama walczyła przeciwko broni atomowej i różnym formom niesprawiedliwości.
Jaką rolę może odegrać ten film w zrozumieniu historii Frakcji Czerwonej Armii?
Niemcom pozwala na rewizję stereotypów i legend, jakie krążyły wokół tej organizacji. Umożliwia realistyczne spojrzenie na jej historię, a przez to nasza wizja historii staje się co prawda bardziej niepokojąca, ale też prawdziwsza.
MORITZ BLEIBTREU (Andreas Baader)
Kim według pana był Andreas Baader?
Bez względu na moralną ocenę jego czynów, trzeba przyznać, że stał się w jakimś stopniu legendą. Pamięć o nim wciąż pozostaje częścią podświadomości Niemców. Ludzie przelewają na niego własne pragnienia, obawy i skłonność do walki.
Co pomogło Panu w wykreowaniu tej postaci?
Zdałem sobie sprawę, że kierowała nim chęć stałego skupiania na sobie uwagi. Mamy niewiele dowodów na to, żeby motywowały go jakieś względy intelektualne. Generalnie wiedział, jakie było polityczne tło jego czynów, ale pełna świadomość zrodziła się dużo później, gdy nie miał już wyboru. Dopiero widząc, że niełatwo przyjdzie mu wydostać się ze Stammheim, dał dowód siły intelektu i przerodził się w politycznego przywódcę, którego potrzebowali członkowie Frakcji Czerwonej Armii.
Jest przy tym odpowiedzialny za śmierć wielu ludzi. Nie bał się Pan ukazania go w zbyt pozytywnym świetle?
Baader musiał być niebywale charyzmatycznym człowiekiem, używał swojego wdzięku,
by zjednywać sobie ludzi. Zwłaszcza na początku musiał mieć jakiś magnetyzm antybohatera, inaczej nie udałoby mu się przyciągnąć do siebie tylu sympatyków. Tak został opisany w scenariuszu i tak chciałem go zagrać.
JOHANNA WOKALEK (Gudrun Ensslin)
Jaki miała Pani pomysł na postać Gudrun Ensslin?
Najważniejsza wydala mi się jej bezkompromisowość i logika, z jaką postępowała. Kręcąc film nie potrafiłam jej oceniać, gdyż musiałabym wtedy zdystansować się do niej. Oczywiście zbrodnie, jakie popełniła sama, bądź te, które popełniono w jej imieniu, są potworne, a ja nie potrafię odnaleźć uzasadnienia dla morderstwa. Moim zadaniem jako aktorki nie było jednak odpowiedzenie na wszystkie pytania dotyczące Gudrun Ensslin.
Jak wspomina Pani pracę na planie?
Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy musieli przejść szkolenie w posługiwaniu się bronią,
także karabinami maszynowymi. To mnie zupełnie rozstroiło. Sceny w więzieniu Stammheim również wiązały się z wielkim stresem. Chcieliśmy ukazać psychiczne napięcie, jakie odczuwali bohaterowie, co było wyczerpujące dla wszystkich aktorów.
Podobnie jak odtwórcy innych ról w "Baader-Meinhof" musiała Pani wyraźnie stracić na wadze w trakcie zdjęć.
Pomogło mi to, że razem z innymi przeszłam na dietę "głodówkową". Osłabienie fizyczne zahartowało mnie psychicznie, dużo łatwiej przyszło mi odegrać nieustępliwość Ensslin. Warto pamiętać, że młodzi ludzie w tamtych czasach nie przykładali wielkiej wagi do jedzenia. Rozmawiałam z jedną z asystentek kostiumologa, która żyła w jednej komunie z Andreasem Baaderem i innymi przyszłymi członkami Frakcji Czerwonej Armii. Dowiedziałam się, że wszyscy byli wyjątkowo chudzi, a przy życiu trzymały ich tylko papierosy.