"Auta": SIEDEMNAŚCIE GODZIN NA KLATKĘ
Dla ekipy Pixara realizacja „Aut” była wielkim wyzwaniem technicznym. By powstała jedna klatka filmu, animatorzy musieli pracować aż siedemnaście godzin! Założeniem twórców filmu był jak najbardziej realistyczny wygląd samochodów. Największym problemem były refleksy świetlne, które bezustannie generuje karoseria. By ukazać to w sposób wiarygodny, użyto specjalnej eksperymentalnej techniki nazwanej „ray tracing”.
Przy realizacji filmu pracowało ponad 3 tysiące komputerów. Lasseter zwracał szczególną uwagę na to, by wygenerowane komputerowo samochody wyglądały jak z prawdziwego metalu. W tym celu przeprowadzono serię testów, czasem bardzo szczegółowych.
Operator Jean-Claude Kalache opowiadał, że jeśli to było możliwe, oświetlano na różne sposoby prawdziwe auta tych marek, które pojawiają się w filmie, a potem wykorzystywano fotografie w dalszej obróbce komputerowej.
Steve May, specjalista od efektów specjalnych, odpowiedzialny za dym, ogień, eksplozje oraz zachowania samochodów, mówił: Złomek miał, zgodnie ze scenariuszem, spluwać. To naprawdę nie było łatwe. Najwięcej kłopotów sprawił nam jednak kurz, który unosi się za pędzącymi przez pustynię samochodami. Musieliśmy się nieźle napocić. Trzeba było zaprojektować 50 tysięcy drobinek, a potem je zmultiplikować – tłumaczył.
Główni animatorzy – Jim Murphy i Bobby Podesta – by oddać mimikę samochodów, odbyli bardzo szybką przejażdżkę po torze wyścigowym, studiowali też mimikę słynnych sportowców podczas wysiłku. Ich modelami były takie sławy, jak Tiger Woods, Andre Agassi, Shaquille O’Neill czy Michael Jordan. Lasseter zwracał szczególną uwagę animatorów na to, by cały czas myśleli o osobowości bohaterów – musiała być mocno powiązana z typem samochodu, jaki miał pojawić się na ekranie. Nalegał też, by nie obawiali się nadawać bohaterom cech własnej osobowości. Bardzo ważnym źródłem inspiracji dla twórców filmu stała się krótkometrażówka Disneya z 1952 roku „Susie the Little Blue Coup” zrealizowana przez Ollie’ego Johnstona. Lassetera zachwyciło w niej to, że samochód, który tam występuje, ma bardzo wyraziste oczy. Wielokrotnie konsultował się z dziewięćdziesięciodwuletnim dziś Johnstonem, chcąc osiągnąć podobny, a raczej jeszcze lepszy efekt.
Lasseter zauważył, że choć techniczne uwarunkowania się zmieniają, sposób realizacji filmów Pixara w gruncie rzeczy niewiele się różni od tradycyjnego systemu produkcji w wytwórni Disneya. Najpierw powstaje scenariusz, który jest udoskonalany i wzbogacany przez zespół pisarzy. Następnie powstają pierwsze rysunki i projekty postaci, kolejno głos podczas „burzy mózgów” zabierają scenografowie i specjaliści od oświetlenia, przedstawiając propozycje najlepszych rozwiązań. Powstaje ostateczna wersja scenariusza i, co za tym idzie, konkretne projekty postaci i scenografii.
Lasseter opowiadał też o specyficznej atmosferze panującej w Pixar Studios: Na pierwszy rzut oka wygląda to na jakąś majówkę. Nie ma u nas zamkniętych przestrzeni, ludzie jeżdżą na deskach i wrotkach. To pozorna beztroska. Prawda jest taka, że ogromną część czasu nasi ludzie spędzają przy pracy sam ma sam z komputerem. Wobec tego jest konieczne, by mogli nabrać oddechu, odprężyć się i swobodnie przedyskutować z kolegami swoje koncepcje. W przeciwnym razie, prawdopodobieństwo popadnięcia w rutynę byłoby zbyt duże. A to nie jest dobre ani dla ludzi, ani dla filmu.